- Wprowadziliśmy się do spokojnej dzielnicy i w takiej chcemy żyć - mówią mieszkańcy ul. Skrytej i Idzikowskiego, których domy sąsiadują z terenem po dawnym przedszkolu, należącym do toruńskiego przedsiębiorcy.
[break]
Działka przy ul. Skrytej jest atrakcyjna. W okolicy przeważają domki jednorodzinne, jest spokojnie, sporo zieleni, a przy tym blisko do ul. Hallera. Odkąd powstał nowy most drogowy, z tej części miasta łatwiej dostać się do centrum.
Lewobrzeże staje się nowym budowlanym eldorado. Nic dziwnego, że zęby na wspomnianą działkę ostrzy sobie jeden z deweloperów. Sąsiadom nic by to nie przeszkadzało, gdyby plany zabudowy nie były tak śmiałe.
Konflikt interesów
- Zgodzilibyśmy się, gdyby chodziło np. o mniejsze bryły. Przed naszymi jednorodzinnymi domami stanąć ma 3-4 kondygnacyjny blok mieszkalny, wysoki na 13,5 metra - jak wyliczyli mieszkańcy - w sumie na ok. 50 rodzin. Wniosek o decyzję zabudowy dla tego terenu, złożony przez właściciela przedsiębiorcę, oprotestowali. - Budynek zabierze nam słońce, wprowadzaliśmy się do kameralnej okolicy, a nie dzielnicy bloków mieszkaniowych - argumentują.
Właściciel terenu, znany w Toruniu przedsiębiorca, nie chce ujawniać swoich personaliów. Sąsiadom odpowiada krótko.
- Działka należy do mnie, planów nie zmienię. Kilku z nich chciało jakiś czas temu kupić ode mnie po fragmencie terenu, zostałbym ze zniekształconą działką - mówi. Jego zdaniem, sąsiedzi działają w odwecie za to, że odmówił im sprzedaży. Ci z kolei twierdzą, że zgodził się, ale zaoferował zaporową cenę.
Przedsiębiorca twierdzi też, że już wcześniej miasto pozwalało na budowę bloków w dzielnicach domków jednorodzinnych. Podaje przykłady z ul. Armii Ludowej i wiele innych.
Wszystko wskazuje jednak na to, że przedsiębiorca będzie musiał skorygować swoje plany. - Tak duża i długa bryła budynku w tym miejscu jest niedopuszczalna - stwierdza Adam Popielewski, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta, który rozpatruje wniosek przedsiębiorcy. Budownictwa wielorodzinnego dyrektor Popielewski w tym miejscu nie wyklucza. - O ile będzie to zabudowa w kilku mniejszych bryłach - zaznacza.
Sprawa polityczna
- Byłem w tej kwestii indagowany przez radnego Macieja Cichowicza (obecnie w opozycyjnym Czasie Mieszkańców) - oznajmia dyrektor Popielewski.
Po stronie protestujących stanęło też Stowarzyszenie Stawki, w którego zarządzie jest Maciej Cichowicz. Sprzyja im również prawo. Na części działki nie ma ustalonego planu zagospodarowania przestrzennego, więc to urzędnicy zdecydują, co na terenie może powstać.
- Kierując się istniejącą zabudową w otoczeniu, a ta jest niska - podkreśla dyrektor Popielewski.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?