Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyczyna śmierci 46-letniego mężczyzny nieznana - napisano w akcie zgonu. Rodzina chce ją poznać

Mariola Lorenczewska
Mariola Lorenczewska
Czy karetka dotarła za późno do umierającego człowieka? Czy został pobity? Rodzina zmarłego próbuje wyjaśnić okoliczności śmierci. Pan Zbigniew miał 46 lat. Był kawalerem. Na początku stycznia siedział w barze w Zbójnie z kolegami. Pili alkohol.

W pewnym momencie wyszedł na tył lokalu. Do stolika już nie wrócił. Kolega, który po niego poszedł, znalazł go leżącego bez przytomności. Wezwano pogotowie. Reanimacja nie powiodła się. Mężczyzna zmarł.

Jak długo jedzie karetka?

- Dopiero po prawie pół roku na moje pismo nadeszła odpowiedź ze szpitala w Golubiu-Dobrzyniu. Wynika z niej, że dostali zgłoszenie o godzinie 15.51, a karetka była na miejscu dopiero o 17. Autobus PKS pokonuje tę trasę w 15 minut - denerwuje się pani Elżbieta, siostra Zbigniewa. [break]

Pani Elżbieta pokazuje stos dokumentów - próbuje wyjaśnić okoliczności śmierci brata. Pozostali członkowie rodziny też chcą się tego dowiedzieć.

A wątpliwości i niejasności jest, według nich, dużo.

Dlaczego prokurator nie stawił się na miejsce zdarzenia? Rodzina została poinformowana, że pan Zbigniew zmarł na zawał, ale w akcie zgonu napisano: „przyczyna nieznana”.

Rodzina nie wierzy, że Zbigniew zmarł w sposób naturalny. Krewni twierdzą, że miał świeżą ranę na głowie.
- Jak przyjechaliśmy wtedy do baru, brat był zimny. Przenoszony był z miejsca na miejsce. Nikt nie sprawdzał mu krwi - nie kryje rozgoryczenia pani Elżbieta.

Policja i prokuratura odmówiły wszczęcia śledztwa. Na Komendzie Powiatowej Policji Golub-Dobrzyń uzasadniają tę decyzję m.in. faktem, że zmarły miał stare otarcie naskórka w okolicy czołowej. Wyczuwalna była od niego woń alkoholu. Żadna z przepytanych w barze osób nie słyszała, by w czasie, gdy przebywał poza barem, dochodziły jakieś niepokojące odgłosy czy hałasy.

Śledztwo od nowa

Siostra zmarłego napisała skargę. Sprawa oparła się o Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku i Rzecznika Praw Obywatelskich.
Kilka dni temu śledztwo zostało wznowione. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.

Tymczasem prezes Szpitala Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu Michał Kamiński twierdzi, że godzina przyjęcia zgłoszenia w rzeczywistości była inna niż w przesłanej przez niego odpowiedzi do siostry zmarłego. Była to 16.51, a nie 15.51.

- Pomyliliśmy się. Błąd ludzki. Karetka przyjechała w ciągu dziewięciu minut, czyli zgodnie z normami Narodowego Funduszu Zdrowia. Mamy nagrania rozmów. Archiwizujemy dane - zapewnia Michał Kamiński. - Sprawa była dokładnie sprawdzana i analizowana. Na miejsce pojechał zespół ratownictwa w pełnym składzie, z lekarzem.

Jak zaznacza prezes Kamiński, do lekarza pogotowia ratunkowego nie należy ustalenie przyczyny zgonu, tylko jego stwierdzenie. Jeśli na miejscu jest policja, a wtedy była, do niej należy zawiadomienie w razie potrzeby prokuratury. I tak się stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska