Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Wantowski wspomina lata 60. w Chełmży

Marcin Seroczyński
Jerzy Wantowski do dziś jest wielkim pasjonatem motoryzacji
Jerzy Wantowski do dziś jest wielkim pasjonatem motoryzacji Marcin Seroczyński
Pół wieku temu dosiadał takich motocykli, które jeszcze dla dzisiejszych pasjonatów motoryzacji i kolekcjonerów pozostają w sferze marzeń.

Jako młody chłopak Jerzy Wantowski miał już smykałkę do motoryzacji. Interesował się wszystkim, co miało silnik i jeździło. Naukę zawodu w handlu rozpoczął wraz z początkiem lat 60. XX wieku. Początkowo w składzie żelaznym, bo tak nazywano nieistniejący już dziś sklep metalowy mieszczący się na skrzyżowaniu ulic Hallera i Sikorskiego. W sklepie tym można było kupić wszystko to, co metalowe, począwszy od najmniejszej śrubki a skończywszy na żeliwnym gnomie.

Życie bez elektryczności

- Gnom to było coś w rodzaju nakładki na drzwiczki pieca kaflowego, na czymś takim można było na przykład ugotować obiad, podobnie jak to było w tak zwanej placie - wyjaśnia Jerzy Wantowski. - Oprócz tego sprzedawaliśmy lampy naftowe, bo wówczas na wsiach nie było jeszcze elektryczności, a w mieście funkcjonowało oświetlenie gazowe pochodzące z gazowni miejskiej - dodaje.

Po kilku latach pracy w sklepie metalowym pan Jerzy został przeniesiony do sklepu elektro-motoryzacyjnego mieszczącego się również przy ul. Sikorskiego. Tamten sklep oferował nieco inny asortyment. Nasz bohater wspomina, że furorę na wsiach bez prądu robiły radia „Stolica” zasilane akumulatorem.

- Potem były adaptery i radia z adapterem to był hit na tamte czasy - wspomina Jerzy Wantowski. - Produkowano je w Dzierżoniowie, gdzie byłem na szkoleniu. Widziałem też oko magiczne. Było to coś w rodzaju wyszukiwania fal radiowych, gdy oko się zamykało to oznaczało, że znaleźliśmy właściwą stację.
W sklepie tym sprzedawano również fortepiany i akordeony. Nasz rozmówca pamięta, że sklepie był specjalista, który grał na akordeonach i testował je.

Jerzy Wantowski do dziś jest wielkim pasjonatem motoryzacji
Jerzy Wantowski do dziś jest wielkim pasjonatem motoryzacji
Marcin Seroczyński

- Pamiętam jak sprzedawaliśmy po raz pierwszy radziecki telewizor. Wówczas w Chełmży były tylko trzy odbiorniki i to tylko w instytucjach. Dysponowaliśmy gniazdkiem do prądu. Po włączeniu telewizora i pojawianiu się kaszy na ekranie myśleliśmy, że odbiornik jest sprawny - wspomina Jerzy Wantowski. - Oczywiście nie było anteny, to musiało wyglądać komicznie i z perspektywy czasu sam śmieję się z tego, ale takie były czasy. Dopiero później nastały telewizory polskiej produkcji „Fala” i „Belweder”.

Na radzieckim rumaku

W styczniu 1964 roku Jerzy Wantowski rozpoczął pracę w branży typowo motoryzacyjnej. Tam czuł się jak ryba w wodzie. Miał dostęp do najnowocześniejszych motocykli produkowanych nie tylko w naszym kraju. Pamięta, że prawdziwą furorę w tym czasie robił ciężki jednoślad radziecki MW.

- Był to motocykl o pojemności 750 centymetrów sześciennych wyposażony w dwa cylindry i przeważnie sprzedawany z koszem bocznym - opowiada pan Jerzy. - Motocykle te były niezawodne w trudnym terenie i z reguły wyposażano w nie wojsko i milicję. Sprzedawano też radzieckie Iże, ale były one mniejszej pojemności 350 centymetrów sześciennych oraz jednoślady Mińsk.

Jerzy Wantowski w swoim sklepie miał w sprzedaży również węgierskie Panonie oraz krajowe Junaki.
- To były złote czasy polskiej motoryzacji - wspomina. - Oprócz dużych motocykli sprzedawano też mniejsze motorowery. Tych z kolei było dużo.

Klient - nasz pan

- Z NRD sprowadzano Simsony, ale najbardziej popularne były krajowe Komary, Żaki i Rysie oraz późniejsze Romety - dodaje Jerzy Wantowski. - Czasem musiałem klientowi zademonstrować działanie motocykla, więc albo w sklepie albo na zewnątrz odpalałem maszynę i często urządzałem jazdy próbne. Klient zawsze musiał być zadowolony.

Przejazd przez Chełmżę nowym Junakiem lub Panonią, która wówczas kosztowała, jak pamięta pan Jerzy, 19 tysięcy złotych, był nie lada widowiskiem. Nie mówiąc już o częstszych rajdach Komarem i Żakiem.

Choć pan Jerzy od dawna jest już na emeryturze, a sklep zlikwidowano w dobie przemian, to nadal każdy motocykl rozbiera na części w głowie. Pamięta nawet wszystkie części potrzebne np. do naprawy trzybiegowej WSK, WFM, Osy lub Jawy 350 wraz z obowiązującymi kiedyś cenami. Jest istną encyklopedią wiedzy technicznej w dziedzinie motocykli. Oprócz motocykli Jerzy Wantowski sprzedawał także rowery i części motoryzacyjne.

- Sprzedawca pojazdów musiał ukończyć kurs motocyklowy połączony z budową silników dwusuwowych, aby uzyskać chociażby podstawowe informacje - kończy Jerzy Wantowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska