MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fiskus nie oskubie żużla

Piotr Bednarczyk
Sprawa podatków Adama Skórnickiego (z prawej) trafiła nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Gdyby nie korzystna interpretacja, zapewne jeszcze więcej do zapłacenia miałby Jarosław Hampel
Sprawa podatków Adama Skórnickiego (z prawej) trafiła nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Gdyby nie korzystna interpretacja, zapewne jeszcze więcej do zapłacenia miałby Jarosław Hampel Łukasz Trzeszczkowski
Kluby żużlowe i sami zawodnicy mogą odetchnąć. Nie grozi im już to, że będą musieli zapłacić wiele milionów złotych zaległych podatków.

Sprawa wynikła przy okazji kontroli skarbowych u zawodników. Zakwestionowano fakt, że żużlowcy rozliczają się jak przedsiębiorcy, a nie osoby fizyczne. Dzięki temu płacą niższe podatki (liniowy - 19 proc.). Gdyby rozliczali się jako osoby fizyczne, szybko przekroczyliby próg 32 procent. W dodatku nie mieliby prawa wystawiać klubom rachunków vat.
[break]

Groziła lawina

Sprawa zaszła daleko - Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że działalność żużlowców różni się od klasycznej działalności przedsiębiorców i zawodnik Startu Gniezno Adam Skórnicki musi zapłacić zaległe podatki. A to groziło lawiną kolejnych kontroli i wyroków.
Konsekwencje tego mogłyby być ogromne. Gdyby każdy z żużlowców miał oddać zaległe podatki (z ustawowymi odsetkami) za pięć ostatnich lat, prawdopodobnie musiałby ogłosić bankructwo. Podobnie byłoby z klubami, które musiałyby oddać pieniądze za odliczany przez pięć lat vat, wystawiany w rachunkach przez zawodników. Poza tym to kluby powinny odbierać z wynagrodzeń podatek dochodowy od swoich pracowników (czyli żużlowców) i również z tego powodu miałyby duże nieprzyjemności.
Na pomoc ruszyli parlamentarzyści (m. in. b. żużlowiec Robert Wardzała i Łukasz Borowiak), szef związku zawodowego żużlowców Krzysztof Cegielski oraz prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski.

Korzystna interpretacja

O interpretację do ministerstwa finansów zwrócił się też były jego szef, Jan Vincent-Rostowski. W miniony piątek, czyli na kilkadziesiąt godzin przed eurowyborami, w których kandydował, ogłosił „radosną informację”, że otrzymał odpowiedź i że żużlowcy oraz działacze klubowi mogą spać spokojnie.
- Urzędy Skarbowe i Urzędy Kontroli Skarbowych otrzymały interpretację, jak powinny traktować działalność żużlowców - stwierdził Jan Vincent-Rostowski. - Jest ona korzystna dla zawodników i klubów. Zawodnicy będą mogli rozliczać się jak przedsiębiorcy, z 19-procentowym podatkiem, a także wystawiać rachunki klubom. Nikt nie będzie musiał płacić ani jakichś zaległych podatków, ani odsetek.

Kamień z serca

Nie da się ukryć, że wszystkim w środowisku żużlowym spadł kamień z serca.
- Przez wiele lat płaciłem rzetelnie podatki, wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, a tu nagle spadł na mnie cios - mówi Adrian Miedziński, żużlowiec Unibaksu Toruń. - Przyszła kontrola i zacząłem się obawiać, że nagle będę miał do zapłacenia jakąś ogromną kwotę zaległości. Na pewno gdzieś to cały czas siedziało mi w głowie. Nie wierzę, żeby inni zawodnicy też o tym nie myśleli. Przecież nie można porównywać naszej działalności z np. piłkarzami, którzy z klubu dostają wszystko i tylko wykonują pracę. My musimy kupić sprzęt, zatrudnić mechaników, zapewnić sobie transport itd. Na szczęście zostało to uwzględnione.
Według niektórych oszacowań, przy niekorzystnej interpretacji żużlowy światek musiałby oddać fiskusowi nawet miliard złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska