Starsze schorowane osoby, wymagające całodobowej opieki szpitalnej, zdane są na pomoc rodziny. Możliwości bliskich są ograniczone, a miejsce w ośrodku niepublicznym sporo kosztuje...
<!** Image 3 align=none alt="Image 196536" sub="W Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym przy ul. Ligi Polskiej jest 110 miejsc dla chorych. Fot.: adam zakrzewski">
- Gdy okazało się, że moja żona ma chorobę Alzheimera, cała rodzina była w szoku - mówi pan Kazimierz. - Żona przebywała i w naszym szpitalu w Chełmży, i w Bydgoszczy. Potem okazało się, że trzeba jej zapewnić pobyt w specjalistycznym ośrodku całodobowym. Niestety, wszędzie były długie kolejki. Wreszcie znaleźliśmy dziewięć miesięcy temu miejsce w Wichulcu koło Brodnicy. Ale miesięcznie kosztuje to 2550 zł.<!** reklama>
Na łóżko czeka 20 pacjentów
Jak zaznacza pan Kazimierz, jego żona nie dostaje ani renty, ani emerytury. Nigdy nie pracowała.
Dotychczas z pomocą dzieci udawało się uciułać pieniądze na ośrodek, ale jest coraz trudniej. Rodzina nie wie, co robić. Zabranie chorej do domu nie wchodzi w rachubę, bo wymaga stałej opieki. Pan Kazimierz ma prawie 80 lat, a żona porusza się tylko na wózku.
Dyrektor niepublicznego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Wichulcu Iwona Rychlewska nie kryje, że sytuacja jest trudna. W ośrodku mają co prawda 60 miejsc, ale kontrakt z NFZ opiewa tylko na 26 łóżek, pozostałe więc traktują komercyjnie. I na te miejsca nie czeka się w ogóle.
Kwota 2550 zł w porównaniu do innych tego typu placówek i tak nie jest wysoka. Niestety, nie jest ona w żaden sposób refundowana. Trzeba zapłacić z własnej kieszeni.
- Osób, które się decydują na pobyt prywatny, jest niewiele - przyznaje Iwona Rychlewska. - Na łóżko z NFZ czeka u nas 20 pacjentów. Okres oczekiwania to minimum pół roku. Można się zapisać.
Gmina nie pomoże
Grażyna Śmiarowska, dyrektor publicznego Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego przy ul. Ligi Polskiej w Toruniu przyznaje, że u nich zapisy są w ogóle wstrzymane do końca roku. Na miejsce na oddziale psychogeriatrycznym, m.in. dla osób z chorobą Alzheimera, czeka się rok.
Placówki niepubliczne, w porównaniu z publicznymi, mają o tyle lepszą sytuację, że mogą przyjmować pacjentów także komercyjnie.
Jednak kogo na to stać? Za pobyt w ramach NFZ płaci się 70 proc. dochodów. Jeśli pacjent nie zarabia, bierze się pod uwagę dochód współmałżonka.
W niepublicznym ośrodku opłaty są dowolne. Bywa, że od rodzin dodatkowo wymaga się kupowania pieluch czy leków. W placówkach publicznych opieki długoterminowej, w przeciwieństwie do domów pomocy społecznej, nie można liczyć na pomoc gminy.
- A koszty pobytu pacjentów są przez NFZ niedoszacowane. Przepisy nie przewidują, kto ma pokryć to niedoszacowanie - mówi Grażyna Śmiarowska. Radzi, by rodziny pacjentów nie zniechęcały się kolejkami i zapisywały swoich bliskich na listy oczekujących w różnych miejscach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?