Spokojnie z głową w chmurach

W 2010 roku katastrof i ofiar było więcej niż w 2009. Mimo to transport lotniczy zanotował najniższy w historii poziom wypadków w odniesieniu do liczby odbytych lotów.

Według wyliczeń Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), w 2010 doszło do 0,61 wypadku na każdy milion wykonanych lotów. To znacząca poprawa porównując z ubiegłym rokiem, gdy wynik ten oscylował na poziomie 0,71. Poprzedni rekord został ustanowiony w 2006 roku, gdy wskaźnik wyniósł 0,65 wypadku na każdy milion lotów. Organizacja zaznacza jednak, że liczba wypadków śmiertelnych była w sumie większa niż w 2009 roku (23 w porównaniu z 18), podobnie jak liczba wszystkich ofiar tych wypadków (786 w porównaniu z 685). Katastrofa rządowego tupolewa pod Smoleńskiem nie została uwzględniona w raporcie, ponieważ lot organizowało Ministerstwo Obrony Narodowej, a jego charakter został określony jako wojskowy.

<!** reklama>

IATA reprezentuje 230 przewoźników na całym świecie, co stanowi 93 proc. całego ruchu międzynarodowego. Tegoroczny wskaźnik katastrof jest najniższy w historii lotnictwa i o 42 proc. mniejszy niż jeszcze 10 lat temu. Wynik ten ustalono na podstawie wypadków lotniczych, w wyniku których samolot został całkowicie zniszczony lub uległ uszkodzeniom, które wyeliminowały możliwość jego naprawienia i ponownej eksploatacji. Według szacunkowych wyliczeń, statystyczny pasażer, podróżujący samolotami codziennie, musiałby latać 4491 lat, zanim uczestniczyłby w katastrofie.

- Bezpieczeństwo pasażerów to sprawa priorytetowa - powiedział na konferencji prasowej Giovanni Bisignani, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych. - Uzyskując najniższy, jak do tej pory, wskaźnik wypadków w historii ruchu lotniczego udowadniamy tym samym, że to zobowiązanie przynosi spodziewane efekty. Latanie jest bezpieczne, ale każda śmierć jest ludzką tragedią, która przypomina nam o naszym ostatecznym celu - zero wypadków, zero ofiar.

W zależności od regionu, różnice w bezpieczeństwie lotów są wciąż znaczące. W Ameryce Północnej wspomniany wskaźnik wyniósł zaledwie 0,10 na milion lotów, w Europie - 0,45, w Azji Północnej - 0,34, a we Wspólnocie Niepodległych Państw - 0,00. Te regiony świata zanotowały wynik poniżej średniej. Poprawę zanotowano w rejonie Pacyfiku, gdzie wskaźnik wyniósł 0,80, na Środkowym Wschodzie i w Afryce Północnej, gdzie odsetek wypadków lotniczych spadł znacząco z 3,32 w 2009 do 0,72 w 2010 roku. W minionym roku doszło tam tylko do jednej katastrofy.

Z kolei w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach sytuacja się pogorszyła. W 2010 roku wskaźnik wypadków podskoczył do 1,87 na milion lotów z bilansem czterech katastrof lotniczych.

Najgorszy wynik ma jednak Afryka - 7,41, który co prawda jest niższy niż rok wcześniej (9,94), ale wciąż zatrważa. Mimo postępów, ten region wciąż pozostaje w tyle w kwestii bezpieczeństwa lotów. Także tam zdarzyły się cztery wypadki. Tamtejsi przewoźnicy stanowią 2 proc. całego transportu lotniczego, ale przynieśli w ubiegłym roku ogółem aż 23 proc. strat.

- Latanie musi być równie bezpieczne we wszystkich regionach świata - podkreślał Giovanni Bisignani. - Odsetek wypadków w Afryce, który jest ponad 12-krotnie wyższy niż średnia światowa jest niedopuszczalny.

Najtragiczniejsza katastrofa lotnicza w lotnictwie cywilnym ubiegłego roku miała miejsce w Indiach w maju na terenie międzynarodowego portu lotniczego w Mangalore. Śmierć poniosło tam 158 osób. W tym samym miesiącu doszło do katastrofy w Trypolisie. Zginęły 104 osoby, ocalało tylko dziecko. Na wzgórzach Margalla w pobliżu stolicy Pakistanu, Islamabadu, w lipcu rozbił się samolot pasażerski „Airbus A321”. Na pokładzie znajdowały się 152 osoby. Nikt nie przeżył katastrofy.(Źródło: IATA)