<!** Image 3 align=none alt="Image 214311" sub="Ostatnia ekipa filmowa, która zawitała do Torunia, kręciła we wrześniu 2012 roku produkcję „Dżej dżej” [Fot.: Adam Zakrzewski]">
- Skoro nie ma szans na powstanie Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Filmowego, to trzeba ratować się tym, co mamy - twierdzi bydgoski reżyser Dariusz Landowski.
Przypomnijmy, że od tygodnia na łamach „Nowości” toczy się dyskusja na temat powołania przez Urząd Marszałkowski Kujawsko-Pomorskiej Inicjatywy Filmowej. Pomysł zelektryzował środowisko filmowe, które od około czterech lat walczy o powstanie zupełnie innego tworu - Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Filmowego, skąd twórcy mogliby bezpośrednio pozyskiwać dotacje, by zrealizować projekty. <!** reklama>
Przedsiębiorcy i filmowcy
- Toruń jest filmową pustynią. To, co powstaje, jest efektem ciężkiej pracy i chodzenia od drzwi do drzwi za pieniędzmi - twierdzi reżyser Marcel Woźniak, toruński reżyser „Caissy” i „Snufitu”.
Na RFF pieniędzy w budżecie nie ma. Urząd Marszałkowski postanowił jednak wykorzystać prawie 5,3 miliona złotych z funduszy unijnych przeznaczonych na wzmocnienia konkurencyjności przedsiębiorstw. W formie dotacji będą je mogli wykorzystać lokalni przedsiębiorcy i samorządy, aby ulokować swój produkt w produkcji filmowej, telewizyjnej, internetowej. Marszałek dołoży im tyle, ile sami zdecydują się zainwestować. Problem polega na tym, że dla lokalnego filmowca uszczknąć coś z tej puli będzie dość karkołomnym wyzwaniem, o czym pisaliśmy w środowych „Nowościach”.
- To na razie jedyne rozwiązanie, aby zdziałać coś w filmowym obszarze. Traktuję to jak eksperyment - stwierdził w rozmowie z naszą gazetą Michał Korolko, wicemarszałek województwa, który jest inicjatorem powstania K-PIF.
Reklamy zamiast filmów
Filmowcy nie zostawili na jego pomyśle suchej nitki. - Ze sposobu przyznawania dotacji wynika, że K-PIF zadziała przeciwko tworzeniu filmu ambitnego i niezależnego. Sprawi, że powstanie więcej produkcji promocyjnych i reklamowych, których i tak jest pełno - uważa Marcin Gładych, który na koncie ma m.in. „Hakerów wolności”.
Głosy w sprawie powołania K-PIF płyną nie tylko z Torunia, ale również z Bydgoszczy, gdzie lokalne środowisko od dłuższego czasu też szuka sposobów na rozwój lokalnego filmu.
- Jeżeli nie ma szans na RFF, to nie ma co drzeć szat, tylko trzeba spróbować dogadać się i wspólnie wypracować najlepsze rozwiązania. Ja osobiście nigdy pieniędzy od państwa czy UE nie dostałem na moje produkcje, ale też nigdy się jakoś gwałtownie o nie nie starałem. Za wyjątkiem ostatniego projektu, który jest przede mną, Jednak już dziś wiem, że nie dostanę żadnego wsparcia na produkcję. Po raz kolejny robię za swoje - twierdzi bydgoski reżyser Dariusz Landowski.
Kto będzie zadowolony?
Landowski jest twórcą teledysków oraz dokumentów muzycznych - ze słynnym „Variete muzyka bez końca” na czele. Na koncie ma również debiut fabularny „Podnieść się by nie upaść”. W jego najnowszym dziele zobaczymy znaną z „Klanu” Paulinę Holtz.
- K-PIF jest chyba na teraz jedyną formą wsparcia filmowców w regionie. Procedury UE są ściśle określone. Czy można je na tyle nagiąć, aby UE była zadowolona i filmowcy, a nie nasi urzędnicy? Jeżeli K-PIF ułatwi i pomoże w zarabianiu pieniędzy filmowcom, to jestem za - mówi bydgoski twórca.
O tym, czy filmowcy na tym zarobią, przekonamy się wkrótce. Jedno jest pewne - zarobi na tym operator, którego Urząd Marszałkowski chce powołać do zarządzania K-PIF.
Jak robić filmy w regionie?
Zachęcamy regionalnych twórców do dyskusji nad przyszłością filmu w województwie kujawsko-pomorskim.
Na opinie czekamy pod adresem: [email protected].
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?