Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces lustracyjny profesora Andrzeja Kowalczyka. Czy znany fizyk był TW "Andrzejem"?

Małgorzata Oberlan
Prof. Andrzej Kowalczyk, fizyk na UMK, to postać dobrze znana w środowisku naukowym. Jest twórcą tomografu optycznego.
Prof. Andrzej Kowalczyk, fizyk na UMK, to postać dobrze znana w środowisku naukowym. Jest twórcą tomografu optycznego. Polska Press
W toruńskim sądzie trwa proces lustracyjny prof. Andrzeja Kowalczyka. Prokuratura IPN twierdzi, że fizyk był TW „Andrzejem”. Nie wierzy w to jego szwagier, były opozycjonista.

Prokuratura IPN zarzuca fizykowi, że obejmując funkcję prodziekana w 2008 r., zataił w oświadczeniu lustracyjnym współpracę z SB. Dowodzi, że ma podpisaną przez niego 28 lipca 1983 r. deklarację o współpracy, teczkę personalną i obfitą w doniesienia teczkę pracy. W tej ostatniej: informacje o kolegach fizykach, działaczach Solidarności w Anglii, zagranicznych gościach na UMK oraz informacje od prof. Bauera z Berlina - naukowca, który w latach 80. uciekł na Zachód.

Zobacz też: Sławomir powróci w październiku. Kogo jeszcze usłyszymy?

Prof. Andrzej Kowalczyk kategorycznie zaprzecza, by świadomie współpracował z bezpieką. Tłumaczy, że w styczniu 1983 r. poleciał do Wielkiej Brytanii na staż. Zamieszkał w domu doktora Gilberta, emerytowanego fizyka jądrowego, który w czasie II wojny światowej współkierował budową reaktora jądrowego. - Przyleciałem do Polski w lipcu 1983 roku. Po 2-3 dniach zatelefonował do mnie kolega i powiedział, że doktor Gilbert popełnił samobójstwo. I że prawdopodobnie jako ostatni widziałem go żywego. Przekazał, że pytała o mnie brytyjska policja. Bardzo się przestraszyłem - relacjonuje po latach toruński fizyk.

W obawie przed tym, że po powrocie do Wielkiej Brytanii zgłoszą się do niego tamtejsze służby, naukowiec sam skontaktował się z - jak sądził - kontrwywiadem. Do spotkania doszło w Instytucie Fizyki UMK. - Pan T. zasugerował mi, że w razie kontaktu ze służbami brytyjskimi mam wysłać na wskazany adres w Toruniu widokówkę z treścią: „Pozdrowienia z Manchesteru. Andrzej”. Wówczas oni na miejscu będą wiedzieli, co się dzieje - zeznaje naukowiec. - Byłem rozczarowany i sam poprosiłem o spotkanie z funkcjonariuszami wyższego szczebla.

Przeczytaj także: Zmian na przejściu nie będzie

Te zeznania, co do meritum, potwierdził wczoraj w sądzie jego szwagier Jerzy Karasiński. W latach 80. - opozycjonista, któremu nie po drodze było z lewicowymi poglądami Kowalczyka. - Pamiętam, że po spotkaniu z tym pierwszym funkcjonariuszem profesor był bardzo niezadowolony, bo ten człowiek próbował z niego zrobić szpiega. A każdy, kto zna prof. Kowalczyka, wie, że nie nadaje się on na Jamesa Bonda - mówił Jerzy Karasiński. Kolejna rozprawa w kwietniu.

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska