Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaftan, czyli o tym, że już nic nas nie dziwi

Ryszard Warta
Ryszard Warta
O czym właściwe jest ten filmik ze Ewą Stankiewicz i Stefanem Niesiołowskim w rolach głównych, który tak rozgorączkował polityków i publicystów? Dla jednych to pokaz chamstwa i agresji w wykonaniu polityka PO, nikczemny atak na kobietę i typowy dla reżimu Tuska zamach na wolność prasy.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >O czym właściwe jest ten filmik ze Ewą Stankiewicz i Stefanem Niesiołowskim w rolach głównych, który tak rozgorączkował polityków i publicystów? Dla jednych to pokaz chamstwa i agresji w wykonaniu polityka PO, nikczemny atak na kobietę i typowy dla reżimu Tuska zamach na wolność prasy.

Kolejne przekroczenie granic przez Niesiołowskiego, za które - jak to w krótkich żołnierskich słowach opisał Bronisław Wildstein w wypowiedzi dla internetowej telewizji „Gazety Polskiej” - powinien być „odwieziony w kaftanie bezpieczeństwa do szpitala psychiatrycznego lub odpowiadać przed sądem”. To - przepraszam za wyrażenie - narracje z jednej strony polityczno-medialnego frontu.

<!** reklama>Po stronie drugiej przekonywać nas będą, że może i Niesiołowskiego poniosły nerwy, ale przecież był biedactwo prowokowany. Albo że oboje: i Niesiołowski, i Stankiewicz - jak przeczytać można w oświadczeniu Towarzystwa Dziennikarskiego, czyli towarzystwa kolegów i koleżanek Seweryna Blumsztajna, psują debatę publiczną w Polsce. A nawet dowiedzieć się można - jak pisze w „Wyborczej” Wojciech Maziarski - że właściwie nic się nie stało, bo atak był „rzekomy”, Stankiewicz była „nieznośnie namolna”, a poza tym dla Maziarskiego nie jest ona dziennikarką, tylko „funkcjonariuszem partyjnego aparatu propagandy”.

W sumie nic nowego. Do wszystkiego zdołaliśmy się już przyzwyczaić. Do tego, że wszystko można interpretować na zupełnie różne sposoby, że polityczne sympatie ważniejsze są od rzeczowej analizy zdarzenia i że w tej naszej koślawej debacie publicznej nie ma granic hipokryzji. Nie ma, bo ci, którzy tak strasznie oburzeni są dziś sposobem, w jaki Niesiołowski potraktował dziennikarkę, jakoś nie załamywali rąk, gdy Lech Kaczyński mówił o „małpie w czerwonym”, alby gdy podczas spotkania fanów Radia Maryja tarmoszono dziennikarkę Polsatu. Z kolei ci, którzy dziś skłonni są wicemarszałka tłumaczyć, a całe zajście relatywizować, pierwsi by bili na alarm, gdyby tak „won” do żurnalistów rzucał nie polityk PO tylko ktoś z PiS.

Nawet już nie dziwią te zabawne paradoksy. Oto Bronisław Wildstein, który doskonale wie, co to były „psychuszki” i jak chętnie w komunistycznej propagandzie z wrogów politycznych robiono wariatów, dziś sam beztrosko wywija tymi kaftanami bezpieczeństwa i szpitalami psychiatrycznymi. Oto Wojciech Maziarski, który w Ewie Stankiewicz widzi partyjnego funkcjonariusza, w spięciu dziennikarki i polityka, w którym obie strony złamały zasady, bo rzeczywiście Niesiołowski przestał nad sobą panować i rzeczywiście Stankiewicz była namolna, miast sprawiedliwie rozdzielić winy, ochoczo staje po stronie... polityka.

Właściwe to nic już nie dziwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska