Darcy Ward walczy z FIM-em!

Przypomnijmy, że australijski żużlowiec przed turniejem Grand Prix Łotwy w Daugavpils nie przeszedł alkoholowego testu - w wydychanym powietrzu miał (wg różnych źródeł) od 0,2 do 0,5 promila.

28 sierpnia 2014 r. został zawieszony przez FIM. Od tego dnia czeka na decyzję, jak długo potrwa kara. A jest to o tyle istotne, że alkohol jest traktowany przez FIM jako środek dopingowy i Wardowi grozi nawet dwuletni rozbrat z żużlem.

Decyzja pierwotnie miała zapaść już we wrześniu. Potem sprawa przeciągała się niemiłosiernie, aż w świat poszła informacja, że werdykt poznamy 8 stycznia. Nic jednak z tego - najpierw data zmieniła się na 15 stycznia, a później - na 30 stycznia. Cała sytuacja zaczęła wyglądać kuriozalnie, ale nieco światła na szczegóły rzucił angielski „Daily Star”, cytowany przez portal „Sportowe Fakty”.

Otóż - podobno - prawnicy Warda wojują z FIM-em. Podważają legalność testu wykonanego na Łotwie. Podobno przeprowadził go policjant, który... nie był na służbie.
Prawnicy chcą, by unieważniono wyniki testu. Mało tego - żądają odszkodowania dla ich klienta za pozbawienie go prawa do wykonywania zawodu. Z powodu zawieszenia Ward stracił bowiem kilkaset tysięcy zł.

FIM przeciąga wydanie decyzji, bo wciąż sprawdza, czy rzeczywiście w przeprowadzeniu testu na Łotwie były jakieś nieprawidłowości. Gdyby prawnicy Warda wywalczyli swoje, Australijczyk mógłby jeździć od początku sezonu. Pytanie tylko, czy w polskiej lidze, skoro kontrakty trzeba podpisać do końca stycznia, a pierwsze okienko transferowe otwiera się 15 maja?

- Niestety, przepisy są takie, że jeśli zawieszenie skończy się po zakończeniu stycznia, Ward w Polsce, w przeciwieństwie do Anglii, od początku sezonu nie wystartuje - wyjaśnia menedżer KS Toruń Jacek Gajewski.
Do sprawy wrócimy.