Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księgowa wciąż bez zarzutu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
O brakach w kasie dyrektor szpitala Krystyna Zaleska zawiadomiła prokuraturę na początku lutego br. Do dziś zamieszana w sprawę pani L. nie usłyszała żadnych zarzutów.

O brakach w kasie dyrektor szpitala Krystyna Zaleska zawiadomiła prokuraturę na początku lutego br. Do dziś zamieszana w sprawę pani L. nie usłyszała żadnych zarzutów.

Bomba wybuchła na początku roku w trakcie przygotowań do wprowadzenia elektronicznej księgowości dotyczącej funduszu socjalnego i kasy zapomogowo-pożyczkowej. <!** reklama>

- Podczas kontroli zaczęły nas zastanawiać pewne braki. Okazało się, że słusznie. Tak zwana papierowa księgowość umożliwiła pracownicy kradzieże. Łącznie zginęło ponad 220 tysięcy złotych. Około 50 tys. z funduszu socjalnego i ponad 170 tys. zł z kasy - mówiła nam w lutym Krystyna Zaleska, dyrektor Specjalistycznego Szpitala Miejskiego.

Kobieta kradła przez dłuższy czas. Na razie mówi się o okresie trzech lat. Pracownica przyznała się do kradzieży i po 20 latach pracy została zwolniona dyscyplinarnie (pracowała na stanowisku księgowej ds. kosztów i rozliczeń kasowych).

Dyrekcja szpitala 6 lutego zawiadomiła prokuraturę. Jak sprawy mają się 3 czerwca?

- Śledztwo toczy się w sprawie. Pracownicy szpitala nie przedstawiliśmy żadnych zarzutów. Konieczne będzie powołanie biegłego z zakresu księgowości - mówi Ewa Janczur z Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.

Dotąd nie zabezpieczono też żadnego majątku pani L. Można to zrobić dopiero wtedy, gdy kobieta usłyszy zarzuty. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to pani L. naprawić będzie musiała w przyszłości szkodę, czyli zwrócić 220 tysięcy zł. Jeśli, rzecz jasna, będzie miała z czego.

Przyjmując zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa prokuratura przyjęła jako wstępną kwalifikację czynu przywłaszczenie mienia (art. 284 par. 2 Kodeksu karnego). Ponieważ jednak szpital później uzupełnił, że doliczył się strat powyżej 200 tys. zł, to kwalifikacja może ulec zmianie na przywłaszczenie mienia o znacznej wartości. Jeśli taki właśnie zarzut zostanie postawiony pani L., to groziłoby jej od roku do 10 lat więzienia.

W piątek w miejskiej lecznicy nikt nie potrafił odpowiedzieć nam na pytanie, jakich strat ostatecznie się doliczono.

- Nie ma pani dyrektor, nie ma księgowej, a ja się nie orientuję - powiedział nam Andrzej Przybysz, zastępca dyrektora Specjalistycznego Szpitala Miejskiego.

O tym, że liczenie podobnych strat to wyjątkowo żmudna praca, przekonał się magistrat w Brodnicy. Również przy okazji wprowadzania tutaj systemu elektronicznego wpadła kasjerka - Honorata P. Wstępnie przyjęto, że przywłaszczyła sobie 86 tys. zł.

- Skrupulatnie przeanalizowaliśmy jednak pięć lat wstecz. Kobieta przywłaszczyła sobie więcej pieniędzy, ale część oddała. Ostatecznie zwrócić będzie musiała niecałe sto tysięcy złotych - podsumowuje Edyta Ratkowska, skarbnik miasta Brodnicy.


Fakty

Pieniądze oddają, jeśli mają z czego

Przywłaszczone ok. 50 tys. zł zwraca magistratowi w Kowalewie Pomorskim jego była pracownica Danuta K. Płaci w ratach. Ma z czego, bo jest na emeryturze. Oprócz tego sąd skazał ja na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska