38-letni mężczyzna zginął w pożarze, który wczoraj rano wybuchł w mieszkaniu przy ulicy Matejki w Toruniu. Ewakuowano innych lokatorów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 65338" sub="We wczorajszym pożarze mieszkania przy ulicy Matejki w Toruniu śmierć poniósł 38-letni mężczyzna, który najprawdopodobniej udusił się / Fot. Łukasz Trzeszczkowski">Hieronim L. mieszkał przy ulicy Matejki z bratem, ale w mieszkaniu był sam. Towarzyszył mu pies, który również zginął. Najpierw się udusił. Prawdopodobnie w ten sam sposób zginął mężczyzna.
- Ogień i dym zabrały cały tlen - tłumaczył jeden ze strażaków. - W przypadku takiego pożaru szybko zapalają się kolejne sprzęty i przedmioty.
W sprawie tego pożaru powstało wiele znaków zapytania i domysłów. Niektórzy mieszkańcy twierdzą, że słyszeli wybuchy. Wczoraj trudno było stwierdzić, co mogło je spowodować i czy rzeczywiście do nich doszło. Strażacy mówią, że był to raczej zwykły pożar z dużym zadymieniem.
Dyżurny komendy miejskiej toruńskiej straży pożarnej informację o pożarze otrzymał o 7.26.
- Mieszkam niedaleko, zawsze chodzę ulicą Matejki do pracy - mówił mieszkaniec Bydgoskiego Przedmieścia. - W czwartek rano też szedłem tamtędy po siódmej rano i jeszcze nie było ani straży, ani policji, choć widać było już dym. Prawdopodobnie to ja pierwszy zadzwoniłem po straż. A wczoraj mówili w radiu, że pożar wybuchł około godziny 5.30. Co działo się przez ten czas?
<!** reklama>Słowa te potwierdzają także niektórzy lokatorzy, którzy słyszeli jakieś wybuchy, a potem widzieli dym, który nie mógł wydostać się na zewnątrz, ponieważ w oknach były zaciągnięte rolety antywłamaniowe, a wejścia broniły solidne drzwi. Przez długi czas najprawdopodobniej nikt nie wiedział o pożarze. Kiedy już zorientowano się, że coś jest nie tak, jedna z sąsiadek nie zadzwoniła od razu do strażaków. Podobno najpierw powiadomiła rodzinę mieszkającego tam mężczyzny. Mogło to opóźnić akcję ratowniczą.
<!** Image 3 align=right alt="Image 65338" >Kiedy strażacy przyjechali na miejsce zdarzenia, myśleli najpierw, że będą musieli wyważyć antywłamaniowe drzwi. Pojawił się jednak ktoś z rodziny lokatora mieszkania z kluczami.
- Z powodu dymu i obawy o stan budynku, ewakuowano pięciu mieszkańców sąsiednich lokali. Gdy pierwsi strażacy weszli do mieszkania, było rzeczywiście bardzo dużo dymu. Ogień trawił tylko jeden z pokoi. Mężczyznę znaleziono w pobliżu leżanki - mówi Adam Dominikowski, dowódca akcji ratowniczej.
Mężczyznę wyniesiono na zewnątrz i próbowano reanimować, ale 38-latek zmarł. Konstrukcja budynku i inne mieszkania nie ucierpiały w pożarze. Lokatorzy mogli do nich wrócić, gdy zakończyła się akcja ratownicza. Przyczyny pożaru bada policja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?