Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi, zawzięci, nieugięci

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Mają po kilkanaście lat, a rywalizują z seniorami. Koszykarki, pływaczki, żużlowcy i nie tylko. Życie nastoletnich gwiazd sportu różni się od tego, które wiodą ich rówieśnicy. Nie wiedzą, co to nadmiar wolnego czasu. Ich plan dnia wypełniony jest co do kwadransa.

Mają po kilkanaście lat, a rywalizują z seniorami. Koszykarki, pływaczki, żużlowcy i nie tylko. Życie nastoletnich gwiazd sportu różni się od tego, które wiodą ich rówieśnicy. Nie wiedzą, co to nadmiar wolnego czasu. Ich plan dnia wypełniony jest co do kwadransa.<!** Image 2 align=none alt="Image 185535" >

Roksana Płonka ma 14 lat i 180 cm wzrostu. Kaja Darnikowska - 14 lat i dwa centymetry więcej. Kinga Kowalska - lat 15 i 165 cm (więcej nie potrzebuje, bo gra na pozycji rozgrywającej).

Kiedy jesienią ubiegłego roku wkroczyły na parkiet, komentowała to cała Polska. Koszykarki Energi Toruń zostały najmłodszymi zawodniczkami w historii koszykarskiej ekstraklasy. <!** reklama>

Punkty, zbiórka i konferencja

- To za wcześnie - twierdzili niektórzy, wieszcząc, że nastolatki nie podołają trudom treningów, że zostaną zbyt obciążone fizycznie i psychicznie. Byli i tacy, którzy przekonywali, że starcia z seniorkami nie tylko okażą się kontuzjogenne, ale i najzwyczajniej w świecie zniechęcą dziewczęta do koszykówki. <!** Image 3 align=none alt="Image 185535" >

W przypadku Roksany nic takiego się nie zdarzyło. - Zagrałam z seniorkami łącznie 24 minuty. Najlepiej zapamiętałam mecz Pucharu Polski w Lesznie. Trener wypuścił mnie i Kingę pod koniec gry, na dwie i pół minuty. Zdobyłam dwa punkty, zaliczyłam zbiórkę, a potem jeszcze trener zabrał mnie na konferencję prasową - wspomina czternastolatka.

Uczy się w drugiej klasie gimnazjum i codziennie trenuje. Z seniorkami przynajmniej dwa-trzy razy w tygodniu (wieczorem), z kadetkami - w pozostałe dni. Do tego dochodzą wyjazdy na mecze. Jak połączyć to ze szkolnymi obowiązkami?

- Nauka zawsze przychodziła mi łatwo. Ja po prostu dużo zapamiętuję z lekcji. Nie muszę w domu ślęczeć nad książkami i wkuwać - z rozbrajającą szczerością tłumaczy Roksana.

Faktem jednak jest, że nie cierpi na nadmiar wolnego czasu, a samodyscypliny mogłoby jej pozazdrościć wiele starszych osób. Wszystko wynagradzają takie chwile, jak 24 sekundy meczu z Lotosem Gdynia. Na tyle, znów pod sam koniec, wypuścił ją na parkiet trener. Zdążyła zrobić piękny przechwyt, usłyszeć aplauz i poczuć dumę. - Bo to był bardzo ważny mecz - podkreśla.

Niech każdy pilnuje swego!

Elmedin Omanić, bośniacki szkoleniowiec Energi, pamięta krytyczne wypowiedzi niektórych, kiedy wprowadzał nastolatki do gry. - To są zawodniczki Energi. Ja nie komentuję tego, co dzieje się w innych klubach. Niech każdy pilnuje swego - mówi krótko.

Z trójki gimnazjalistek jedna zawiesiła jednak treningi. - Kaja bardzo szybko rosła i pojawiły się problemy z kolanami. Po konsultacji z lekarzami podjęliśmy wspólnie decyzję, że powinna sobie zrobić przerwę. Zdrowie jest najważniejsze. Wróci do sportu wtedy, gdy zgodzi się na to lekarz - podkreśla Omanić.

Bez specjalnych problemów radzi sobie za to piętnastoletnia Kinga Kowalska. Kibice mieli okazję oklaskiwać ją chociażby podczas pucharowego meczu z Widzewem Łódź. Weszła na krótko, ale zdążyła zdobyć punkty, zaliczyć asystę i przechwyt. W opinii szkoleniowca, cała trójka dobrze rokuje i czyni postępy. W żadnym wypadku też, jak zapewnia, najmłodsze koszykarki nie są zobowiązane do wypracowania 100 procent treningowego planu, którym obciążone są seniorki. Kiedy się zmęczą, mogą po prostu zejść na bok i odpocząć. Nie ma presji na równanie do starszych.

Jedną rzecz za to Bośniak stawia jasno: najważniejsza jest szkoła. - No bo co dziewczyny bez wykształcenia zrobią w przyszłości? Sport bywa brutalny. Czasem jedna kontuzja oznacza koniec kariery - dodaje Omanić. - Roksana, Kinga, Kaja są dla mnie ważne, ale najważniejszy jest rozwój ich osobowości. To, czy będą z nich zawodowe koszykarki, to sprawa drugorzędna.

Pobudka o 4,50 rano

Nad Brdą w minionym roku pełnią blasku rozbłysła gwiazda Anny Kozłowskiej. Ta 15-letnia pływaczka klubu Piętnastka Bydgoszcz, ścigając się z seniorami, wywalczyła brązowy medal mistrzostw Polski na dystansie 200 metrów stylem zmiennym.

Bydgoszczanka codziennie wstaje o godzinie 4.50. Od poniedziałku do piątku trenuje po pięć godzin dziennie. Cztery godziny pływa: dwie rano, dwie po południu. Piąta godzina to bieg, gra w piłkę, ćwiczenia ogólnorozwojowe. W soboty panna Anna ma jeden trening pływacki, ale za to trzygodzinny. W niedziele często biega w Myślęcinku.

Tak się pracuje na sukces i tytuł nadziei polskiego pływania. Jak podkreślają specjaliści, jedną z największych zalet bydgoszczanki jest jej wszechstronność. Grzbiet, żabka, delfin, kraul - żaden z tych stylów nie sprawia jej kłopotu. Sportowe marzenie? - Wyjazd na olimpiadę do Rio de Janeiro. To za pięć lat. A marzeniem wcześniejszym jest medal na mistrzostwach świata juniorów w Antwerpii - zdradzała Anna Kozłowska dziennikarzom w grudniu.

Nie mniej wysiłków kosztuje sukces Annę Grejman, siatkarkę Pałacu Bydgoszcz. 18-letnia reprezentantka Polski juniorek od zeszłego roku gra z bydgoskimi seniorkami w PlusLidze Kobiet. Za sobą ma już tak udane występy, jak choćby grudniowy mecz Pałacu z Organiką Łódź, wygrany po tie breaku 3:2 - młodą zawodniczkę okrzyknięto bohaterką tego spotkania. Anna jest uczennicą trzeciej klasy liceum, więc przed sobą ma ostatnią prostą do matury.

Bracia potrzebują teraz wyników

W ubiegłym roku za to z maturalnymi egzaminami mierzyli się bliźniacy Emil i Kamil Pulczyńscy, żużlowcy Unibaksu Toruń. Ostatecznie je zdali, choć jeden z braci w trybie poprawkowym.

- A który jest bardziej utalentowany sportowo? Są sobie równi. Tylko, jak w to w życiu, raz jeden jest w lepszej formie, raz drugi - ocenia Stanisław Miedziński, ojciec żużlowca Adriana, ale i pierwszy (prywatny) trener bliźniaków.

Emil i Kamil trafili pod jego skrzydła w czasie, gdy mieli 12 lat. Przyprowadził ich ojciec Zbigniew, który synów od najmłodszych lat angażował w różne sportowe aktywności. Było pływanie, karate, piłka. Gdy chłopcy pierwszy raz spotkali się z Miedzińskim, potrafili już kierować autem, motorem i quadem. - Byli wszechstronnie przygotowani - wspomina trener.

Nigdy nie trzeba było pędzić ich do trenowania. Nad wypełnianiem szkolnych obowiązków za to nieustannie czuwała mama. Żużlowy egzamin licencyjny bliźniacy zaliczyli pozytywnie za pierwszym  podejściem, 6 maja 2008 roku. Od tego czasu, na zmianę, notowali kolejne sukcesy. Ostatni sezon jednak mieli pechowy. Trawiły ich kontuzje, zaliczali sportowe porażki. Zadebiutowali w ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski, ale zajęli odległe miejsca. Niewypałem okazał się też kontrakt podpisany w szwedzkiej Allsvenskan z Ikaros Smederną Eskilstuna. Pulczyńscy nie przekonali do siebie klubowych działaczy. Nie byli powoływani na mecze, więc współpracy nie przedłużono.

Jaki będzie ten rok? - Sami bliźniacy nie stawiają sobie żadnych celów. Chcą po prostu skupiać się na każdym pojedynczym biegu, a wówczas sukcesy same przyjdą. Wiadomo jednak, że czas leci i bardzo potrzebny jest jakiś spektakularny wynik oraz ustabilizowanie formy w lidze - czytamy na stronie internetowej Pulczyńskich.

Nie mam czasu na dziewczynę

- Zimą, w okresie przygotowawczym, trenuję codziennie. Zwykłe życie? Nie znam czegoś takiego - mówi Szymon Woźniak, też młoda żużlowa sława, ale jeżdżąca w Polonii Bydgoszcz. - Dziewczyna? Na razie nie mam na to czasu.

Pochodzi z Tucholi, gdzie nadal mieszkają jego rodzice. Przygodę ze sportem motorowym zaczynał jako ośmiolatek, na minitorze żużlowym, stworzonym dzięki zaangażowaniu Adama Wielewskiego. Jesienią 2008 roku zdobył licencję klasycznego speedwaya. Pierwszy raz wyjechał na tor w 2009 roku, gdy skończył 16 lat (takie są przepisy). I było to akurat w Toruniu.

Ostatnie sukcesy? Tytuł młodzieżowych mistrzów Polski, czwarte miejsce w młodzieżowych mistrzostwach Europy i piąte w młodzieżowych mistrzostwach Polski. Dziś Szymon ma 19 lat i uczy się w trzeciej klasie Technikum Samochodowego w Bydgoszczy. Za rok będzie zdawał maturę. Odkąd skończył gimnazjum, mieszka sam. Dom w Tucholi odwiedza raz na dwa miesiące. Rodzice są jednak na każdym jego meczu.

- Jak traktują mnie starsi żużlowcy? Normalnie. Jesteśmy drużyną i to jest najważniejsze. Liczą się zdobyte punkty, a nie wiek - podkreśla Woźniak.

Seniorki wspierają

Kiedy toruńskie czternastolatki zaczynały przygodę z Energą Toruń, obawiały się tego, jak przyjmą je seniorki. W końcu niektóre mają dwa razy tyle lat co one. Mogły je lekceważyć albo traktować protekcjonalnie jak drużynowe maskotki.

- I w szatni, i na treningach jest jednak zupełnie inaczej. Nie jesteśmy maskotkami. Seniorki nie tylko wiele razy pomagały nam już w sprawach sportowych, ale i innych, życiowych. Wspierają nas i to jest fajne - kończy Roksana Płonka. <

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska