Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plagiator ze świetną opinią

Alicja Cichocka
Pierwszy taki przypadek na UMK i pierwsza tak wysoka kara. Za podwójny plagiat anglista Jakub W. może na zawsze stracić prawo do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego.

Pierwszy taki przypadek na UMK i pierwsza tak wysoka kara. Za podwójny plagiat anglista Jakub W. może na zawsze stracić prawo do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego.

<!** Image 3 align=right alt="Image 123281" sub="Napisanie pracy magisterskiej często łączy się ze spędzeniem setek godzin
w bibliotece. Niestety część studentów woli drogę na skróty / Fot. Łukasz Trzeszczkowski">Rzecznika dyscyplinarnego na uczelni można przyrównać do prokuratora sądowego. W przypadku tego plagiatu zaproponował najsurowszą z możliwych kar - pozbawienie uprawnień do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego, dożywotnio.

Z angielskiego na polski

Jakub W., doktor filologii angielskiej na Wydziale Filologicznym UMK i dziekan prywatnej szkoły językowej w Świeciu, przyznał się do podwójnego oszustwa naukowego. Przetłumaczył dwa cudze artykuły z kanadyjskiego czasopisma internetowego na język polski i podpisał własnym nazwiskiem.

Sprawa stanęła na ostatnim posiedzeniu Komisji Dyscyplinarnej UMK. Pełnomocnik oskarżonego wnioskował o jej odroczenie. Komisja się do tego przychyliła. Sprawa wróci na uczelnianą wokandę dopiero po wakacjach. Nieoficjalnie w rozmowach z akademikami można usłyszeć, że tak surowa kara dla Jakuba W. może zostać złagodzona przez opinię, jaką na uczelni cieszy się anglista - jest doskonałym dydaktykiem. - Nie było takiej kary bo nie było przypadku pracownika naukowego oskarżonego o plagiat - mówi Marcin Czyżniewski, rzecznik uczelni.

<!** reklama>UMK boryka się z falą plagiatów i oszustw wśród studentów i nauczycieli akademickich. W kolejce rozpraw przed akademickim sądem - komisją dyscyplinarną - czeka następna sprawa, w której podejrzanym o plagiat jest profesor filologii polskiej. Wykładowczyni z Wyższej Szkoły Zawodowej w Kaliszu zarzuciła toruńskiemu profesorowi z Instytutu Literatury Polskiej UMK, że oparł swój artykuł na fragmentach z jej pracy doktorskiej, którą wcześniej recenzował. Sprawa nie jest oczywista. Doktorantka miała bowiem korzystać z notatek profesora przy pisaniu pracy.

Komisja dyscyplinarna w końcówce roku akademickiego ma pełne ręce roboty. Jeszcze w tym tygodniu zajmie się sprawą sześciu studentów III i V roku filologii polskiej i angielskiej, którzy wyłudzili od UMK 4900 złotych na okulary i soczewki. Proceder trwał od 2007 roku. Zanim uczelnia się zorientowała w sprawie, wydziałowa komisja stypendialna przyklepała w sumie jedenaście sfałszowanych faktur. Rekordzista wnioskował o zapomogę regularnie - co pół roku i pieniądze dostawał. Studenci wpadli dzięki pracowniczce dziekanatu, która postanowiła sprawdzić numer telefonu do lekarza, który wystawiał wszystkim zaświadczenia. Okazało się, że numer nie należy do medyka, co więcej w Toruniu taki w ogóle nie praktykuje. Podrobioną pieczątką lekarską uwiarygodniano recepty na szkła, fałszowano też faktury na okulary.

Odebrali jej tytuł

W maju tego roku minął dokładnie rok od zakończenia precedensowej sprawy absolwentki UMK, Emilii P., którą toruński sąd skazał za plagiat obronionej pracy magisterskiej. 32-letnia Emilia P., absolwentka filozofii na UMK, splagiatowała 38 z 58 stron pracy magisterskiej, przepisując monografię naukowca z Poznania, dra hab. Marka Kilijanka. Sąd skazał ją na 8 miesięcy prac społecznych w zawieszeniu na dwa lata. UMK odebrał jej tytuł magistra filozofii. Wkrótce ma stanąć przed komisją dyscyplinarną ds. studentów.

W grudniu zeszłego roku Komisja Dyscyplinarna UMK zawiesiła na rok dwie studentki piątego roku pedagogiki, których prace okazały się plagiatem. Po tym czasie będą mogły wrócić na uczelnię. Od promotorów zależy, czy będą musiały napisać prace magisterskie od nowa czy poprawić części, które okazały się naukowym kantem.

Jedną z ostatnich spraw, jak się wydawało zamkniętą, jest oszustwo naukowe prof. Mirosława Krajewskiego. Były poseł Samoobrony i historyk w swojej habilitacji wykorzystał wyniki badań ks. Czesława Lissowskiego. Odwołał się do tych samych źródeł co ksiądz, choć część z nich uległa zniszczeniu. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów Naukowych uznała (tak jak UMK), że sprawa się przedawniła i stopnia naukowego odebrać nie można, ale nakazała toruńskiemu uniwersytetowi wznowienie przewodu habilitacyjnego.

Nie dopuścili go

W ostatni wtorek rada wydziału nauk historycznych przegłosowała wniosek komisji oceniającej dorobek naukowy Mirosława Krajewskiego i nie dopuściła profesora do kolokwium habilitacyjnego. UMK, który od 2007 roku zajmuje się sprawą Krajewskiego, uznaje sprawę za zakończoną. Inne zdanie w tej sprawie ma dr Marek Wroński, jedyny w Polsce rzecznik rzetelności naukowej. Wywiad z naukowcem zamieszczamy poniżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska