Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto kocha, ten głosuje

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Niektórzy trenują dniami i nocami, biegając od jednego fachmana do drugiego, inni ćwiczą tyle, co kot napłakał. Bo nie muszą. Bo mają to coś, co czaruje, tumani i przestrasza. Co prawda, najlepsi magicy od wizerunku twierdzą, że z każdego polityka można zrobić charyzmatyka - ale zmienić polityka w gwiazdę popkultury jest już znacznie trudniej.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Niektórzy trenują dniami i nocami, biegając od jednego fachmana do drugiego, inni ćwiczą tyle, co kot napłakał. Bo nie muszą. Bo mają to coś, co czaruje, tumani i przestrasza. Co prawda, najlepsi magicy od wizerunku twierdzą, że z każdego polityka można zrobić charyzmatyka - ale zmienić polityka w gwiazdę popkultury jest już znacznie trudniej.

A gwiazdowanie przydaje się bardzo - króluje się wówczas w tabloidach na równi z idolami od muzycznych szlagierów i telenowel, autorytet „człowieka znanego” rozłazi się na wszystkie dziedziny, lansuje się trendy, a lud gwiazdę kocha. A każdy taki kochający to jeden głos.

Parę dni temu pożegnaliśmy jedną z najwyrazistszych politycznych osobistości popkultury. W Wielkiej Brytanii z premierostwem rozstał się Tony Blair. I choć zaczęło się zaraz rozliczanie, ile punktów zabrać mu za Irak, a ile dodać za wzrost gospodarczy i wyrwanie masy ludzi z biedy, to wszyscy podkreślają, jak to media go kochały. No, lubiły też Margaret Thatcher, ale jako damę żelazną że aż strach. A Blair z tym swoim uśmiechem, wdziękiem luzaka z pokolenia dobrobytu, talentami czarusia, był zupełnie inny niż cała reszta otaczających go mężów stanu. Do tego w ogóle nie było widać po nim pracy speców od wizerunku. Nawet w kinie kogoś na kształt Blaira odgrywał w „To właśnie miłość” nie byle jaki piękniś, sam Hugh Grant. Tyle że w tamtej produkcji brytyjski premier-luzak nie daje się osiodłać Amerykanom, a końcówka kariery prawdziwego premiera to nieustanne wyrzuty za zbytnie ulegnie Wielkiemu Bratu zza Wielkiej Wody i Internet pełen dowicpasów w rodzaju tego o planowaniu przez Blaira i Busha III wojny światowej. Pamiętacie? Podchodzi do nich dziennikarz i pyta, co ustalili. Tony Blair odpowiada: „Zabijemy 20 milionów islamistów i jednego dentystę”. „A czemu dentystę?” - pyta dziennikarz. Blair na to: „Widzisz, George, mówiłem ci, że nikt nie zapyta o te 20 milionów”. Stare, ale dobrze oddające smrodek wokół wiernego Anglika.

<!** reklama right>Pożegnanie odchodzącego premiera odbyło się jednak w gwiazdorskim stylu. Mieliśmy owację na stojąco i płacz Tony’ego Blaira - nie tylko zasłużonego męża stanu, ale i medialnej supergwiazdy.

Z premierem Blairem porównywano innych polityków - i najczęściej wypadali kiepściutko. W końcu musieli zmagać się z najmilszym i najfajniejszym, przynajmniej w pierwszym etapie rządzenia, politykiem. W Polsce ten wyprany ze sztywności styl Blaira próbowali ogrywać i Aleksander Kwaśniewski, i Donald Tusk, i - bardzo wyraźnie - Kazimierz Marcinkiewicz. Efekty były średnie. Czasami zaś mocno zgrzytało - bo przy takim stylu pop łatwo popaść w syndrom niepoważnego pajaca, tańcującego na festynie albo biegającego za piłką, kiedy kraj w potrzebie. Szczególnie, jeśli konkuruje się z wizerunkami śmiertelnie poważnych, przejętych misją facetów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska