Roman Bicki odsłania kulisy zmian z ZGM

<!** Image 3 align=none alt="Image 220741" sub="Roman Bicki nie pracuje już w ZGM">

- Co mi się nie udało? Powołać do życia spółdzielni socjalnej. Nie udali mi się też zastępcy. Ich start w konkursie na dyrektora ZGM był dla mnie zaskoczeniem - mówi.

<!** reklama>

Fotel szefa Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu dość nieoczekiwanie zajęła Monika Mikulska, dotąd kierująca Biurem Mieszkalnictwa w magistracie. Nieoczekiwanie, bo nie startowała w konkursie na dyrektora ZGM. Ba! Była członkiem komisji konkursowej oceniającej szóstkę kandydatów. Żaden z nich nie przypadł jednak do gustu prezydentowi Michałowi Zaleskiemu. Mikulskiej rządzenie zakładem powierzył do kwietnia 2014 roku.

Trójca do konkursu

Konkurs magistrat ogłosił w czerwcu br. Musiał to zrobić, by uregulować sytuację. Roman Bicki w dyrektorskim fotelu usiadł w grudniu 2011 roku, zastępując chorego poprzednika. Gdy okres zastępstwa dobiegał końca, przyszedł czas konkursu.

Zgłosiło się do niego 6 kandydatów, także z Włocławka i Bydgoszczy. Najciekawszą trójcę stanowił jednak... cały zarząd ZGM, czyli dyrektor Roman Bicki i jego zastępcy - Marcin Lutowski i Maciej Janusz.

- Nie udali mi się zastępcy. Ich start w konkursie był dla mnie zaskoczeniem - nie kryje dziś eksdyrektor. - Jednemu z nich - Marcinowi Lutowskiemu - zmuszony byłem wręczyć wcześniej wypowiedzenie (kończy mu się ono w październiku).

Po pierwszym etapie do drugiego, będącego rozmową z prezydentem Michałem Zaleskim i wiceprezydentem Zbigniewem Fiderewiczem, przeszło trzech kandydatów. Wśród nich Bicki i Maciej Janusz.

Nikt, jak podały służby prasowe, nie spełnił oczekiwań. I fotel oddano Monice Mikulskiej.

- Czuję się zaskoczony i rozczarowany. Szkoda, że nie dane mi będzie dokończyć zmian w ZGM-ie, które zapoczątkowałem - nie kryje Roman Bicki. - Na plus zapisuję sobie poprawę wyników finansowych tej jednostki, rosnące z miesiąca na miesiąc odpracowywanie zadłużenia przez lokatorów i program abolicyjny. Zrestrukturyzowałem też zatrudnienie w zakładzie. Ze 121 etatów udało się zejść do 98. Część pracowników przeszła z etatu na połówkę, a 12 tak zwanych konserwatorów zastąpiła firma zewnętrzna, co jest normą w tego typu jednostkach w kraju.

Te koszmarne długi...

Zadłużenie komunalnych i socjalnych lokatorów wobec ZGM jest olbrzymie od lat. Od lat też rośnie. Na koniec 2012 roku wynosiło 16,3 mln zł. Bicki nie kryje, że po okresie zahamowania dług obecnie znów rośnie. Jak starał się rozwiązać ten problem?

- Lokatorzy to specyficzna grupa mieszkańców Torunia. Niestety, wielu ma niskie wykształcenie i kwalifikacje zawodowe; wielu ma kłopoty z pracą. Stąd też windykacja zaległych czynszów musi mieć wobec takich osób specyficzną formę, dostosowaną do ich położenia życiowego - podkreśla. - Dlatego powstał np. program abolicyjny. Umożliwia on umorzenie połowy długu tym chorym, ubogim czy w inny sposób dotkniętym przez los lokatorom, którzy przez rok regularnie płacą czynsz. A drugą połowę - po kolejnym roku systematycznego płacenia.

Zdaniem Bickiego wystarczy, że jego następczyni dokończy, co on zaczął. Znając jednak determinację Moniki Mikulskiej, można spodziewać się np. ostrzejszego kursu ZGM wobec dłużników.

A Roman Bicki? - Przede mną, po pierwsze, zaległy urlop. Jeśli chodzi o plany zawodowe, to wiążę je z działalnością prywatną, a nie administracją samorządową. Poznałem smak pracy i w Urzędzie Marszałkowskim, i w Urzędzie Miasta. Na razie wystarczy - kończy.