Po zaostrzeniu przepisów kierowcy jeżdżą wolniej - uważają policjanci z toruńskiej drogówki

Nowe, bardziej restrykcyjne przepisy weszły w życie 18 maja. Od tamtego czasu najszybciej ulicami Torunia jechał 57-letni mężczyzna z powiatu poznańskiego, który został zatrzymany kilka dni temu na nowym moście.
[break]

Można tam jechać 70 kilometrów na godzinę, a on rozpędził swego opla do 128 km/h. Dozwoloną prędkość przekroczył więc o ponad 50 km/h, dlatego automatycznie utracił prawo jazdy na trzy miesiące. Jak się okazało, 57-latek jest radnym powiatu poznańskiego. Nie miałoby to znaczenia, gdyby nie zamierzał skorumpować toruńskich policjantów. Nie chciał pogodzić się z tym, że zabrane mu będzie prawo jazdy.

- Tłumaczył funkcjonariuszom, że ten dokument jest mu niezbędny do pracy i nie wyobraża sobie jego utraty. Próbował wręczyć policjantom dwa banknoty po 100 złotych - mówi Wioletta Dąbrowska z toruńskiej policji.

Zdaniem funkcjonariuszy toruńskiej drogówki bardziej restrykcyjne przepisy za przekraczanie dozwolonej prędkości zaczynają jednak spełniać swoje zadanie.

- Jak widać ciągle są tacy, którzy pędzą w terenie zabudowanym bez opamiętania, ale generalnie kierowcy po 18 maja jeżdżą wolniej - mówi Tomasz Bałuk, zastępca naczelnika toruńskiej drogówki.

Nieco innego zdania jest Józef Dudek, prezes toruńskiej korporacji taksówkowej „Taxi Zrzeszenie”.

- Na drogach w samym Toruniu kierowcy najczęściej przekraczają przepisową prędkość o 10-15 kilometrów na godzinę. Piratów jadących ponad setkę spotyka się jednak rzadko - mówi Józef Dudek.

Zdaniem prezesa korporacji taksówkowej nowe przepisy są potrzebne, bo w mieście powstaje coraz więcej nowych wielopasmowych odcinków dróg, które prowokują do wciśnięcia gazu.

- Warto też, aby ich zarządcy zastanowili się nad obowiązującymi tam dozwolonymi prędkościami - dodaje. - Na prostej szerokiej trasie nie powinno być ograniczenia do 50 km/h, tylko podwyższone do 60 czy 70. A tak, mimo dobrych warunków, wszyscy się wloką.