Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słaby silny człowiek

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Młody mężczyzna w piątkowe popołudnie wpada jak burza do domu. Błyskawicznie wrzuca do plecaka różne rzeczy. Łowi dłonią na głębokiej półce szwajcarski scyzoryk. Kamera umieszczona w szafie rejestruje, jak dłoń krąży koło scyzoryka, lecz omija go. Mężczyzna rezygnuje z poszukiwań. Kinoman wie już, że bohaterowi tego scyzoryka kiedyś będzie bardzo brakowało.

<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Młody mężczyzna w piątkowe popołudnie wpada jak burza do domu. Błyskawicznie wrzuca do plecaka różne rzeczy. Łowi dłonią na głębokiej półce szwajcarski scyzoryk. Kamera umieszczona w szafie rejestruje, jak dłoń krąży koło scyzoryka, lecz omija go. Mężczyzna rezygnuje z poszukiwań. Kinoman wie już, że bohaterowi tego scyzoryka kiedyś będzie bardzo brakowało.

Podobnych sygnałów otrzymamy więcej. Bohater popija zimny napój w swym aucie - kiedyś będzie mógł o nim tylko pomarzyć. Wywraca się podczas ewolucji na górskim rowerze - śmieje się beztrosko, wsiada na rower i pędzi dalej. Kiedyś za beztroskę i pośpiech będzie musiał zapłacić. Danny Boyle, reżyser „Slumdoga” i „Trainspotting”, w „127 godzinach” opowiedział prawdziwy dramat amerykańskiego wspinacza i speleologa Arona Ralstona, który w 2003 r. wybrał się na samotną wyprawę do kanionu Blue John na pustyni w stanie Utah. Ralstonowi wydawało się, że zna to miejsce, ulubiony cel krótkich wypadów, niczym własną kieszeń. Wszystkiego, niestety, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a pycha i lekkomyślność mogą być ukarane bardzo okrutnie. To właśnie spotyka bohatera „127 godzin”. Pełen wiary we własne umiejętności nie poinformował nikogo, dokąd zmierza. Rzeczywiście skakał po skałkach niczym kozica, do czasu, gdy jedna z nich obsunęła mu się spod stopy. Runął razem z nią w wąską, ale głęboka rozpadlinę, w której kamień przygniótł i zakleszczył przedramię śmiałka. W filmie akcja do tego zdarzenia zajmuje najwyżej kilkanaście minut. Kolejna godzina z okładem zejdzie widzowi na oglądaniu wysiłków Arona (gra go James Franco, słynny dzięki roli Jamesa Deana), by uwolnić rękę i wydostać się z pułapki.

<!** reklama>W rzeczywistości działania te zajęły Ralstonowi 127 godzin - stąd tytuł filmu. Od sceny wypadku tempo narracji wyraźnie spada, natomiast napięcie nieustannie rośnie. Obserwujemy nie tylko wyścig z czasem - Aronowi zaczyna brakować wody, przygnieciona ręka obumiera. Jeszcze ważniejsze okazują sie zmagania z psychiką. Więźnia kanionu opanowują zmienne nastroje, dziwne sny i wizje. Przekonuje się, że człowiek, nawet wyposażony w najnowocześniejszy sprzęt, nie zawsze wygrywa z siłami przyrody. Przez czas jakiś poddaje się apatii, potem zaczyna uparcie walczyć o życie. Ostatnie sekwencje filmu są niezwykle brutalne, wymagające od widza sporej odporności. Warto jednak wytrwać. „127” godzin” to pokaz piekielnie dobrego kina, z wyśmienitymi zdjęciami oscarowego operatora, Antony’ego Dod Mantle’a. Ze szczególną rekomendacją dla tych wszystkich, którzy kochają kusić licho w górach, lasach czy na wodzie.

Nasza ocena: 3/3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska