Nowy prezes Unibaksu będzie miał trudne zadanie

Do 7 września mogą zgłaszać się kandydaci na nowego prezesa Klubu Sportowego Toruń Unibax Spółka Akcyjna.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195649" sub="2007 rok, pierwszy sezon Unibaksu. Zaledwie 27-letni wówczas prezes Wojciech Stępniewski (w środku) sprawy sportowe powierzył menedżerowi Jackowi Gajewskiemu i trenerowi Janowi Ząbikowi [Fot.: Łukasz Trzeszczkowski]">Chętni do objęcia schedy po Wojciechu Stępniewskim muszą „posiadać pełną zdolność do czynności prawnych i korzystać z pełni praw publicznych, mieć ukończone studia wyższe i minimum dwuletnie doświadczenie zawodowe na kierowniczych stanowiskach pracy związanych z działalnością gospodarczą”. <!** reklama>

Decyzje dopiero w listopadzie

Wśród kompetencji, które będą brane pod uwagę przy ocenie kandydatów, są: „znajomość zagadnień związanych z funkcjonowaniem spółek prawa handlowego, doświadczenie w zarządzaniu zespołami ludzkimi i kierowaniu zespołami zadaniowymi, bardzo dobra znajomość języka angielskiego i umiejętność strategicznego myślenia oraz zorientowanie na osiąganie celów”.

Teoretycznie więc... na żużlu prezes znać się nie musi. Od tego może mieć menedżera i trenera. On jest od zapewnienia płynności finansowej i dobrej organizacji działalności spółki.

Z czym przyjdzie się zmierzyć nowemu prezesowi? Na pewno nie będzie miał łatwego zadania. Na razie bowiem nikt nie zna zasad, na jakich rozgrywana będzie ekstraliga w 2013 roku. Nie wiadomo, czy będą obowiązywały jakieś limity finansowe, kto będzie prowadził rozgrywki, właściwie, to nic nie wiadomo. Najwcześniej jakieś decyzje zapadną w listopadzie.

Nowy prezes przystąpi do działania w momencie kryzysu gospodarczego. Szefowie innych klubów narzekają, że rozmowy ze sponsorami są obecnie arcytrudne, tak źle jeszcze nigdy nie było. Wprawdzie żużel, jako zdecydowanie najpopularniejsza dyscyplina w Toruniu jest i tak w uprzywilejowanej sytuacji, ale... Nie da się ukryć, że przez sześć lat urzędowania prezes Stępniewski „wydreptał” sobie ścieżki do wielu mniejszych sponsorów. Nawet jeśli przekaże je nowemu szefowi Unibaksu, to ten będzie miał nieco utrudnione zadanie, bo dziś często nie decydują względy biznesowe, a towarzyskie.

Inny problem, z jakim przyjdzie się zmierzyć prezesowi klubu, to malejąca frekwencja na Motoarenie. W ostatnich latach zrobiono wiele, aby zachęcić kibiców do przychodzenia na stadion (wizyty w szkołach, efektowne prezentacje przed sezonem, akcje typu „Krzyżacka Twierdza”, bilety rodzinne), ale liczba osób oglądających mecze wciąż nie jest satysfakcjonująca.

Walka o kibiców

Nie da się ukryć, że głównym elementem, jaki decyduje o zapełnieniu trybun, jest postawa drużyny. Kibice w Toruniu są „rozpieszczeni” w ostatnich latach walką o medale i rywalizacja w środku tabeli ich nie interesuje. Zwłaszcza że sporo meczów mogą obejrzeć w telewizji. Dlatego trzeba będzie skompletować taki skład, który zagwarantuje walkę o najwyższe cele. Nowego prezesa czekają też negocjacje z właścicielem Motoareny, czyli MOSiR-em. Nie może być tak, że na najnowocześniejszym stadionie żużlowym na świecie w niektórych sektorach w ogóle nie słychać spikera, na co narzekają kibice. Tak samo jak na przepustowość bram. Do tego dochodzą ogromne kolejki przed kasami, które też pewnie skutecznie zniechęciły część sympatyków żużla. Ale z dystrybucją biletów klub może poradzić sobie sam, bez oglądania się na innych, choćby otwierając punkty ze sprzedażą na kilku toruńskich osiedlach.

Na pewno więc nowego prezesa czekać będzie sporo pracy. Zwłaszcza że jego poczynania będą pod szczególną obserwacją ze względu na fakt, iż - jak już napisaliśmy - żużel to zdecydowanie najpopularniejsza dyscyplina w naszym mieście.