Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają serca dla zwierząt

Małgorzata Chojnicka
Zwierzęta wobec nas nie mają wygórowanych wymagań, bo kochają nas miłością bezwarunkową. Wystarczy im ciepły kąt i pełna miska. Wydawałoby się, że to naprawdę niewiele.

Zwierzęta wobec nas nie mają wygórowanych wymagań, bo kochają nas miłością bezwarunkową. Wystarczy im ciepły kąt i pełna miska. Wydawałoby się, że to naprawdę niewiele. <!** Image 2 align=none alt="Image 202341" sub="Psami w tymczasowym przytulisku w Lubinie zajmuje się Grzegorz Sadowski / Fot. Małgorzata Chojnicka">

Okazuje się jednak, że dla niektórych jest to zbyt dużo i bez skrupułów pozbywają się swych czworonożnych przyjaciół.

Wyrzucają psy z samochodu, przywiązują do drzewa w lesie, potrafią oblać żrącym kwasem czy rozmyślnie przejechać autem. Jeśli ktoś nie lubi zwierząt, może niech lepiej otacza się przedmiotami martwymi, a wszystkim wyjdzie to na dobre.

Zapobieganie bezdomności zwierząt jest jednym z licznych obowiązków nałożonych przez ustawodawcę na samorządy gminne. Jednak w ślad za tym zadaniem nie poszły środki finansowe, a problemów gminom nie brakuje.

Ciepłe budy, pełne miski

W gminie Kikół powstało tymczasowe przytulisko przy oczyszczalni ścieków w Lubinie, finansowane przez władze samorządowe. W chwili obecnej przebywa tam sześć psów - mają pełne miski, ciepłe budy i są objęte opieką weterynaryjną.

Zajmuje się nimi Grzegorz Sadowski. Już na pierwszy rzut oka widać, że jego czworonożni podopieczni naprawdę go kochają. - Najkrócej przebywa u nas Junior - opowiada Grzegorz Sadowski. - Ktoś go przerzucił przez bramę i odjechał. Pies był wówczas niesamowicie chudy, ale teraz świetnie sprawdza się w roli psa stróżującego. Dla naszych piesków poszukujemy nowych właścicieli.

Od dzieciństwa

W Wielgiem dom tymczasowy dla psów prowadzi prywatnie Anna Protas-Strychalska. Robi wszystko, aby jej podopieczni trafiali w dobre, a przede wszystkim odpowiedzialne ręce.

Należy do Fundacji Przyjaciele Czterech Łap, współpracuje także z innymi fundacjami czy stowarzyszeniami, działającymi na rzecz zwierząt.<!** Image 3 align=none alt="Image 202342" sub="W Wielgiem dom tymczasowy dla psów prowadzi Anna Protas-Strychalska / Fot. Małgorzata Chojnicka">

- Od zawsze przyprowadzałam jakieś przybłędy do domu - przyznaje Anna Protas-Strychalska. - Jako mała dziewczynka marzyłam, że gdy będę już miała swój własny dom, znajdzie się w nim miejsce dla wielu zwierząt. Tak się stało. Teraz mieszka u mnie około dwudziestu psów.

Kiedy przekraczamy próg jej domu, witają nas psy - małe i duże. Merdają ogonami, obwąchują i bacznie się przyglądają. Czują, że coś się dzieje.

- Przygarniam psy z ulicy, a także zabieram ze schronisk takie najcięższe przypadki - kontynuuje pani Anna. - Z jedną z suczek w ogóle nie było kontaktu, żyła w swoim świecie i zachowywała się w sposób nieadekwatny do sytuacji. Teraz jednak stała się prawdziwą „przylepą”. - Staram się, żeby psy ode mnie trafiały do adopcji. Zawsze sprawdzam ich nowy dom i podpisuję umowę adopcyjną z właścicielami. Psy nie mogą przecież wpaść spod okapu pod rynnę! Potem je odwiedzam, aby przekonać się, czy nie dzieje się im jakaś krzywda. Namawiam i pomagam w zorganizowaniu sterylizacji psów, których właściciele sami nie mają takiej możliwości ze względów finansowych. To jedyny sposób na zapobieganie bezdomności zwierząt.

Każdy pies to inna tragiczna historia. Wituś, sympatyczny wilczur, wiódł życie dzikiego psa na dworcu kolejowym w Lipnie. Ma bezwładną tylną łapę, bo jakiś zwyrodnialec najechał na niego specjalnie samochodem dostawczym. Ma też w ciele pełno śrutu, bo inny ktoś do niego strzelał&

Są dobre zakończenia

Jeśli przygarnie się takiego psa, trzeba go najpierw wyleczyć, odpchlić i odrobaczyć. Potem szuka się kogoś, kto zechciałby dać mu nowy dom.

- Kiedyś wzięła ode mnie psa kobieta w ciąży, bo chciała, aby jej dziecko wychowywało się razem z psem - dodaje pani Anna. - Nigdy nie zapomnę, jak zadzwoniła z płaczem, że jej ciąża jest zagrożona i musi iść do szpitala. Piesek wrócił więc do mnie. Po pewnym czasie kolejny telefon, tym razem radosny. Powiedziała mi, że lekarz się pomylił i z jej zdrowiem jest wszystko w porządku. Lubię takie szczęśliwe zakończenia.

Pomyślmy także o nich

Prowadzenie domu tymczasowego kosztuje. Czasami znajdzie się jakiś sponsor, który kupi karmę. Pani Anna wystawia na aukcjach internetowych wyroby rękodzielnicze. - Są organizowane bazarki na rzecz zwierząt - opowiada. - Dochód ze sprzedaży przeznaczany jest nie tylko na zakup karmy, ale przede wszystkim na leczenie. Prawie każdy pies, którego przygarniam, ma coś do leczenia. Dopiero wyleczone, wysterylizowane lub wykastrowane, odrobaczone, odpchlone i zaszczepione zwierzęta mogą iść do adopcji. Również psychika musi być „naprawiona”. Pomagają mi też aktorzy Ewa Kuryło i Piotr Pręgowscy, którzy mają dom w naszej gminie.<!** reklama>

Może więc warto w okresie bożonarodzeniowym, kiedy nie przebrzmiały jeszcze kolędy, pomyśleć o losie naszych „braci mniejszych”.

  • Jeśli ktoś jest zainteresowany adopcją psów, może się kontaktować z Anną Protas-Strychalską, numer telefonu 502-104-434, e-mail: [email protected] albo z wydziałem infrastruktury Urzędu Gminy w Kikole, numer telefonu (54)289-46-70.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska