We wtorek 53-letni mieszkaniec Torunia zawiadomił policję, że z jednej ulic Rudaka zginął zaparkowany tam jego ford escort. Stwierdził też, że pamięta, iż ostatni raz zwrócił uwagę, że stoi na swoim miejscu 5 grudnia i nie wie, kiedy został skradziony.
Zgłoszeniem zajęli się policjanci z komisariatu na Podgórzu. W czasie ustalania okoliczności zdarzenia zaczęli mieć wątpliwości, czy zgłaszający mówi prawdę. Wyglądało na to, iż zaczyna się plątać w zeznaniach.
W końcu mężczyzna przyznał, że kradzieży forda escorta nie było. Sprzedał on to auto w połowie czerwca, czyli prawie pół roku temu. Zgubił jednak dokumenty tej transakcji i z tego powodu nie mógł wyrejestrować pojazdu i odzyskać nadpłaconego ubezpieczenia.
Wpadł więc na pomysł, że gdy zgłosi kradzież ułatwi sobie rozwiązanie tych problemów, bo będzie miał podkładkę, że auta już nie ma.
- Zamiast tego 53-latek usłyszał zarzut zawiadomienia organów ścigania o przestępstwie, którego nie było. Grozi mu za to kara do 2 lat więzienia - mówi Wioletta Dąbrowska z toruńskiej policji.(wap)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?