Nikt nie chce ruin Tormięsu

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/piorkowski_waldemar.jpg" >Podczas procesu Sulikowscy kontra Urząd Miasta Torunia o przyszłości terenu po dawnym Tormięsie nie mówiło się praktycznie o niczym innym jak tylko o tym, co można tam zbudować. Kto i co konkretnie oraz kiedy miałby wznieść, tego nie wiadomo.

Już od dawna widać, że obecni właściciele tej nieruchomości mają ją w głębokim poważaniu i najchętniej by się jej pozbyli. Ale oczywiście za sowite pieniądze.

<!** reklama>Właściciele posesji nie kryją też, że już palcem nie kiwną, żeby coś na terenie Tormięsu zrobić. Nie wykonają również decyzji Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Toruniu, który do 15 listopada nakazał im rozbiórkę biurowca. Potwierdził to oficjalnym pismem, znajdującym się w dokumentacji sprawy.

I co teraz? Budowlany inspektorat czeka do połowy listopada, bo wcześniej nic nie może tam zrobić i liczy jeszcze na to, że może jednak właściciel Tormięsu zmieni zdanie. Urzędnicy do przymusowej rozbiórki, za którą będą musieli zapłacić, też się nie palą, bo skąd wziąć na nią pieniądze? Funduszy na to nie mają i będą musieli wystąpić do wojewódzkiego inspektoratu o ich przyznanie. Chodzi podobno o 30 tys. zł, ponieważ nie zamierzają niczego rozbierać, tylko po prostu zburzyć dawny budynek administracyjny. Żeby sam się nie przewrócił i nie zrobił komuś krzywdy.

Cały czas są to działania doraźne, które problemu Tormięsu kompleksowo nie rozwiążą.