- Kiedy przed laty odbywały się u nas przeglądy kapel ludowych zakończone zabawą taneczną, to przychodzili głównie starsi. To się zmieniło - Marta Domachowska z toruńskiego Muzeum Etnograficznego wspomina niedawną sytuację, gdy nie wszyscy chętni mogli uczestniczyć w potańcówce, bo przyszło ich więcej niż mieści muzealny parkiet.
Tęgie Chłopy i Kożuch
Na potańcówkach w Etno-grafiku bawi się kilka pokoleń. Młodzi - bo to modne, najstarsi - bo to dla nich oczywiste, że w wolnym czasie chodzi się na tańce. Są i dzieci, przyprowadzane przez rodziców nie dlatego, że nie mają z kim zostawić ich w domu, ale dlatego, że mama i tata chcą pociechy z folklorem oswoić.
Zobacz też: 21 nowych autobusów Solaris trafi do Torunia
- Do przygrywania na potańcówkach staramy się zapraszać grupy łączące tradycje wiejskie z folklorem miejskim, żeby zadowoleni byli młodzi, uwielbiający tańczyć w rytmie obertasa, i starsi, którzy preferują walczyki czy tanga - mówi Marta Domachowska.
Jak na Bałkanach?
- Wreszcie! - tak modę na tańce ludowe podsumowuje Elżbieta Kornaszewska-Rogacka, kierowniczka artystyczna Zespołu Pieśni i Tańca „Ziemia Bydgoska”. - Jeżdżąc po świecie bywaliśmy w krajach, gdzie rodzimy folklor jest żywy, gdzie, jak na przykład na Bałkanach, ludzie powszechnie bawią się przy muzyce tradycyjnej i powszechnie potrafią przy niej tańczyć.
Może i u nas tak będzie?
- Ostatnio organizowaliśmy warsztaty z tańców łemkowskich. Frekwencja była stuprocentowa, choć wcześniej bywało się różnie, bo jest u nas młodzież pracująca i ucząca się. Pełne sale mamy na naszych lekcjach folkloru. To być może zasługa nauczycieli, ale wygląda na to, że i oni są bardziej zainteresowani - zauważa Elżbieta Kornaszewska-Rogacka.
„Ziemia Bydgoska” również zaprasza na otwarte potańcówki ludowe - do Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury. Przychodzą młodsi i starsi.
- Na te potańcówki zapraszamy ludowe kapele. Ostatnio gościnnie grał nam zespół z Osięcin. Nasza kapela do niego dołączyła. Goście byli zachwyceni grą naszej młodzieży, a my ich kunsztem - wspomina Elżbieta Kornaszewska-Rogacka.
Barokowo, po kurpiowsku
„N obrotów” - tak nazywa się działająca w Toruniu od piętnastu lat grupa miłośników tańca ludowego. Powstała na tej samej fali, co Domy Tańca w Warszawie i Poznaniu, czy festiwal „Wszystkie Mazurki Świata”. Skupia kilkanaście bardziej zaangażowanych osób i kilkudziesięciu bywalców.
Przeczytaj także: Ile zarabiają strażacy?
- Co nas połączyło? Chęć spędzania czasu wspólnie przy dobrej muzyce, do której się tańczy - mówi Dominik Wóltański, jeden z filarów grupy. - Naszym priorytetem nie są występy na scenie, choć czasem się nam to zdarza. Jeździmy na wsie, gdzie jeszcze żyje taneczna tradycja.
Dlaczego nie tańczą tanga czy jive’a? Jak mówi Dominik Wóltański, polskie tańce są do nas najlepiej… dopasowane. No i fascynująca jest ich estetyka, bogactwo odniesień - w takim folklorze kurpiowskim na przykład żywy jest... barok, oczywiście w swej wiejskiej wersji - dodaje Dominik Wóltański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?