Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto nie zapłaci

Karolina Rokitnicka
Pani Barbara oskarżyła o mobbing burmistrza Romana Tasarza, po tym jak została zwolniona z pracy, gdy po 11 miesiącach wróciła z chorobowego.

Pani Barbara oskarżyła o mobbing burmistrza Romana Tasarza, po tym jak została zwolniona z pracy, gdy po 11 miesiącach wróciła z chorobowego.

Najpierw toruński sąd pracy uwierzył słowom urzędniczki i w czerwcu 2012 roku orzekł, że była ofiarą mobbingu.

Pierwszy wyrok

Burmistrzowi zarzucono, m.in. że robił powódce uszczypliwe uwagi np. dotyczące jej wyglądu, zmieniał stanowiska pracy, ograniczał jej służbowe uprawnienia, a ostatecznie ją zwolnił. Sąd pierwszej instancji nakazał, by Urząd Miasta wypłacił byłej urzędniczce 7,2 tys. zł odszkodowania za niesłuszne zwolnienie z pracy i 35 tys. zł za mobbing.

Burmistrz Roman Tasarz odwołał się od wyroku. Prosił o weryfikację prawdziwości zdarzeń przedstawionych przez urzędniczkę i powołania w tej sprawie dodatkowych świadków.

Zmieniony werdykt

Sąd Okręgowy dopatrzył się w wyroku sądu pierwszej instancji nieścisłości i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Proces ruszył od nowa, powołano dodatkowych świadków i uzupełniono materiał dowodowy. Wyrok zapadł w kwietniu tego roku. Tym razem sąd nie przyznał racji kobiecie i nakazał jej zapłacić 1,8 tys. zł odszkodowania na rzecz urzędu.

Sąd Rejonowy wydając drugi wyrok w sprawie stwierdził jednak, że niektóre żarty burmistrza mogły być niesmaczne, ale nie przekraczały norm i nie były brutalnym napastowaniem seksualnym. W całym procesie sporo uwagi poświęcono incydentowi, który jak twierdziła urzędniczka, miał miejsce w sekretariacie urzędu. Zarzucała ona burmistrzowi, że przyciągnął on jej rękę w kierunku swojego krocza. Zdaniem sądu takiego zdarzenia nie było.

W związku z tym, że urzędniczka domagała się zadośćuczynienia z tytułu rozstroju zdrowia, biegli badali wpływ zdarzeń z lat 2002-2008, które wydarzyły się w urzędzie, na choroby kobiety. Sędzia orzekł, że nie było związku. Podczas drugiego procesu kobieta zrezygnowała z odszkodowania za nieuzasadnione zwolnienie, zwalniając sąd z obowiązku sprawdzenia czy nie doszło do naruszenia prawa.

Oddalona apelacja

Kobieta wniosła jednak apelację. W ubiegłym tygodniu sąd ją oddalił, tym samym kończąc całą sprawę. Magistrat nie będzie musiał zapłacić zadośćuczynienia urzędniczce. Na rozprawie apelacyjnej powódka przyznała, że rezygnacja z odszkodowania była nieprzemyślana i nie zdawała sobie sprawy z jej skutków. Sąd uznał jednak, że skoro skonsultowała to z adwokatem, była to decyzja świadoma. Potwierdził też, że burmistrz nie przyczynił się do problemów zdrowotnych kobiety.<!** reklama>

Sędzia Danuta Jarosz-Czarcińska, która oddaliła apelację, stwierdziła, że nawet jeśli doszło do sytuacji opisywanych przez urzędniczkę, między nimi a dolegliwościami stwierdzonymi u kobiety upłynęło zbyt dużo czasu. Sąd uznał też, że to urzędniczka cztery lata temu wdała się w służbowy spór ze zwierzchnikami. W związku z tym, że podejmowała czynności, do których nie była uprawniona, pracodawca miał prawo przesunięcia jej do innych zajęć. Choć po tych wydarzeniach kobieta przez 11 miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim, sąd nie dopatrzył się w tym winy pracodawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska