Przetargi bez trzymanki

**<!** Image 3 align=none alt="Image 222625" >
W ogłoszonym po raz trzeci przetargu na wypożyczalnię rowerów w Toruniu bierze udział firma, której członek rady nadzorczej przygotowywał dla miasta... wytyczne zamówienia.*
<!\* reklama>

Kilka dni temu poznaliśmy cztery oferty firm walczących o uruchomienie i prowadzenie Toruńskiego Roweru Miejskiego za ponad milion zł.

Jednym z członków rady nadzorczej uczestnika przetargu, Sharing Union, jest Izabela Topa, zatrudniona też w firmie Free Consulting. Na zlecenie Urzędu Miasta opracowała ona Program Funkcjonalno-Użytkowy określający nie tylko przedmiot zamówienia. Program ten ma zawierać informacje m.in. o wycenie rentowności kontraktu czy zakupie sprzętu.

Inni oferenci dostępu do tych informacji nie mają, co rodzi wątpliwości co do równej konkurencji.

- Ten program jest jawny i nie ma znaczenia, kto jest jego autorem. Każdy z oferentów ma możliwość odpowiedniego przygotowania się do przetargu. Jest on częścią specyfikacji przetargowej, więc nie mam szczególnych informacji, które mogłyby nam pomóc. Podstawowym warunkiem jest cena. Nawiasem mówiąc, w Toruniu najtańszą ofertę złożył WiM System, który w Krakowie doprowadził wypożyczalnię do ruiny - mówi Bogusław Kołodziejczyk z rady nadzorczej Sharing Union.

Dodajmy, że dwie inne uczestniczące obecnie w przetargu firmy, BikeU oraz WiM System, zostały wykluczone przez Krajową Izbę Odwoławczą z poprzedniego unieważnionego postępowania. Pierwsza z nich podała nieprawdziwe informacje w zgłoszeniu. Druga nie spełniła wymogów formalnych.

Urzędnicy odcinają się od działań rywalizujących ze sobą firm.

- Jakiekolwiek działania mające na celu zdyskredytowanie oferentów są nie na miejscu - mówi Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta miasta. - Można je ocenić jako próbę wywarcia nacisku na komisję przetargową, a to naganne. Specyfikacja jest wymiernikiem poprawności oferty. Działamy przede wszystkim zgodnie z literą prawa.