PiS zapowiada kolejne dobre zmiany, jeśli wygra jesienne wybory. Co nas czeka?

- Kandydujemy do Sejmu, aby dalej realizować program dobrej zmiany dla Polski. Wydaje mi się, że to co zrobiliśmy do tej pory, co obiecywaliśmy, w przeważającej większości zrealizowaliśmy, dlatego ufam, że Polacy zaufają nam podobnie i oddadzą głos na Prawo i Sprawiedliwość - mówiła Anna Sobecka, posłanka PiS, podczas konferencji, która poprowadził usunięty z partii Karol Maria Wojtasik.
Podczas konferencji na Placu Św. Katarzyny wystąpił też Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych, który zapowiedział repolonizację mediów w nowej kadencji, jeśli PiS wygra wybory.

- Pamiętam te oczekiwania zgłaszane cztery lata temu, dotyczące mediów publicznych i konieczności ich reformy. Te media zostały przebudowane, całkowicie i radykalnie. Są zupełnie innymi mediami niż były cztery lata temu. Służą Polsce, wszystkim Polakom. Czeka nas następny krok w nowej - próba repolonizacji i dekoncentracji mediów - mówił Krzysztof Czabański.

Z kolei Zbigniew Girzyński mówił o kulturze i turystyce. Kandydat na posła mówił, że do Sandomierza dzięki serialowej promocji przyjeżdża więcej turystów niż do Torunia. Girzyński mówił, że obok Torunia leży Chełmno, którego turyści nie odwiedzają.
- Mamy wiele do zrobienia jako polskie państwo, abyśmy popularyzowali polską historię i kulturę. Mam nadzieję, że ten pomysł uda mi się zrealizować w przyszłej kadencji - mówił Zbigniew Girzyński. Z kolei jego młodszy kolega - jak sam zaznaczył Mariusz Kałużny w tej kampanii wyborczej chce się skupić na standardach w polityce. Dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu mówi stop przemocy i hejtowi w polityce.

- Donald Tusk w 2005 roku powiedział do swoich działaczy: Wojna, wojna i jeszcze raz wojna. Polacy nie chcą wojny, chcą, żebyśmy dla nich pracowali. Niestety w Toruniu mamy parlamentarzystę Tomasza Lenza, który przynosi wstyd Sejmowi i wpisuje się w tą retorykę, którą zapoczątkował Donald Tusk. W opinii mieszkańców pan Tomasz Lenz miał zatrudnionych hejterów w kampanii samorządowej, którzy atakowali prezydenta Michała Zaleskiego. Jest to niedopuszczalne - mówił Mariusz Kałużny.
Kandydat PiS -u mówi stop hejtowi w polityce, ale na pytanie, czy minister sprawiedliwości powinien podać się do dymisji po aferze w resorcie, którym kieruje, Kałużny odpowiada, że nie.

- Odpowiedzialność powinna ponosić osoba, która popełniła dany czyn, bądź ewentualnie przełożony. Myślę, że pan minister Ziobro o tym nie wiedział. To było działanie indywidualne pana wiceministra, za które poniósł odpowiedzialność - mówi Kałużny.

Zobacz też:

NowosciTorun