Nie uciekniemy od Kopernika i gotyku

[break]
Kampania billboardowa była jednym z Pani pierwszych pomysłów jako szefa miejskiej promocji. Jak wypadła?
Trudno jest zmierzyć efekty takiej kampanii, ale odzew był ogromny. Pisali do nas mieszkańcy Torunia, przesyłali zdjęcia z telefonów. Drugą grupę stanowiły osoby, które dzwoniły z całej Polski, zainteresowani promowanymi przez nas imprezami. Dopytywały o szczegóły. Z naszych informacji wynika, że grono osób, które pojawiło się na Zlocie Citroena 2CV, z pierwszą informacją na temat imprezy zetknęło się dzięki billboardom. Z Torunia wyjechali zadowoleni, obiecywali, że będą zachęcać innych do przyjazdu. Marketing szeptany to najlepsza forma promocji.
Jaka jest Pani dalsza wizja promocji miasta?
Na czele Wydziału Promocji stoję od lipca ubiegłego roku, kiedy to zostałam pełniącą obowiązki dyrektora. Sądzę, że przez ten rok nasze działania nabrały tempa, czego przykładem jest ta kampania. Udało się też skoordynować szereg działań promocyjnych prowadzonych przez różne miejskie wydziały i biura. Dzięki temu przekaz, jaki wychodzi na zewnątrz, jest spójny. W tym roku mocny nacisk położyliśmy na wykorzystanie grafiki „Toruń porusza”. Stawiamy przede wszystkim na efektywne działania.
Czyli jakie?
Mamy wiele pomysłów, ale aktualnie jesteśmy na etapie tworzenia budżetu. Jednym z nich jest jeszcze większe wyjście w Polskę. Coraz śmielej spoglądamy też poza granice. Nadrzędny problem przy organizacji zagranicznych kampanii nie dotyczy wcale pieniędzy, ale braku rozpoznawalności marki, jaką jest Polska. I właśnie z tego powodu przebicie się na zewnątrz jest tak trudne. Zewnętrzna kampania może nie być trafiona, skoro odbiorcy nie będą mieli pojęcia, gdzie mają szukać Torunia na mapie.
Jaki powinien być klucz?
Staramy się wykorzystywać miasta, które mają połączenia lotnicze z Bydgoszczą. Nastawiamy się na działania nie tylko w Europie. Sięgamy po kontakty za pośrednictwem naszych miast partnerskich w Chinach czy w Stanach Zjednoczonych. Na przykład podczas Targów Turystycznych Guilin Expo już trzy razy mieliśmy swoje stoisko. Zainteresowanie było bardzo duże, ponieważ Chińczycy lubią jeździć do Europy.

Rozważamy zorganizowanie konkursu na promocję Torunia dla organizacji pozarządowych - Ewa Banaszczuk-Kisiel

Uważa Pani, że Toruń - nie licząc kontaktów z Lejdą i Getyngą - w wystarczający sposób wykorzystuje potencjał miast partnerskich?
Współpraca z Lejdą i Getyngą jest najbardziej widoczna. Staramy się rozwijać kontakty z każdym z miast. Ostatnio gościliśmy stażystów z Łucka, którzy przyglądali się naszemu systemowi administracji. Po wybuchu konfliktu na Ukrainie wysłaliśmy dla dzieci sto wyprawek szkolnych. Rozwija się współpraca z Czadcą. Do Torunia zaprosiliśmy na wystawę jednego z artystów, z kolei co roku podczas Jarmarku św. Bartłomieja, największego święta w tym mieście, występują toruńskie zespoły. W tym roku był to duet Storytellers.
Jak zamierzacie wykorzystać potencjał festiwalu Skyway?
Dobrze jest pokazywać w takim nowoczesnym kontekście Toruń, który przecież wciąż się rozwija. W to wszystko wpisuje się powstanie sali na Jordankach, która będzie dodatkowym magnesem. Wciąż zarzuca nam się, że stawiamy tylko na gotyk, pierniki i Mikołaja Kopernika. To są rzeczy, które zawsze będą z Toruniem utożsamiane. Nigdy od tego nie uciekniemy.
Czego jeszcze można spodziewać się w najbliższym czasie?
Rozważamy zorganizowanie konkursu na promocję Torunia dla organizacji pozarządowych. Wiele z nich ma intrygujące pomysły. Nie mieliśmy jednak do tej pory odpowiedniego narzędzia, aby wesprzeć je finansowo. Przymierzamy się też do dość niekonwencjonalnej prezentacji w kilku wybranych miastach w Polsce. Chcemy zachęcić potencjalnych turystów do przyjazdu.