Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polak zapuszcza korzenie za granicą

Przemysław Łuczak
Rozmowa z dr. ANDRZEJEM SADOWSKIM, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha.

Rozmowa z dr. ANDRZEJEM SADOWSKIM, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha.

<!** Image 2 align=none alt="Image 191097" sub="Andrzej Sadowski: - Imigracja docierająca do Polski nie jest na tyle liczna, żeby mogła mieć znaczenie ekonomiczne">Czy można powiedzieć, że emigranci zarobkowi są bogactwem polskiej gospodarki?

Bez wątpienia polscy emigranci dostarczyli do kraju w niektórych latach o wiele więcej pieniędzy niż wszystkie razem wzięte inwestycje zagraniczne czy pieniądze z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Z różnych badań wynika, że nasi emigranci zarobkowi uplasowali się pod tym względem tuż za obywatelami Meksyku, którzy licznie pracują w Stanach Zjednoczonych i również przesyłają pieniądze do swoich rodzin w kraju.

<!** reklama>Tak duże transfery świadczą o tym, że nasza emigracja jest niezwykle aktywna ekonomicznie, ale, z drugiej strony, pieniądze, które docierają do Polski, stanowią tylko cząstkę tego, co nasi obywatele wypracowują na rzecz społeczeństw, w których pracują. To oznacza, że Polacy pracują na przyszłość i dla bogactwa społeczeństwa brytyjskiego czy niemieckiego, a nie własnego.

O jak dużych pieniądzach przesyłanych przez Polaków do kraju mówimy?

Szacuje się, że w 2007 roku do kraju trafiło netto 25,5 miliarda złotych. Stanowiło to 2,5 proc. polskiego PKB, podczas gdy środki strukturalne z UE - 2 proc. PKB. Z raportu Centrum im. Adama Smitha pt. „Transfery pieniężne od emigrantów a rozwój gospodarczy Polski” wynika, że około 2 mln emigrantów w rekordowych latach przekazało do kraju zbliżone (czy do funduszy UE, czy do inwestycji zagranicznych) kwoty pieniędzy, czyli 5-6 mld euro rocznie.

Te pieniądze są przejadane?

W pierwszych latach emigracji te pieniądze były nie tyle przejadane, co przeznaczane na podwyższenie komfortu życia, kupno mieszkań, domów i ich wyposażenia. Później zaczęto inwestować również w kraju w przedsiębiorstwa, które pozwalają trwale pomnażać zarobiony za granicą kapitał i dostarczać środki na życie.

Jak wyglądałaby nasza gospodarka bez pieniędzy emigrantów?

Za te środki w dużej mierze zakładane są również przedsiębiorstwa. Mamy do czynienia z efektywnym wykorzystaniem prywatnych pieniędzy emigrantów. Nie ma bowiem tutaj tego elementu pośredniego, który występuje w przypadku pieniędzy z UE, czyli biurokracji, zajmującej się ich kierowaniem na różne zadania oraz kontrolowaniem beneficjentów.

Od lat politycy nawołują emigrantów do powrotu. Jakie byłyby skutki, gdyby większość z nich nagle wzięła sobie to do serca?

Polscy emigranci trzeźwo oceniają sytuację. Wyjechali za granicę, ponieważ nie mieli pracy, a te nawoływania nie są w stanie zmienić faktu, że pracy w ojczyźnie nadal dla nich nie ma. Dlaczego mieliby wracać na bezrobocie?

Obserwujemy natomiast, że nasi obywatele pracujący za granicą przysyłają do kraju coraz mniej pieniędzy. Po pierwsze, coraz częściej ściągają do siebie rodziny i tam zapuszczają korzenie. Po drugie, kumulują swoje oszczędności ze względu na coraz bardziej dotkliwą sytuację kryzysową w krajach, w których zarabiają.

Czym można tłumaczyć to, że połowa pieniędzy przywożona jest przez emigrantów do Polski bez pośrednictwa banków?

Wynika to przede wszystkim z faktu, że kolejne polskie rządy, podpisując umowy o tzw. unikaniu podwójnego opodatkowania, zakładały, że Polak po zapłaceniu legalnie podatku za granicą, po przyjeździe do kraju i tak będzie musiał zapłacić go jeszcze raz. Dlatego te pieniądze były przewożone w walizkach i kieszeniach.

Ponadto na samym początku zwiększonej emigracji transfery gotówkowe były bardzo drogie, a Polakom nie zakładano jeszcze kont bankowych. Dopiero później banki, np. brytyjskie, zrozumiały, że Polacy są niezwykle atrakcyjną grupą klientów i zaoferowały im specjalne warunki. Niemniej koszty transferów nadal są wysokie i wynoszą od 6 do 20 proc. ich wartości.

Czy kryzys w naszych zarobkowych rajach może skłonić Polaków do powrotu?

Nie, bo jak przekonali się Polacy już w 2008 r., oczywiście ci legalnie pracujący, lepiej jest wziąć zasiłek, poszukać nowej pracy i przeczekać kryzys za granicą niż klepać biedę w Polsce. Polakom łatwiej znaleźć szczelinę na zagranicznych rynkach pracy. Są bowiem bardziej kreatywni i zdeterminowani w poszukiwaniu zatrudnienia niż rdzenni mieszkańcy państw, w których pracujemy.

Co rząd i parlament powinny zrobić, żeby zmienić tę sytuację?

Do tego, żeby emigranci mieli szansę pracować w Polsce, potrzebne są zmiany systemowe. Takie, jakie wprowadzono w Polsce pod koniec lat 80., kiedy zniesiono absurdalne bariery. Przywrócono wówczas wolność gospodarczą, co spowodowało, że emigracja, nie tylko ta świeża, lecz również wcześniejsza, licznie wracała do Polski i zakładała biznes.

Teraz trzeba zrobić to samo. Jak do tej pory rząd jednak zupełnie nie dostrzega tego ogromnego strumienia pieniędzy emigrantów. Woli „łasić się” do różnych korporacji zachodnich, obiecując im idące w setki milionów złotych różne dotacje, tylko po to, żeby taka korporacja, jak np. Dell „przez chwilę” pomontowała komputery w Polsce.

Czy w miejsce Polaków wyjeżdżających do pracy za granicę przyjadą do nas imigranci ze Wschodu?

Nie. Dla Ukraińców i Białorusinów równie atrakcyjny, może nawet bardziej niż polski, jest rynek nie tyle rosyjski, co moskiewski. Imigracja docierająca do Polski nie jest na tyle liczna, żeby mogła mieć jakiekolwiek znaczenie ekonomiczne. Poza tym nasza gospodarka jest na zdecydowanie wyższym poziomie rozwoju niż ukraińska czy białoruska.

Dlatego przybysze stamtąd, chcąc u nas zdobyć zatrudnienie, muszą mieć bardzo wysokie kwalifikacje. O ile zarobki w Polsce są porównywalne z zarobkami na rynku moskiewskim, to chętni do pracy u nas mają dodatkowo do pokonania barierę granicy i barierę językową, dlatego Polska nie jest dla pracowników ze Wschodu aż tak dużą atrakcją.


Teczka osobowa

Ekonomista i komentator gospodarczy

Dr Andrzej Sadowski ma 49 lat, jest wiceprezydentem i głównym inicjatorem powstania w 1989 roku Centrum im. Adama Smitha - Pierwszego Niezależnego Instytutu w Polsce. Centrum skupia się na prowadzeniu badań, edukacji i tworzeniu rozwiązań systemowych. Co roku wyznacza dzień wolności podatkowej w Polsce.

Ekonomista i komentator gospodarczy. Współzałożyciel i członek Zarządu Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie (1986-1989). Jeden z założycieli i członek Zarządu Transparency International Polska (do 2003 r.).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska