W małżeństwie 43-letniej Haliny i 62-letniego Bogumiła P. od dawno działo się źle. Wraz z czwórką dzieci (Jakubem - 6 lat, Magdą - 7 lat, Olą - 9 lat i Remigiuszem - 11 lat) mieszkali w ładnym piętrowym domu przy ulicy Harcerskiej we Włocławku. Na osiedlu domów jednorodzinnych Michelin, przypominającym toruńskie Czerniewice.
Mąż się nad nami znęca!
- W listopadzie, gdy matka zwróciła się do nas o pomoc finansową, już prowadzili osobne gospodarstwa domowe, choć żyli pod jednym dachem. Oboje byli bezrobotni - mówi Edyta Wiśniewska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku. (Wcześniej mężczyzna zarabiał za granicą).
Bogumił P. miał zasądzone na każde z dzieci po 200 zł alimentów, ale ich nie płacił.
- 13 lutego kobieta zawiadamiła policję o tym, że mąż znęca się nad nią i innymi członkami rodziny i że grozi, że wyrzuci ją z domu. Nie była w nim zameldowana, tylko u swojej matki - relacjonuje Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Dodatkowo kobieta była przekonana, że mąż pieniądze ma, ale celowo nie chce łożyć na dzieci.
Po 13 lutego Halina P. jeszcze trzykrotnie wzywała policję, czując się zagrożona. Mundurowi przyjeżdżali i „podejmowali interwencję w sytuacji nieporozumień rodzinnych”. Nie odseparowali jednak mężczyzny od rodziny, choć wiedzieli, że posiada on pozwolenie na broń myśliwską i gazową. Sprawdził to w systemie dzielnicowy, który zakładał Niebieską kartę (procedura Niebieskiej karty obejmuje ogół czynności podejmowanych i realizowanych w związku z podejrzeniem przemocy w rodzinie - przyp. red.).
W czwartek około godziny 12 pracownica MOPR-u odebrała telefon od Bogumiła P.
- Zrobiłem coś strasznego. Morderstwo - mówił roztrzęsiony. - Proszę, zróbcie coś, żeby dzieci nie wróciły do domu. Sobie też coś zrobię.
Natychmiast poinformowano policję i szkołę. W tym momencie na interwencję mundurowych było już za późno. Mężczyzna z broni myśliwskiej zastrzelił w domu żonę, a następnie w niedalekiej Nowej Wsi - jej matkę i cierpiącego na zespół Downa brata.
Potem kilka kilometrów dalej zastrzelił się sam. W gospodarstwie, które przejął od kółek rolniczych.
Dlaczego miał broń?
- Już w czwartek decyzją komendanta wojewódzkiego policji wszczęte zostało wewnętrzne postępowanie, które ma wyjaśnić, czy włocławscy policjanci postępowali w tej sprawie właściwie. Od razu do Włocławka udał się zespół kontrolny - mówi Monika Chlebicz.
Jest co wyjaśniać, tym bardziej że jak półoficjalnie dowiedziały się „Nowości”, mężczyzna dawno został wypisany z rejestru członków Polskiego Związku Łowieckiego. I formalnie już wtedy pozwolenie na broń myśliwską powinno zostać mu cofnięte.
Drugą okazją do zapobieżenia tragedii były lutowe zgłoszenia na policję jego żony Haliny P.
- Tutaj policjanci nie zdążyli wszcząć procedury cofnięcia pozwolenia na broń - przyznaje Monika Chlebicz.
Młodsza o 19 lat Halina była drugą żoną Bogumiła P. Pierwsza kilkanaście lat temu popełniła samobójstwo. Dzieci z tego związku są już dorosłe. Czy i ta kobieta doświadczała w domu przemocy? Nie wiadomo.\
O losie małoletnich Jakuba, Oli, Magdy i Remigiusza niebawem zdecyduje sąd rodzinny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?