Jeśli potraktować poważnie maksymę łacińską, że historia jest nauczycielką życia, to można by zapytać:
<!** Image 2 align=right alt="Image 90206" sub="Sławomir Oder jako uczeń V Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu (w środku ze sztandarem) / Fot. Ze zbiorów autora">Czego mnie nauczyła muza Klio (grecka patronka historii) i na ile byłem jej pojętnym uczniem jako dydaktyk historii w V Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu?
Moja przygoda z historią w V Liceum zaczęła się w 1974 roku i trwała do roku 2007, czyli 33 lata, albo - że odważę się użyć takiej metafory - osiągnęła „wiek chrystusowy”. Ponad 30 lat w tej profesji, w dodatku w jednej placówce oświatowej, to ładna odyseja czasowa, prawda?
W tak rozległym przedziale czasu zdarzały się lepsze i gorsze roczniki uczniów, a ja osobiście rozwijałem swój humanistyczny umysł i wzbogacałem warsztat pracy historyka. Mówiąc najprościej, dojrzewałem jako historyk.
Ale przechodząc do rzeczy samej, to znaczy do mojej pracy w V LO – jak wspominam lata spędzone w „piątce”? Gwoli ścisłości kronikarskiej należy odnotować, że szkoła ta powstała w 1958 roku i obchodzi w tym roku 50. rocznicę swojego istnienia. Jubileusz zobowiązuje i skłania mnie tym bardziej do snucia wspomnień.
<!** reklama>Przede wszystkim pragnę mocno podkreślić, że była to i nadal jest dobra szkoła. I ta przednia renoma niech dalej będzie jej wizytówką.
Najpierw pracowałem za kadencji dyrektora Lecha Wabi, następnie Edmunda Małgorzewicza, Barbary Krygier-Hęsiak i aktualnego dyrektora V LO, Józefa Wierniewskiego. Wszystkich bez wyjątku wspominam z szacunkiem, a niektórych także z sentymentem.
Kształcenie i jego efekty
Współpraca z uczniami owocowała nie tylko na takim odcinku jak przedmiot historia, ale także po linii fakultetu historyczno-prawnego, którego program autorski był moim dziełem i gdzie szczególnie czułem się dobrze i „mocno” jako luminarz wiedzy historyczno-prawnej. W każdym razie jak umiałem tak napełniałem głowy młodych podopiecznych bogactwem wiedzy, jak rogiem obfitości.
Inną formą edukacji historycznej, adresowanej do młodzieży V LO, były organizowane z mojej inicjatywy sesje historyczne z udziałem takich autorytetów naukowych z toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, jak na przykład z Wydziału Prawa prof. Marian Kallas i prof. Zbigniew Witkowski czy z Wydziału Nauk Historycznych prof. Andrzej Tomczak, prof. Karol Grünberg i prof. Zbigniew Karpus.
Rozwojowi świadomości historycznej służyły także dwie wycieczki szkolne na Litwę, zorganizowane w 1996 i 2000 roku szlakiem marszałka Józefa Piłsudskiego oraz nawiązanie kontaktów z młodzieżą polonijną w Wilnie.
Dodatkową szkołą historii były ćwiczenia ze studentami historii z Instytutu Historii i Archiwistyki UMK. Zajęcia te prowadziłem w latach 1995-2007 i wydaje mi się, że była to kuźnia kolejnych doświadczeń, zarówno dla studentów jako kandydatów na nauczycieli, jak i uczniów oraz mnie samego.
Bilans moich dokonań i osiągnięć historycznych z młodzieżą to cała plejada laureatów i finalistów olimpiady historycznej, olimpiady „Losy Polaków na Wschodzie po 17 września 1939 roku” i konkursu „Dzieje Torunia”.
Honory i bolączki
Natomiast jakby zwieńczeniem mego dorobku był przyznany mi przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w 2007 roku Medal Komisji Edukacji, co szczególnie nobilituje w środowisku oświatowym.
Dziś główną bolączką szkół jest nie najbogatsza baza dydaktyczna, „przeludnienie klas” i przeładowane programy (abstrahuję od bolączki płacowej nauczycieli – bo to już zupełna żenada). Bolączka ta nie ominęła i V LO, aczkolwiek pewnie nie jest tak drastyczna, jak w wielu innych polskich szkołach, zwłaszcza w sensie doskonałej bazy lokalowej i nowoczesnej komputeryzacji „piątki”.
Tu godzi się nadmienić, że w ostatnich latach szkoła uległa gruntownej rozbudowie i modernizacji, co jest wielką zasługą obecnego dyrektora Józefa Wierniewskiego, bo to on był „głównym mózgiem” tej inwestycji.
Jakby jednak nie patrzeć na warunki, w jakich dziś kształcimy i wychowujemy młode pociechy, jest to ogromny postęp na tle systemu oświatowego rodem z PRL-u. Wtedy historia była manipulowana i fałszowana, co powodowało wielki dylemat dla nauczyciela historii, który przez to musiał się miotać między urzędowym nakazem a prawdą historyczną i własnym sumieniem.
Tym bardziej na plus należy zapisać, że w tych restrykcyjnych warunkach PRL wyszedł z murów V Liceum jako jego absolwent Sławomir Oder, dziś ksiądz postulator w kurii rzymskiej do spraw beatyfikacji papieża Jana Pawła II.
Miałem przyjemność go uczyć przez 4 lata liceum (matura – rocznik 1982) i powiem, że już wtedy objawiał się jego talent humanisty.
Z tego główny morał jest taki, że nawet w PRL V LO w Toruniu, które nosiło wówczas imię Karola Świerczewskiego, nie kaleczyło tak charakterów, jeśli z tej szkoły wyszedł tak utytułowany ksiądz. Zresztą nie on jedyny.
Natomiast z czym historyk boryka się dziś w nauczaniu na co dzień? Poza trudnościami, które wcześniej wymieniałem, jest inna nowa trudność na miarę nowych czasów – ta trudność to wolność!
A to heca! – jak mawiał znany publicysta, śp. Stefan Kisielewski. Teza wręcz przewrotna i cyniczna, nieprawda?
Przecież wolność to wielka cnota i dobrodziejstwo ludzkości, przy czym wolność bez granic może oznaczać też chaos i anarchię.
Gdzie leży prawda?
Obecnie na fali postępującej demokracji, z jednej strony usuwa się tzw. „białe plamy” w historii, co jest niewątpliwym sukcesem w nauce historycznej.
Jednakże z drugiej strony patrząc, nauczyciel historii może czuć się nieco zagubiony i zdezorientowany, zważszy na różnicę w interpretacji i kontrowersyjne oceny niektórych faktów.
I znów pojawia się kłopot, jak uczyć i gdzie leży prawda historyczna?
Ale bądźmy dobrej myśli, prawda historyczna wyraźnie przebija się na światło dzienne i styl uprawiania historii zmienia się na lepsze. Również na gruncie V Liceum dokonały się zmiany na lepsze i szkoła nadąża za duchem czasu (jako była oaza „Solidarności” w toruńskim szkolnictwie), czego widocznym znakiem jest coraz wyższa jakość nauczania – stąd konotacje przodującej szkoły w regionie.
A najbardziej spektakularnym znakiem przemian jest dokonana w październiku 2007 roku zmiana patrona szkoły - Z Karola Świerczewskiego na Jana Pawła II, co brzmi szczególnie dumnie i zobowiązująco.
Przyszłość historii w V LO
I ostatnia dygresja, najbardziej osobista, w tych moich skromnych wspomnieniach - to pokoleniowa zmiana warty historyków w V Liceum.
Po moim przejściu na emeryturę w 2007 roku czuję się spokojny o losy historii w V LO, jeśli stery historii przejęli tam ludzie z takim potencjałem historycznym jak mgr Maria Jadczak i mgr Jacek Tymiński.
Historycy! Trzymajcie tak dalej i nieście kaganek dziejowy toruńskiej oświacie i oświecajcie młode umysły.
A ja? A ja zawołam głosem marynarza – ahoj, historio! I tak się kończy moja przygoda z historią w V Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu, a karawana, którą jest życie, jedzie dalej.
Na koniec wyznam moje prywatne credo wobec V LO - jeśli ktoś potrafiłby cofnąć mój zegar życiowy o kilka dziesiątek lat, ani na moment nie zawahałbym się tu ponownie wrócić, żeby znów pełnić swą powinność i kuć młode talenty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?