Zakończył się proces w sprawie zabójstwa w toruńskim Areszcie Śledczym. Prokurator dla 27-letniego Michała S., oskarżonego o popełnienie tej zbrodni, zażądał kary 25 lat więzienia. Wyrok za tydzień.
<!** Image 2 align=none alt="Image 201047" sub="Do śmierci Maksymiliana D. w toruńskim Areszcie Śledczym doszło w sierpniu 2011 roku. Wyrok w tej sprawie zapadnie w najbliższy wtorek [FOT.: JACEK SMARZ]">Przypomnijmy, że Michał S. znalazł się w celi toruńskiego aresztu, ponieważ prokuratura zarzuciła mu dopuszczenie się podwójnego zabójstwa. Zamordował mieszkańca Gniezna w jego własnym mieszkaniu, a potem przyjechał do Torunia z jego żoną. Kobietę pozbawił życia w samochodzie w lesie w pobliżu miejscowości Rozgarty. Jej ciało znalazł jeden z pobliskich mieszkańców. Niedawno Michał S. został uznany przez toruński Sąd Okręgowy winnym popeł- nienia tych dwóch zbrodni i skazany za to nieprawomocnie na dożywocie.<!** reklama>
W sierpniu ubiegłego roku Michał S. siedział w jednej celi z 62-letnim wówczas Maksymilianem D. pseudonim „Maks”, który w 2003 roku został skazany między innymi za wymuszenia haraczy. W 2011 roku ponownie trafił do aresztu w związku z podejrzeniem gróźb karalnych i udziału w pobiciu. 62-latka strażnicy więzienni znaleźli z pętlą z bandaża wokół szyi.
Podczas śledztwa i procesu Michał S. twierdził, że zabił kumpla z celi na jego wyraźne żądanie. Miał o tym między innymi świadczyć list znaleziony wśród rzeczy „Maksa”. 27-latek twierdził, że zrobił to, ponieważ kierowało nim współczucie dla współwięźnia.
- Wyniki śledztwa w ocenie prokuratora nie wskazują na to, aby Michał S. działał pod wpływem współczucia dla pokrzywdzonego - napisała kilka miesięcy temu w oficjalnym komunikacie toruńska prokuratura informując o sporządzeniu aktu oskarżenia w tej sprawie.
Bandaż zdjęty z nogi
Natomiast wczoraj w mowie końcowej prokurator rzeczywiście przyznał, że taki list istnieje. Nie ma wątpliwości, że był on pisany ręką Maksymiliana D., ponieważ potwierdziły to badania grafometryczne i pojawiają się tam sugestie, z których wynika, że Michał S. miał działać na prośbę Maksymiliana D.
Z przebiegu czynu ustalonego przez prokuraturę wynika też, że Maksymilian D. miał sam zdjąć ze swojej nogi bandaż, który na niej nosił. Zrobił pętlę, którą założył sobie na szyję i skrępował nim ręce. Zadaniem Michała S. było tylko zaciśnięcie bandaża na szyi 62-latka. Kiedy to zrobił, odczekał jakiś czas, wypił kawę i dopiero zawiadomił strażników o śmierci współwięźnia.
Dlaczego więc prokuratura cały czas twierdzi, że było to zabójstwo?
- Zdaniem oskarżenia, Michałem S. nie kierowało jednak żadne współczucie dla współosadzonego, ale chęć uzyskania przez tę zbrodnię jeszcze większej pozycji w środowisku więziennym - argumentował prokurator w mowie końcowej. Tę opinię oparł na badaniu Michała S. przeprowadzonym przez biegłych sądowych.
- To eutanazja - mówi adwokat
Obrońca Michała S. twierdził natomiast wczoraj w mowie końcowej, że był to typowy przykład eutanazji i chce dla oskarżonego znacznie łagodniejszego wyroku niż 25 lat pozbawienia wolności.
Oskarżony w ostatnim słowie poparł stanowisko obrońcy w stu procentach.
Wyrok w tej sprawie ogłoszony zostanie w najbliższy wtorek.
20 lat i ani dnia mniej
27-letni Michał S. pochodzi z okolic Sępólna Krajeńskiego.
Prokurator zażądał dla niego dodatkowo orzeczenia przez sąd, aby mógł starać się o warunkowe zwolnienie z więzienia dopiero po 20 latach odsiadki za to zabójstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
