Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leśnik spod Torunia zażądał 25 tys. zł za mobbing. Jest wyrok! Każdemu pracownikowi może dać do myślenia...

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Polska Press/Zdjęcie ilustracyjne
Leśniczy pozwał nadleśnictwo o 25 tys. zł zadośćuczynienia za mobbing. Na sali sądu pracy w Toruniu ustalono jednak, że miał problemy z rozliczeniem się z drewna. Kontrola ze strony pracodawcy nie była mobbingowaniem, tylko koniecznością. W tle - leśna aferka.

Sprawa jest ciekawa, bo w tle jest pewna leśna aferka. Może też dać do myślenia każdemu, kto zbyt łatwo szafuje terminem „mobbing”. Swój finał znalazła w IV Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu.

Wersja leśniczego

Do tego właśnie sądu leśniczy L.O z okolic Torunia pozwał swojego pracodawcę. Zażądał 25 tysięcy zł zadośćuczynienia za mobbing, któremu rzekomo miał zostać poddany.

Leśniczy twierdził, że pracodawca tak swoim postępowaniem udręczył, aż doprowadził do rozstroju zdrowia. Między innymi wpędził go w stany depresyjne. W pozwie pan L.O podkreślił, że był sumiennym i rzetelnym pracownikiem, a pracodawca w sposób nieuzasadniony zarzucił mu nieprawidłowości związane z gospodarką drewnem. Dodajmy, że L.O. w leśnictwie pracuje od 1987 roku.

Polecamy

Grzechów ani przewinień po swojej stronie leśnik nie widział. Cała afera wziąć się miała ze złośliwego doniesienia współpracownika nadleśnictwa. Chodziło m.in. o bardzo duże zaległości w odbiorze drewna.

Wersja nadleśnictwa

Nadleśnictwo w sądzie nie przeczyło, że kontrolowało pana L.O. Zostało do tego zmuszone skargami wspomnianego współpracownika. Były na tyle niepokojące, ze trzeba było powołać komisję, ruszyć w teren, zabrać się za liczenie i kontrolę. Efekty jej nie były dobre dla L.O.

„Składający skargę wskazał wówczas - w obecności powoda (czyli leśnika), zastępcy nadleśniczego oraz inżyniera nadzoru wszystkie miejsca, w których to znajdowały się stosy nieodebranego dotąd przez L. O. drewna. Łącznie, jak wstępnie ustalono, liczyły ok. 60 metrów sześciennych tego surowca” - odnotował sąd pracy. Ale to nie wszystko...

Co ustalił sąd pracy?

Powołana komisja przeprowadziła inwentaryzację, z której przedstawiła sprawozdanie z3 sierpnia 2018 r. W dokumencie tym wskazano między innymi, że w opisywanym leśnictwie pan L.O. nie zaprzychodował części drewna pozostałego po wywozie.
„Przyjął na stan magazynowy 11,50 m3 drewna wskazanego przez A. Z. (współpracownika) i dokonał transferu do systemu informatycznego Lasów Państwowych około godz. 7.30 w dniu 2 sierpnia 2018 roku. Stwierdzono, że część nadwyżek pochodzi jeszcze z 2017 roku” - odnotował w aktach sąd.

Zobacz też:

Dziesiąty Marszałkowski Bal Dobroczynny odbył się w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki w Toruniu. Dochód z imprezy trafi do czterech instytucji w regionie niosących pomoc ubogim i niepełnosprawnym: Domu Pomocy Społecznej w Chełmnie, Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Kamieniu Krajeńskim (powiat sępoleński), Hospicjum dla Dzieci „Nadzieja” w Toruniu i Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej dla Dziewcząt w Pniewitem (powiat chełmiński). Zbierano też pieniądze na rzecz misji niosących pomoc potrzebującym Angoli, Indonezji i Zambii.Najdroższym przedmiotem na licytacji okazała się  płyta winylowa z podpisem Robbie’ego Williamsa wraz z zaproszeniem VIP na jeden z jego koncertów w Europie, która  osiągnęła kwotę 35 tysięcy złotych.  Równo za 30 tysięcy złotych wylicytowano dwa przedmioty płaskorzeźbę "Epoka Wielkiego Timerlama" i obraz „Szczęśliwa rodzina” popularnego wiktoriańskiego malarza Edwina Thomasa Robertsa. Łącznie z licytacji głównej zebrano kwotę 176 tysięcy złotych.Zobacz także:Mentor Toruń Cup 2020. Zobacz zdjęciaNowosciTorun

X Marszałkowski Bal Dobroczynny. Wiemy, ile zebrano pieniędz...

Kolejne odkrycia były jeszcze bardziej przykre. „Jeden z ujawnionych stosów drewna mimo, że nadal znajdował się na powierzchni, to figurował w dokumentacji (systemie informatycznym Lasów Państwowych) prowadzonej przez L.O. nie tylko jako przyjęty na stan magazynowy 25 września 2017 r., ale i sprzedany 17 października 2017 roku” - ustalono w sądzie.

Po takich odkryciach pracodawca nie miał wyjścia - musiał działać. Leśniczy po pierwsze został wezwany do formalnych wyjaśnień. Złożył je na piśmie, ale potem... się rozchorował. Chciał wziąć urlop dla podratowania zdrowia, jednak go nie dostał.
Po jakimś czasie pozwał pracodawcę o mobbing.

Wyrok? Pozew oddalić

Sędzia Alina Kordus-Krajewska powództwo leśniczego oddaliła. - Po przesłuchaniu świadków, mając na uwadze ich zeznania, sąd doszedł do przekonania , że zarządzona kontrola pracy nie spełniała przesłanek mobbingu. Skarga na pracę faktycznie została złożona. W takiej sytuacji przeprowadzenie rozmowy przez przełożonego, a następnie zarządzona inwentaryzacja nie mogły być traktowane jako działania sprzeczne z prawem i mające na celu nękanie czy zastraszanie powoda - podkreśliła sędzia, uzasadniając orzeczenie.

Opisywany wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Został opublikowany w Portalu Orzeczeń Sądu Rejonowego w Toruniu.

Zobacz też:

NowosciTorun

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska