<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/lorenczewska_mariola.jpg" >To, co się przytrafiło toruńskim poradniom, jest bardzo niepokojące. Kara za przewinienia, czyli zerwanie umów, niewspółmierna jest do winy. Podobnie stało się w innych miejscowościach w całym kraju.
Oficjalną przyczyną drastycznych decyzji NFZ były stwierdzone podczas kontroli uchybienia. Jakie? „Nie ma lekarza pięć minut przed zamknięciem poradni K”. Nie ma, bo przyjął już wszystkie pacjentki. Albo „przyszli kontrolerzy o godz. 19, a wizyty miały trwać do godz. 20”. Lekarza nie było na miejscu, ale był pod telefonem. Kontrolerzy nie chcieli tego sprawdzić. Fundusz nie przyjął też do wiadomości, że harmonogramy po kontrolach zostały zmienione.
<!** reklama>Ciekawy jest mechanizm powstawania takich sytuacji. Gdy ma dojść do podpisania umowy z NFZ, szefowie przychodni proponują jak najdłuższy czas pracy poradni, licząc na większy kontrakt. Ale okazuje się, że umowa stanowi np. zaledwie jedną trzecią tego, co pierwotnie proponowano. Punktów znacznie mniej, ale godziny pracy zostają. Powinno się je zweryfikować.
Oczywiście, warunki umów powinny być przestrzegane (przez obie strony zresztą). Przepisy przewidują różne sankcje, w tym finansowe. Zerwanie to ostateczność. Tym bardziej że rentowność tych poradni jest niska, nie straci więc dużo prowadzący placówkę. Stracą lekarze, pielęgniarki, a przede wszystkim pacjenci.
Na pytanie, gdzie ich odsyłać, NFZ nie ma odpowiedzi. Zapewnia, że niewykorzystane po zerwaniu umów pieniądze zostaną zagospodarowane tak, by chorzy mieli dostęp do leczenia. Jak i kiedy to nastąpi? Na razie zero konkretów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
