Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest moja córka?

Redakcja
Siedmioletnią dziewczynkę z Potulic umieszczono w rodzinie zastępczej, ponieważ jej mama przebywała w tym czasie w pracy w Niemczech. Dzieckiem zajmowała się obca osoba, a konkubent matki był pijany.

Siedmioletnią dziewczynkę z Potulic umieszczono w rodzinie zastępczej, ponieważ jej mama przebywała w tym czasie w pracy w Niemczech. Dzieckiem zajmowała się obca osoba, a konkubent matki był pijany.

42-letnia Marzena T. sama wychowuje dziecko matką, opiekuje się też 85-letnią mamą. Aby utrzymać rodzinę, od kilku lat wyjeżdża do pracy w Niemczech, gdzie zajmuje się pielęgnacją osób starszych. Pobyty za granicą trwają od jednego do dwóch miesięcy.<!** reklama>

- Do tej pory córką i mamą opiekował się w czasie moich nieobecności mój narzeczony Stanisław P. Teraz jednak nie mógł, ze względów zawodowych, więc wynajęłam opiekunkę. Dziś tego bardzo żałuję - opowiada Marzena T. Zarzuca opiekunce, że ta grzebała w jej rzeczach, że zarejestrowała córkę bez jej wiedzy w poradni pedagogicznej i nastawiała dziecko przeciwko matce.

Konkubent z promilami

Marzena T. wróciła z Niemiec już po trzech tygodniach, ponieważ po interwencji policji Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Nakle losem rodziny zainteresował sąd rodzinny, skutkiem czego dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej, a staruszka do szpitala.

Policję wezwał Stanisław P., mieszkający w Bydgoszczy. Do Potulic przyjechał tylko po to, by naprawić drzwi w szafie. Kiedy przez dwa dni nie mógł dostać się do mieszkania, i zorientował się, że niania na kilkanaście godzin zostawiła bez opieki matkę Marzeny T., wezwał mundurowych. Zadzwonił też do swojej partnerki, która w obecności policjantów telefonicznie przekazała mu pieczę nad dzieckiem i mamą.

To skomplikowało sytuację, ponieważ funkcjonariusze poprosili konkubenta pani Marzeny T., by dmuchnął w alkomat i pan Stanisław „wydmuchał” 3,6 promila. Pojawił się problem: z kim zostawić dziecko? Policja zawiadomiła nakielską pomoc społeczną, a ta wszczęła procedurę sądową.

- Nawet gdyby ten pan był trzeźwy, nie można byłoby mu powierzyć pieczy nad dzieckiem, ponieważ nie jest on biologicznym ojcem, a nie miał żadnego dokumentu, uprawniającego do sprawowania opieki. Z punktu widzenia prawa jest to osoba zupełnie obca, podobnie zresztą jak opiekunka - mówi Ewa Tadrowska, dyrektorka MGOPS w Nakle.

Ostatecznie, w porozumieniu z policją, postanowiono, że opiekunka, Hanna K., pozostanie w mieszkaniu do 19 lipca. Tego dnia wieczorem 7-letnia Martynka została przekazana do rodziny zastępczej.

Marzena T. nie potrafi dziś ukryć wzburzenia. Uważa, że decyzję o umieszczeniu dziecka w placówce podjęto pochopnie i bez porozumienia z nią.

Dziecka nie ma, jest świstek

- Przecież już 17 lipca po południu w rozmowie telefonicznej z panią wicedyrektor MGOPS w Nakle, Aliną Pałubicką-Grzegorek, poinformowałam, że jednak uda mi się porozumieć z pracodawcą i będę w Polsce 20 lipca, dokładnie o godz. 11.00 - mówi Marzena T.

Zaniepokojona losem córki kobieta wróciła do kraju w umówionym terminie. Ku swojemu zaskoczeniu w mieszkaniu nie zastała dziecka ani mamy, lecz kartkę z nagłówkiem: „Pouczenie”, z treści której wynikało, że w określonym terminie można złożyć do sądu zażalenie. Na kartce nie było pieczątki, podpisu ani nadruku, który wskazywałby na jakąś instytucję. Ktoś bezimienny zostawił po prostu świstek papieru.

- Najgorsze, że nie wiedziałam, gdzie szukać najbliższych. Na tym druczku nie podano adresu rodziny zastępczej - wspomina Marzena T.

Najpierw zadzwoniła na policję. Odesłano ja do opiekunki Hanny K. Ta z kolei, nie kryjąc urazy, skierowała Marzenę T. do ośrodka pomocy społecznej.

- Gdyby sąd rodzinny uznał, że nasza intwerwencja jest niewłaściwa i niewymagająca tak drastycznych kroków, to nasz wniosek o umieszczenie dziecka w placówce po prostu zostałby odrzucony - uważa dyrektor Ewa Tadrowska.

Marzena T. ma inne zdanie. Dziecko oddano jej niezwłocznie, zgodnie z postanowieniem sądu, 26 lipca, reagując na jej zażalenie. Kobieta napisała też do burmistrza Nakła skargę na działanie MGOPS, domagając się zwolnienia z pracy wicedyrektor Aliny Pałubickiej-Grzegorek.

Opiekunka Hanna K. nie ma sobie nic do zarzucenia, choć, zdaniem matki dziecka, to ona winna jest zamieszania.

- Pani Marzena kłamie. Zostawiła mnie bez środków do życia - twierdzi opiekunka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska