Kontrakty na przetrwanie

W szpitalach regionu różnie oceniają kontrakty na leczenie w przyszłym roku. Nie pozwalają one na rozwijanie działalności, ale dają szansę na przetrwanie.

Szefowie toruńskich lecznic odetchnęli z ulgą.

- Dotychczas po każdym kontrak cie mieliśmy zszargane nerwy i wizje czarnej przyszłości. Tym razem tak nie jest - podkreśla Mieczysław Janiszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu. - Ceny są niezłe, choć ciągle poruszamy się w granicach pewnego minimum. Żadnych zmian nie przewidujemy. Na szczęście po raz drugi fundusz finansuje u nas zespół leczenia środowiskowego.

W podobnym tonie nowe kontrakty oceniają inni.

- Nie dostaliśmy pełnej refundacji, mimo to kontrakt na przyszły rok w porównaniu z tegorocznym jest trochę lepszy - mówi dr Roman Stankiewicz, wicedyrektor toruńskiego szpitala dziecięcego. - Jesteśmy niezadowoleni z kontraktu oddziału ratunkowego, bo został dużo niżej wyceniony niż takie oddziały gdzie indziej. Zmian nie przewidujemy, chyba że wynikać będą z rozbudowy szpitala.

W miarę zadowolony jest Marek Nowak, dyrektor szpitali w Brodnicy i Grudziądzu.

- Kontrakt jest korzystniejszy, bo pozwoli na stabilizację leczenia, bez stresów. Nie jak w tym roku, gdy trzeba było czasowo zamykać oddziały. O rozszerzeniu działalności nie ma mowy - tłumaczy.

- To, co dostaliśmy na przyszły rok, nas nie satysfakcjonuje - mówi dr Wanda Korzycka-Wilińska, kierownik działu obsługi pacjenta w Wojewódzkim Szpitalu im. Biziela w Bydgoszczy. - Od stycznia mamy realizować dwa nowe programy, z kardiologii inwazyjnej i gastroskopii zabiegowej, a fundusz tego nie przewidział. Z pieniędzy Unii Europejskiej zrobiliśmy projekt, kupiliśmy sprzęt. Na sobotę zaplanowano uroczyste otwarcie pracowni z udziałem ministra zdrowia.