Ile przedmiotów możesz sprzedać bez kłopotów na Allegro, OLX i Vinted? Unijny bicz na sprzedawców już działa!

Nowe przepisy wynikają z dyrektywy Unii Europejskiej, w myśl której państwa miałyby otrzymać nowe narzędzi – jak deklarują twórcy projektu – miałyby służyć do walki z unikaniem opodatkowania.

W myśl dyrektywy DAC 7 operatorzy muszą zgłaszać dochody osób sprzedających na ich platformach internetowych. Unijne państwa członkowskie będą mogły wymieniać się tymi informacjami. Stworzony ma zostać centralny system informacji o płatnościach (do wykorzystania przez krajowe organy podatkowe), a platformy internetowe będą musiały prowadzić ewidencję kontrahentów oraz przelewów (również transgranicznych) w systemie kwartalnym.

W raportach znajdą się dane osób będących aktywnymi sprzedawcami. Chodzi m.in. o sprzedaż towarów, najem nieruchomości oraz miejsc parkingowych, usług świadczonych osobiście, najem samochodów itp.

Największe kontrowersje budzi raportowanie skarbówce transakcji zwieranych przez użytkowników platform cyfrowych. Do rejestru nie zostaną zaraportowani wyłącznie ci sprzedawcy, którzy dokonali mniej niż 30 transakcji lub zarobili z tego tytułu mniej niż 2 tys euro w danym okresie sprawozdawczym.

W ujawnieniu szczegółów dyrektywy w internecie rozpętała się burza. Nic dziwnego, jeśli obiektem zainteresowania skarbówki można zostać sprzedając 30 kolekcjonerskich kart z pokemonami albo kilka antyków odziedziczonych po dziadkach.

„To skończy się gnębieniem obywateli przez urzędników skarbowych. 9 tysięcy, 30 transakcji - czy oni sami to przeczytali?" - oburza się jeden z internautów. - "Żeby zrobić taki obrót, wystarczy wyprzedawać na bieżąco zabawki i ubranka po dziecku, a przy okazji sprzedać jakąś większą rzecz typu telefon czy laptop. I gotowe - jesteśmy na liście do gnębienia przez urząd skarbowy. Jeśli te przepisy wejdą w życie, umrze handel wymienny w sieci. Będziemy dobre ciuchy i używany sprzęt elektroniczny wyrzucać na śmietnik w strachu przed tym że zaczną nas o to ciągać po urzędach żeby się tłumaczyć. Kompletnie niedorzeczne, te portale upadną. Nikt o zdrowych zmysłach nie poda na tych portalach NIP-u ani nie zaakceptuje zmian w regulaminie”.

Powodów do zadowolenia nie mają również przedsiębiorcy - oprócz przeformułowania regulaminów, będą musieli dostosować oprogramowanie do wymogu pobierania danych, a później przechowywać je zgodnie z zasadami RODO.

Za nieprzestrzeganie przepisów mogą grożą im dotkliwe kary finansowe - od 100 tys. aż do 5 mln, a nawet... wykreślenie z rejestru podatników VAT.

Co ciekawe, polski rząd, choć pozytywnie zaopiniował pomysł zbierania danych, zaopiniował unijny projekt z dużą ostrożnością. Wymaga jednak rozważenia, czy tak szeroko zakrojone zmiany nie będą miały skutków ubocznych. (…) Regulacje unijne powinny sprzyjać rozwojowi i prowadzić do wzrostu poziomu innowacyjności przedsiębiorstw. W konsekwencji należy unikać nadmiernych obciążeń regulacyjnych.

Strona polska zwracała tez uwagę na nadmierne szafowanie danymi osobowymi w pierwotnym kształcie dyrektywy:
„Jesteśmy zwolennikami poboru minimalnego, niezbędnego dla celów podatkowych zakresu danych. (…) DAC7 o przepisy dotyczące przechowywania danych przez okres nie dłuższy, niż jest to niezbędne do celów ich przetwarzania”.
Niestety, większość polskich sugestii nie została uwzględniona w ostatecznym kształcie dyrektywy.