Klient Energi bezskutecznie i wiele tygodni próbował przez infolinię skorygować błąd

Tomasz Urbański na wiele sposobów próbował wyjaśnić w Enerdze, że doszło do błędu, potem powielanego. Z konsultantami infolinii przeprowadził wiele długich i - jak się okazało - bezowocnych rozmów.

- Nie wiem, co mam jeszcze zrobić, żeby firma zajęła się serią pomyłek, do jakich doszło w mojej sprawie - mówi.

Na działce w Chełmży, gdzie wkrótce chce stawiać dom, firma podłączyła mu prąd. W zdumienie wprawił go już pierwszy rachunek. Za dwa miesiące, w trakcie których nic nie budował, jedynie sporadycznie korzystał z prądu zużywając 22 kWh, miał zapłacić 1500 zł. Korekty doczekał się, choć i do niej ma zastrzeżenia (opiewa na 250 zł). Niestety, pomyłka (anulowana) przyniosła kolejne błędne faktury - na 1300 zł i ostatnią na 800 zł.

- Za 2,7 kWh zużytego prądu byłem więc winny Enerdze 2100 zł - oblicza Tomasz Urbański.

Wciąż nie wie, ile powinien zapłacić za zużytą energię. 1500 zł pierwszego rachunku opłacił, firma oddała mu różnicę. Od tygodni czeka na korektę kolejnych faktur, ale dostał wezwanie do zapłaty z groźbą wpisu do rejestru dłużników.

- Doszło do błędu w systemie - odpowiada nam po tygodniu od wysłania pytania Jakub Dusza z biura prasowego Energi.

Okazuje się, że firma naliczała rachunek w oparciu o prognozy z umowy na kupno 11000 kWh rocznie, a powinna na podstawie rzeczywistych wskazań licznika. Pracownicy Energi mają skontaktować się z klientem. Niestety sprawy to nie kończy. Tomasz Urbański usłyszał wczoraj od pracowników, że dostanie korekty dwóch ostatnich faktur, w sumie na 380 zł.

- Za zużycie 24,7 kWh zapłacę 610 zł - dziwi się, a my wraz z nim pytamy, czy koszty stałe mogły tak bardzo podbić rachunek?

Od wczoraj znów czekamy na odpowiedź Energi.