Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadzwyczajne okrucieństwo, zwykła przesada

Redakcja
Ryszard Warta
Ryszard Warta
Publicysta ma prawo do przejaskrawienia, do przesady, ale nazywanie okrucieństwem przewiezienia karetką na badania jest prostu pogardą dla faktów.

Nadzwyczajnym okrucieństwem nazwał Jacek Żakowski odtransportowanie generała Czesława Kiszczaka do gdańskiego szpitala na badania. Tak jest, „urągające standardom państwa prawa nadzwyczajne okrucieństwo”, którym - zdaniem redaktora - zająć się powinien Rzecznik Praw Obywatelskich. Gdyby ktoś środowego poranka słuchał w Tok FM tego użalania się nad bestialstwem, jakiego ofiarą paść miał gen. Kiszczak, a w sprawie nie był zorientowany, mógłby pomyśleć, że wyglądało to mniej więcej tak: czwarta nad ranem, do domu generała przez wyrwane z zawiasów drzwi wpada brygada anterrorystyczna, maski na głowie, ostra broń, wrzeszcząc wyciągają starszego pana z pościeli, rzucają nad podłogę, wykręcają ręce, skuwają i - z lufą przy siwej głowie - wrzucają jak worek do policyjnej „suki”. Za czasów, gdy to generał Kiszczak był polskiem oberpolicmajstrem, nie takie rzeczy się działy. Bywało, że chłopcy od Kiszczaka nie rzucali na glebę, tyko od razu strzelali. Czasami w plecy.
Tylko że cała ta akcja wyglądała zupełnie inaczej. Kiszczak wiedział, że zostanie odwieziony na badania. Sąd rozpatrzył i odrzucił zażalenie adwokata generała, ekipa stawiła się nie o czwartej, tyko o ósmej, nie było żadnych krzyków, żadnej przemocy - opatulony kocem starszy pan został wyniesiony na noszach, i to nie przez policjantów, tylko przez ekipę z karetki, umieszczono go nie w więźniarce, tylko w dobrze wyposażonym ambulansie z pełną obsadą. Włos nikomu z głowy nie spadł, niczyja godność nie została naruszona, wszystko odbyło się zgodnie prawem i procedurami. I takie to było okrucieństwo.
Redaktor Żakowski ma święte prawo publicysty do prezentowania własnej opinii na temat generała, do tego, by w najbardziej błyskotliwych wywodach i z największą troską o demokratyczne standardy dowodzić, że zasługi generała w przeprowadzeniu bezkrwawej transformacji ustrojowej sprzed ćwierćwieku przeważają nad tym, co w jego biografii mniej chwalebne. OK, to jest wolny kraj, więc jeśli jedni mają prawo widzieć w Kiszczaku zbrodniarza z krwią na rękach, to niech Żakowskiemu wolno będzie widzieć w nim zasłużonego akuszera polskiej demokracji. Problem nie w tym, że Żakowski Kiszczaka broni. Nieszczęście - dla jakości polskiej debaty publicznej polega na czymś innym: na tej gigantycznej dysproporcji między tym, co się naprawdę wydarzyło z Kiszczakiem, a sposobem, w jaki opisuje to Żakowski. Publicysta ma prawo do przejaskrawienia, do przesady, ale nazywanie okrucieństwem przewiezienia karetką na badania jest prostu pogardą dla faktów. Nie jest to domeną takich jak Żakowski guru lewicowej publicystyki. Więcej, mam wrażenie że to beztroskie i kompletnie nieodpowiedzialne dewaluowanie pojęć częściej spotyka się po prawej stronie, by przypomnieć choćby retorykę obrońców Radia Maryja, dla których jakiekolwiek próby egzekwowania prawa wobec tej stacji to „metody totalitarne”. Pod tym względem mogliby sobie z redaktorem Żakowskim podać ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska