Pamięci Polaków zesłanych przez władze sowieckie na Syberię, w 78. rocznicę pierwszych masowych wywózek
W okropnych warunkach, w zaryglowanych, ciemnych wagonach, głodni i zziębnięci, stając długo na bocznicach, jechaliśmy blisko trzy tygodnie. Ten wieczny, jednostajny stukot kół prześladuje mnie nocami do dzisiaj.
Tak dotarliśmy do Tomska. Siedem tysięcy kilometrów od naszego domu. Mamę z Jurkiem zabrano do szpitala, a ja z 15-letnim bratem Zygmuntem pojechaliśmy saniami kilkanaście kilometrów w głąb tajgi.
Tajga tomska była groźna, ale i wspaniała. Wśród drzew królowały imponujące cedry. Pracowaliśmy w lesie przy zwałce drewna. Po jakimś czasie przywieźli mamę ze szpitala, na całe szczęście ze zdrowym braciszkiem Jurkiem. Niebawem nastąpiła dalsza część naszej poniewierki.
Na zdj.: 1935 rok. Mój ojciec Antoni Maciejewski, walczył w Legionach, przed wojną był leśniczym. Na zdjęciu obok: 1937 rok, ja jako harcerka
Polecamy:
Najlepsze toruńskie restauracje TOP
Mistrzowie parkowania w Toruniu
Skąd się wzięły nasze nazwiska