[break]
Historia pani M. to pasmo rozczarowań i codziennego szarpania się z biedą. Jej danych nie podajemy celowo ze względu na dobro dzieci uczących się w toruńskich szkołach.
Najtrudniejsze chwile kobieta przeżyła w 2008 roku, kiedy w dramatycznych okolicznościach straciła dach nad głową w wynajmowanym domu w Czarnym Błocie, w gminie Zławieś Wielka.
Tylko gołe ściany
Właściciel nieruchomości, choć wcześniej się zgodził, nie chciał u siebie tak licznej rodziny. Odciął więc prąd i ogrzewanie, wyrwał okna i drzwi. Był październik, a kobieta miała przy sobie szóstkę dzieci, z których najmłodsze miało wówczas tylko rok.
Przetrwali dzięki pomocy sąsiadów i gminnych urzędników, którzy znaleźli rodzinie miejsce w toruńskim Monarze. I właśnie tam pani M. mieszka to dziś. Najstarsze z jej dzieci jest już pełnoletnie, w międzyczasie pojawiła się następna pociecha, obecnie roczna.
PRZECZYTAJ:Nie wolno się zrażać
- Bieda i umiarkowana nieporadność życiowa to nie są powody, by rozbijać rodzinę i zabierać matce dzieci. To absolutna ostateczność - mówi Marcin Cięgotura, kierownik działu Wspierania Rodziny i Pieczy Zastępczej w toruńskim MOPR. - Ta pani zasługuje na szansę, którą dał jej już sąd. Teraz trzeba ją po prostu wesprzeć.
Żaneta Kruszkowska, pracownik socjalny z dużym doświadczeniem na co dzień zajmująca się rodziną pani M. mówi o niej bardzo ciepło.
- Ona jest jak lwica, właśnie tak broni swoich dzieci. One ją bardzo kochają, wspierają i szanują. Zawsze są czyste, zadbane, nakarmione. To nie jest norma w rodzinach, którymi się zajmujemy - tłumaczy.
Dzięki wspólnym staraniom MOPR-u, ZGM i kilku innych instytucji udało się załatwić mieszkanie dla pani M. i jej dzieci. Lokal znajduje się na lewobrzeżu i ma powierzchnię 70 metrów kwadratowych. Problem w tym są to gołe ściany, drzwi i okna. Rodzina nie może tam na razie zamieszkać, bo brakuje podstawowych sprzętów.
Od ręcznika do krzesła
MOPR ze swojej strony wesprze naszą bohaterkę tak jak to będzie tylko możliwe.
- Nie jesteśmy jednak w stanie wyposażyć całego mieszkania. A tam tego właśnie potrzeba. Ta kobieta trafiła o Monaru z jedną torbą i przez te wszystkie lata niczego się nie dorobiła. Mieszkała niejako pod kloszem, a teraz to wszystko ma się zmienić - dodaje Marcin Cięgotura. - My pomożemy jej nie tylko finansowo, skierujemy do rodziny osobę, która pomoże w adaptacji do nowych warunków.
Rodzina potrzebuje mebli (łóżek, stołu, krzeseł), wyposażenia kuchni i łazienki (nie ma lodówki ani pralki) i drobnych przedmiotów gospodarstwa domowego jak naczynia, sztućce, garnki. Brakuje też bielizny pościelowej, ręczników, firan, oświetlenia.
- Apelujemy do Czytelników „Nowości” o pomoc, bo w tym przypadku naprawdę warto. Może znajdzie się jakaś firma, która zechce ofiarować przedmioty codziennego użytku, może znajdą się prywatni darczyńcy - prosi Żaneta Kruszkowska. - Muszę podkreślić, że zależy nam na nowych rzeczach bądź używanych, ale w pełni nadających się do wykorzystania. Ta pani i jej dzieci już wystarczająco zostali skrzywdzeni przez los. Nie wolno ich jeszcze bardziej upokarzać.
W ramce poniżej znajduje się kontakt do Żanety Kruszkowskiej, która koordynuje akcję pomocy dla rodziny pani M.
Tak można pomóc
Osoby zainteresowane wsparciem dla rodziny mogą dzwonić pod numer tel. MOPR: 506-816-974
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?