Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec dyrektor nie pamięta

Waldemar piórkowski
Ojciec Tadeusz R. mówił w sądzie, że nie pamięta, kto i dlaczego zapłacił jego grzywnę. - Nie bardzo wiem, w jakiej sprawie tu się znalazłem - powiedział wczoraj w toruńskim Sądzie Rejonowym ojciec Tadeusz R., który jest świadkiem w procesie przeciwko poseł PiS Annie Sobeckiej.

<!** Image 3 align=none alt="Image 204314" >

Ojciec Tadeusz R. mówił w sądzie, że nie pamięta, kto i dlaczego zapłacił jego grzywnę**. - Nie bardzo wiem, w jakiej sprawie tu się znalazłem - powiedział wczoraj w toruńskim Sądzie Rejonowym ojciec Tadeusz R., który jest świadkiem w procesie przeciwko poseł PiS Annie Sobeckiej. **

<!** reklama>

Tymczasem to właśnie ojciec Tadeusz R., dyrektor Radia Maryja, jest główną postacią zdarzeń, które zaprowadziły toruńską posłankę do sądu.

Annę Sobecką obwiniono o to, że zapłaciła za ojca dyrektora grzywnę (orzeczoną prawomocnym wyrokiem sądu) za prowadzenie nielegalnej zbiórki pieniędzy przez Radio Maryja na działalność stacji, toruńskiej Wyższej Szkoły Kultury Medialnej i Społecznej i inne projekty sygnowane przez Fundację „Lux Veritatis”. Według oskarżenia posłanka popełniła wykroczenie, ponieważ grzywnę może zapłacić tylko skazany. Obecnie tę kwestię rozstrzyga sąd.

- Nie pamiętam, żebym osobiście kontakował się w sprawie grzywny z poseł Sobecką - zeznał w sądzie ojciec Tadeusz R. - Proszę o to pytać ojca Jana K., który tym się zajmuje. Być może ja prosiłem o to ojca Jana, może na ten temat z nim rozmawiałem, ale teraz tego nie pamiętam, bo to było już dawno, a ja mam ważniejsze sprawy na głowie.

W podobny sposób świadek odpowiadał na większość pytań sędzi Aleksandry Marek-Ossowskiej, m.in. jak to się stało, że grzywnę zapłaciła poseł Sobecka, a potem te pieniądze zostały jej zwrócone.

Sąd chciał dociec, dlaczego grzywny nie zapłacił sam skazany lub ktoś z jego najbliższych współpracowników. Ojciec Tadeusz R. nie potrafił na to odpowiedzieć, nie pamiętał też, czy był w Toruniu w dniu wpłacenia przez pracownicę biura posłanki Sobeckiej pieniędzy.

- To śmieszne pytanie. Nie prowadzę pamiętnika - odpowiedział.

Ojciec Tadeusz R. pamiętał natomiast, że gotówka od Anny Sobeckiej była tylko pożyczką i została jej ona zwrócona.

- Byłem tego świadkiem, ale nawet nie dotykałem tych pieniędzy. Nie wiem, czy do zwrotu doszło dwa dni, tydzień, czy miesiąc po wpłaceniu grzywny - mówił Tadeusz R., który do swoich zeznań dodawał refleksje na temat „dziwnej pracy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, zajmujacego się takimi błahostkami jak ta, a nie poważnymi przestępcami”. Wspominał też o „ogromnych potrzebach szkoły i radia” oraz o „nagonce medialnej” na projekty sygnowane jego nazwiskiem lub nazwą Fundacji „Lux Veritatis”.

O wiele ważniejsze dla istoty sprawy wydają się zeznania pracownicy toruńskiej kancelarii komorniczej, która przyjęła pieniądze na grzywnę od pracownicy biura poseł Anny Sobeckiej.

- Już wcześniej wiedziałam od mojego przełożonego, że będzie taka wpłata i to on polecił mi, żeby na potwierdzeniu zapłaty grzywny znalazło się nazwisko poseł Anny Sobeckiej - zeznała.

- Dlaczego miało się tam znaleźć to nazwisko, a nie skazanego. Pytał świadek o to? - dopytywał się sąd.

- Nie wiem i nie pytałam. To było polecenie od przełożonego, które wypełniłam - zeznała kobieta.

Dodała, że nigdy wcześniej z taką sytuacją się nie spotkała. Zawsze na takich potwierdzeniach znajdowały się nazwiska skazanych, nawet gdy pieniądze przynosił fizycznie ktoś z najbliższej rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska