Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd uznał, że Mieczysławowi Raczkierowi należy się tylko zadośćuczynienie. Odszkodowanie już nie

Waldemar Piórkowski
Waldemar Piórkowski
Na ostatnim piętrze „okrąglaka” w celach z oknami bez zasłon żyją pracujący osadzeni. To przywilej.
Na ostatnim piętrze „okrąglaka” w celach z oknami bez zasłon żyją pracujący osadzeni. To przywilej. Jacek Smarz
Mieczysław Raczkier, toruński przedsiębiorca, ma otrzymać od Skarbu Państwa 600 tysięcy złotych. To zadośćuczynienie za prawie 2-letni niesłuszny areszt tymczasowy. Wyrok nie jest prawomocny.

Mieczysław Raczkier został zatrzymany przez policję w czerwcu 1999 roku. Informowały o tym media w całej Polsce, ponieważ został przypisany do tak zwanej łódzkiej ośmiornicy.

W tamtym czasie była to chyba najsłynniejsza rozbita grupa przestępcza w Polsce zajmująca się głównie oszustwami, ale też porwaniami i napadami, a ponoć nawet zabójstwami. Jednak nie wszystkie te początkowe zarzuty utrzymały się potem w sądach.

Uniewinniony od wszystkiego

Nie inaczej było w przypadku znanego wówczas w Toruniu biznesmena. Postawiono mu wtedy zarzuty dotyczące wyłudzenia konserw z toruńskiego „Tormięsu” i korumpowania lekarzy, którzy w zamian za łapówki mieli wystawiać lewe zwolnienia dla członków tej przestępczej grupy.

Mieczysław Raczkier zawsze twierdził, że jest niewinny. W areszcie tymczasowym pozostawał do maja 2001 r. Wyszedł na wolność po rozpoczęciu procesu.

W 2010 roku przedsiębiorca został prawomocnie uniewinniony od wszystkich stawianych mu zarzutów. Sąd uznał, że świadek koronny w tym procesie, którego zeznania stały się podstawą do zatrzymania i oskarżenia mieszkańca Torunia, po prostu
kłamał.

Biznesmen w pozwie domagał się w sumie ponad 7 milionów złotych. 1,8 mln zł miało być zadośćuczynieniem za niesłuszne aresztowanie. Pozostała kwota to odszkodowanie za to, że w czasie przebywania za kratami nie doszło do sprzedaży działki po byłym „Tormięsie”, której był wówczas współwłaścicielem. Stracił w ten sposób spodziewany zysk.

Toruński Sąd Okręgowy odszkodowania za „Tormięs” nie zasądził. Uznał, że inna niż areszt biznesmena była przyczyna fiaska transakcji sprzedaży gruntu po dawnej toruńskiej rzeźni.

Nie mieli wątpliwości

Sędziowie nie mieli jednak wątpliwości, że Mieczysławowi Raczkierowi zadośćuczynienie za niewątpliwie niesłuszny areszt się należy.

Między innymi dlatego, że przez lata ciężkiej pracy zapewnił sobie dobry standard życia, a tu z dnia na dzień trafił do zupełnie innego środowiska, gdzie musiał funkcjonować na kilku metrach kwadratowych lub w wieloosobowych salach często bez bieżącej wody.

W czasie tymczasowego aresztowania stykał się nawet z mordercami, wielokrotnie był świadkiem przemocy i samobójstw, jemu też groziło niebezpieczeństwo.

Sąd stwierdził, że to wszystko zostawiło w jego psychice trwały ślad.

60-letni dziś biznesmen domagał się za to 1,8 miliona złotych, na razie zasądzono 600 tysięcy złotych. Wyrok ten nie jest jednak prawomocny.

Mieczysław Raczkier od dwóch lat mieszka nad polskim morzem i nadal zajmuje się obrotem nieruchomościami. Nie wyklucza jednak powrotu do Torunia.

Decyzja nie zapadła

- Uzasadnienie sądu było bardzo obszerne. Nie jest tak, że zupełnie się z nim nie zgadzam, ale na razie wraz z moim prawnikiem złożyliśmy wniosek o jego pisemne uzasadnienie i po zapoznaniu się z nim zadecydujemy, czy będziemy składać apelację, czy też nie - powiedział nam wczoraj Mieczysław Raczkier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska