Końcówka piątkowego meczu koszykarzy Polskiego Cukru Toruń z Polfarmeksem Kutno zostanie zapamiętana na długo. Nie tylko z powodów sportowych.
[break]
O jednopunktowym zwycięstwie toruńskiego zespołu zadecydowała ostatnia akcja meczu. Po niej w hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Bema doszło jednak do niepotrzebnego incydentu.
Ogień na bieżni
Z sektora zajmowanego przez około 200 kibiców z Kutna poleciały trzy petardy. Jedna spadła na trybuny, powodując osmolenie posadzki, dwie wylądowały na głównej płycie, uszkadzając jeden z torów najnowocześniejszej bieżni lekkoatletycznej w Polsce oraz fragment nawierzchni obok niego.
- Muszę powiedzieć, że do czasu tego incydentu kibice z Kutna zachowywali się bardzo dobrze - zapewnia Jerzy Muchewicz, dyrektor ds. technicznych i administracyjnych Areny Toruń. - Dopingowali swoją drużynę i nie stwarzali żadnych problemów.
Słowa dyrektora Jerzego Muchewicza potwierdza Paweł Gurtowski, dyrektor działu marketingu drużyny koszykarskiej Twarde Pierniki, organizatora meczu.
- Dopingowali swój klub rewelacyjnie - mówi Paweł Gurtowski. - Z mojego punktu widzenia jako organizatora byli to kibice wręcz idealni. Niestety, jeden z nich zachował się nieodpowiedzialnie i zawsze tak jest, że przez występek jednego postrzegana jest całagrupa.
Porządku na obiekcie w czasie trwania meczu pilnowało 47 ochroniarzy. Tylu obecnych jest przez cały sezon bez względu na liczbę kibiców. Nie może być ich jednak więcej niż 4 tysiące. Organizator musiał przed sezonem, zgodnie z ustawa o imprezach masowych, podać liczbę kibiców, jakich spodziewa się na meczach.
Obiekt przy Bema wyposażony jest w monitoring. Między innymi dzięki niemu udało się szybko zidentyfikować 46-latka, który rzucił petardy.
- Nie jesteśmy w stanie sprawdzić przed wejściem wszystkich kibiców - dodaje Paweł Gurtowski. - Musielibyśmy mieć pomieszczenia do przeprowadzania kontroli osobistej.
Wczoraj w hali przy Bema trwało szacowanie szkód. Działał broker ubezpieczeniowy. Wiadomo już, że uszkodzone fragmenty bieżni i wykładziny na głównej płycie trzeba będzie wymienić. Będzie to kosztowało ponad 6 tysięcy złotych.
- Trzeba zdawać sobie sprawę, że nawierzchnia lekkoatletyczna „mondo” jest bardzo droga - mówi Jerzy Muchewicz.- Zanim ogień ugaszono, trochę się podtopiła. Przeprowadziliśmy wstępna wycenę i wiemy, jakie odcinki muszą być wymienione. Będzie to kosztowało ponad 6 tysięcy złotych.
Nawierzchnia „mondo” produkowana jest we Włoszech. Trzeba ją stamtąd sprowadzić.
- Sama nawierzchnia jest trudnopalna - dodaje Jerzy Muchewicz. - Dobrze, że rzucone materiały pirotechniczne nie wpadły w konfetti czy też banery reklamowe. Wtedy mogłoby dojść do większego zagrożenia.
Szybki wyrok
Kibic z Kutna bardzo szybko został osądzony. Najpierw, jeszcze w piątek, w Komisariacie Policji Toruń Śródmieście usłyszał zarzut naruszenia przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych poprzez wnoszenie i posiadanie środków pirotechnicznych.
Następnego dnia policjanci skierowali wniosek do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód o rozpatrzenie sprawy w postępowaniu przyspieszonym. Prokurator skierował taki wniosek do toruńskiego sądu i sprawca usłyszał wyrok pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok oraz zakaz wstępu na imprezy sportowe o podobnym charakterze także przez rok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?