Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca w MOPR-ze Toruń jak koszmar? "Zwolniłam się i walczę o odszkodowanie"

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pani Joanna twierdzi, że pracując w MOPR Toruń doświadczyła mobbingu i innych szykan. Sama wypowiedziała umowę o pracę. Za przyczynę podała ciężkie naruszenie przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika. Odszkodowania domaga się w sądzie. Dyrekcja ośrodka z zarzutami absolutnie się nie zgadza.
Pani Joanna twierdzi, że pracując w MOPR Toruń doświadczyła mobbingu i innych szykan. Sama wypowiedziała umowę o pracę. Za przyczynę podała ciężkie naruszenie przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika. Odszkodowania domaga się w sądzie. Dyrekcja ośrodka z zarzutami absolutnie się nie zgadza. Grzegorz Olkowski
Pani Joanna rzuciła pracę w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Toruniu. Twierdzi, że doświadczyła tam mobbingu i działań naruszających jej godność. Odszkodowania domaga się w sądzie. Dyrekcja ośrodka zaprzecza i zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca. Proces ma ruszyć w sierpniu.

- Nagłaśniając swoją sprawę, chciałabym pomóc również innym pracownikom Ośrodka, którzy nie mają odwagi przeciwstawić się sytuacjom, dziejącym się tam od lat. Wielu z nas od lat korzysta z pomocy psychologów, psychiatrów i bez tabletek połowa z nas by nie funkcjonowała - twierdzi pani Joanna (nazwisko do wiad. red).

Koszmarna praca w MOPR? Wróciła do Polski pełna zapału. Twierdzi, że skutecznie zgaszono ją w pracy w MOPR-ze

Pracę w MOPR Toruń pani Joanna podjęła w 2017 roku. Wróciła po 11 latach spędzonych w Irlandii. Była pełna zapału. Jak podkreśla, swoje obowiązki zawodowe wykonywała z oddaniem i zaangażowaniem. Podnosiła kwalifikacje, dokształcała się, miała różne zawodowe plany. Wiele nauczyła się od pierwszego kierownika, który potem przeszedł na emeryturę.

Polecamy

Pani Joanna zajmowała się dziedzina związaną między innymi z domami pomocy społecznej. Po kontroli wojewody w toruńskim ośrodku, która wypadła źle (rok 2019), nie była to łatwa "działka". Wiele zastrzeżeń bowiem dotyczyło właśnie tej dziedziny. W pewnym momencie kariery zawodowej kobieta została na tym odcinku "zupełnie sama", jak relacjonuje.

Najgorsze rzeczy zaczęły się jednak dziać, gdy do pracy w jej dziale przyjęto znajomą dyrekcji. To z jej strony pani Joanna zaczęła doświadczać złośliwości i przykrości, które odbierały nie tylko chęć do pracy, ale i zdrowie. Ta pracownica - według relacji pani Joanny - miała rozpuszczać o niej plotki, zgłaszać na jej temat kierownictwu nieprawdziwe informacje. - A przeszkadzało jej wszystko. Nawet to, że jem płatki "Cini minis" - wspomina.

Pani Joanna twierdzi, że pracując w MOPR Toruń doświadczyła mobbingu i innych szykan. Sama wypowiedziała umowę o pracę. Za przyczynę podała ciężkie naruszenie
Pani Joanna twierdzi, że pracując w MOPR Toruń doświadczyła mobbingu i innych szykan. Sama wypowiedziała umowę o pracę. Za przyczynę podała ciężkie naruszenie przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika. Odszkodowania domaga się w sądzie. Dyrekcja ośrodka z zarzutami absolutnie się nie zgadza.

Grzegorz Olkowski

Do krzywdzącego traktowania pani Joanny miała potem dołączyć osoba z dyrekcji. -Z miesiąca na miesiąc byłam coraz słabsza psychicznie. W czerwcu 2020 roku zaczęłam chodzić do psychiatry i na terapię psychologiczną. Pracownicy wiedzieli o tym co się dzieje, współczuli mi mijając mnie na schodach, ale nikt nie miał odwagi wstawić się za mną. Pani psycholog, do której nadal chodzę, dawała mi rady, jak mam radzić sobie ze stresem w pracy i uczyła mnie, jak mam delikatnie zacząć zrzucać garby z pleców, którymi obciążyli mnie przełożeni - wspomina pani Joanna.

Niestety, atmosfera wokół niej w pracy coraz bardziej gęstniała. Przepracowana, niesprawiedliwie traktowana, udręczona - tak czuła się pani Joanna. Do kłopotów ze zdrowiem psychicznym doszły te ze fizycznością. Drętwiało jej ciało, czasem nie mogła chodzić. Łapała grypy. Z powodu zwolnień chorobowych słyszała jednak zarzuty wspomnianej współpracownicy, a potem kierownictwa.

Dyrekcja MOPR zarzutom byłej pracownicy zaprzecza. Prawdę musi ustalić sąd pracy

-Przez to co, dzieje się w tym Ośrodku oraz przez dotyczące mnie sytuacje, w 20 marca bieżącego roku, po sześciu latach pracy, zdecydowałam się rozwiązać umowę o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia. Jako przyczynę podałam ciężkie naruszenie przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika. Wskazałam na: długotrwały mobbing, niesprawiedliwe traktowanie, brak respektowania równych praw pracowników wypełniających takie same obowiązki i działania naruszające godność pracownika - wylicza pani Joanna.

Polecamy

Przy takim trybie rozwiązania umowy pracownikowi należy się zgodnie z Kodeksem pracy przysługuje odszkodowanie w wysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia (w przypadku pani Joanny wynosil on 3 miesiące). Pracownica w kwietniu br. wystąpiła o te pieniądze do dyrekcji MOPR-u, ale spotkała się z odmową. - W piśmie zostałam pouczona, iż jeśli się nie zgadzam z decyzją dyrektora ośrodka, to mogę wystąpić do sądu, lecz w tym procesie wykazywać będą, iż nie miałam podstaw do rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia - relacjonuje kobieta.

Polecamy

Pani Joanna wkroczyła zatem na drogę sądową. Jak przekazuje "Nowościom", pierwsze terminy rozpraw sąd pracy w Toruniu już wyznaczył - na sierpień.

Co na to wszystko dyrekcja ośrodka? "Nowości" poprosiły o komentarz do sytuacji i zarzutów byłej pracownicy. Odpowiedź otrzymaliśmy krótką, na piśmie. "W odpowiedzi na pani maila informuję, że pani (tu: imię i nazwisko) wniesionym do Sądu rejonowego w Toruniu pozwem z dnia 19 kwietnia 2023 roku domaga się zasądzenia od MOPR w Toruniu odszkodowania z powodu rozwiązania umowy o pracę przez powódkę z powodu ciężkiego naruszenia przez pracodawcę podstawowych obowiązków wobec pracownika. Zdaniem pracodawcy, dokonane rozwiązanie umowy o pracę jest całkowicie bezzasadne. Żadna z podanych przez Panią (tu: personalia) przyczyn nie miała miejsca. Aktualnie oczekujemy na wyznaczone przez sąd rozprawy i prawomocne rozstrzygnięcie" - tak odpowiedział nam Karol Walter, dyrektor MOPR.

Sprawą zajmie się IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Pracują w nim bardzo doświadczeni i skrupulatni sędziowie. Należy więc mieć zatem nadzieję, że prawdziwe okoliczności sprawy zostaną ustalone. Do tematu wrócimy.

WARTO WIEDZIEĆ: To nie pierwszy zarzut mobbingu w MOPR. Pan Leszek proces przegrał

  • Pięć lat temu zapłaty zadośćuczynienia za mobbing i dyskryminację w MOPR Toruń domagał się pan Leszek. Jego sprawę i proces szeroko opisywaliśmy. Proces trwał 3 lata. Dokładnie 29 marca 2021 roku sąd wydał wyrok. Umorzył postępowanie o zapłatę zadośćuczynienia z tytułu dyskryminacji (powód wycofał się w trakcie sprawy z tego zarzutu), oddalił powództwo w pozostałej części oraz zasądził od pana Leszka na rzecz MOPR w Toruniu kwotę 2.700 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
  • Sąd przesłuchał wielu świadków, a analizie poddał też inne dowody - w tym opinię biegłych sadowych. Nie dopatrzył się w zachowaniu przełożonych i współpracowników znamion stosowania mobbingu wobec pana Leszka. W uzasadnieniu wyroku podał m.in., że "pewna grupa pracowników, w tym powód, nie podołała zadaniu przeorganizowania swojej pracy i jej dostosowaniu do nowych wymagań".

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Zobacz wideo: Co zrobić ze zwierzęciem przed wyjazdem na urlop?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska