Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sól z ziemią

Aleksander Nalaskowski
Okazuje się, że sól przemysłowa, którą po parokrotnie wyższej cenie grupa gangsterów sprzedawała jako sól spożywczą, jest dla organizmu niegroźna, a minie tydzień i okaże się, że pewnie i pożyteczna. Jeśli tak, to po jakiego czarta odróżniać jedną od drugiej? To dlaczego mamy kupować sól droższą, a nie tańszą? Oczywiście, wiemy, na czym polega różnica.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >Okazuje się, że sól przemysłowa, którą po parokrotnie wyższej cenie grupa gangsterów sprzedawała jako sól spożywczą, jest dla organizmu niegroźna, a minie tydzień i okaże się, że pewnie i pożyteczna. Jeśli tak, to po jakiego czarta odróżniać jedną od drugiej? To dlaczego mamy kupować sól droższą, a nie tańszą? Oczywiście, wiemy, na czym polega różnica.

Na przygotowaniu do użycia. Wszystko co spożywcze objęte jest rygorami sanitarnymi. Pracujący przy produktach spożywczych ludzie muszą przejść specjalistyczne badania, kontrolerzy badający czystość lodówek z mięsem, kotłów, garnków i innych urządzeń do produkcji bądź przerobu artykułów spożywczych niemal z przedsiębiorstw nie wychodzą, a mandaty za niedostatki są słone jak sól spożywcza. To samo dotyczy przechowywania żywności. Tu też są rygory.

<!** reklama>Sól do posypywania dróg takim rygorom nie podlega. Ważne, aby można ją było do specjalistycznych samochodów wygodnie załadować. A że leży na klepisku, na którym wcześniej był cement albo piasek, to asfaltowi i drogowcom nic do tego. Lód na autostradzie ma się rozpuszczać i nie ma dlań znaczenia, czy dostanie po tej soli rozwolnienia, czy nie.

Jeśli jednak z tego klepiska, na którym wcześniej składowano na przykład ziemię ogrodniczą albo bloczki betonowe, łychą koparki „konfekcjonuje” się sól drogową jako spożywczą i nie dotrzymuje się przy tym nawet na jotę standardów, wymaganych przy produkcji spożywczej, to żaden inspektor ani inny telewizyjny ekspert nie ma prawa powiedzieć, że to nie szkodzi.

Tymczasem jak po utracie gola słyszymy: „Polacy (ale też Czesi, importerzy naszych wędlin), nic się nie stało”. Bo nieważne jest czy gość, który pakował worki z solą drogową i wysyłał je do masarni po cudownym przeistoczeniu w sól spożywczą miał ręce w smarach (bo naprawiał koparkę), czy klepisko, na którym przechowywano tony soli, nie było odwiedzane przez szczury, etc. Ważne, że nie było siarki, a to przesądza o zdatności do spożycia.

I jeszcze jedno. Aby sprzedawać hurtowo żywność, trzeba mieć całą stertę dokumentów, przejść kontrole, mieć atesty, terminy przydatności, a może nawet ukończone kursy czy zdane egzaminy. Jeśli słyszymy o przekręcie na setki, tysiące ton soli, to ten przekręt jest daleko głębszy niż zawartość siarki w produkcie, on jest również w papierach, w dokumentacji, w prawie do nadruku „sól spożywcza”. Nie słyszymy o tym. Do naszych uszu docierają zapewnienia, jakie muszą usłyszeć importerzy naszej żywności: „Wszystko OK!”.

Czy na zawartości siarki sprawa się skończy? I kolejna prawda będzie „boleśnie prosta” - jak mówił prezydent RP dając swoją diagnozę Smoleńska - zawinił człowiek. Ale czy to ten człowiek, który sypał do worków niestrawną sól, czy ten, który mu przystawiał pieczątki. Dowiemy się?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska