Straże gminne kurczą się i wracają do korzeni. Wszystko przez fotoradar

[break]
Era fotopułapek, zastawianych przez strażników, dobiegła końca 1 stycznia 2016 roku. Od tego dnia miejskie i gminne straże nie mają już prawa obsługiwać fotoradarów. A to oznacza, że do gminnych budżetów przestaną już wnosić wpływy z tytułu mandatów. Samorządy musiały przyjrzeć się kosztom utrzymania tych jednostek i zdecydować na cięcia.

- W Obrowie było 4 strażników na pełnym etacie i pracownik zajmujący się profilaktyką szkolną na 2/5 etatu. Zostało 2 strażników (w tym ja) oraz pan od profilaktyki - wylicza Łukasz Lewandowski, komendant Straży Gminnej w Obrowie.

W Obrowie było czterech strażników na pełnym etacie i pracownik zajmujący się profilaktyką szkolną. - komendant Łukasz Lewandowski

W tej gminie fotoradar na tzw. sesje wypożyczano regularnie i stawiano w dwóch miejscach: w Kawęczynie i Zębówcu. Rekordziści w terenie zabudowanym potrafili gnać z prędkością 140 km/h.

Z wypożyczanym fotoradarem polowała też na piratów drogowych Straż Gminy Chełmża. Teraz, gdy fotopułapki musi już sobie odpuścić, czekają ją cięcia kadrowe. - W pracy zostanie tylko komendant, pan Grzegorz Stramek. Drugiemu strażnikowi umowa kończąca się w styczniu nie zostanie przedłużona - mówi Ewa Pudo, sekretarz gminy. - W 2015 roku wpływy z fotoradaru do budżetu gminy Chełmża wyniosły 422 tysiące zł. Ale koszty utrzymania straży w tym okresie pochłonęły 326 tysięcy zł.

Gmina Płużnica (pow. wąbrzeski) też przeprowadziła obliczenia. Doszła do wniosku, że utrzymywanie strażników (ok. 200 tys. zł rocznie) bez fotoradaru jej się nie opłaca. Straż Gminną tu więc zlikwidowano.

Straże przestały już też istnieć w Żninie (2 grudnia 2015 r. radni podjęli taką decyzję) i Gniewkowie (decyzja zapadła we wrześniu 2015 roku). W tym drugim mieście straż liczyła sobie cztery osoby i dysponowała własnym, a nie wypożyczanym, fotoradarem. Najczęściej stawiany był na drodze krajowej w Szadłowicach i Suchatówce. Zakup szybko się zwrócił. Bez prawa do obsługi fotoradaru jednak całe przedsięwzięcie przestało się opłacać.

Wcześniej - w czerwcu ubiegłego roku straż miejską zlikwidowano w Golubiu-Dobrzyniu. Powód? „Trudna sytuacja samorządu i konieczność szukania oszczędności” - jak podano w uzasadnieniu uchwały.

W Toruniu, jak wiadomo, straż miejska ma się dobrze a z fotoradarem pożegnała się wcześniej. Decyzją prezydenta Michała Zaleskiego nie obsługuje urządzenia już od kwietnia 2015 roku. Zajmujących się tym strażników przesunięto do innych zadań. Wszystkie straże miejskie czy gminne, które dotąd koncentrowały się na stawianiu fotopułapek, ale przetrwały obecne zmiany, wracają dziś do swych korzeni. Mają dbać o ład i porządek, tak jak nakazuje o ustawa.

NIK wykazała: Niecne łupienie

„Aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych czy miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów” - stwierdziła NIK w raporcie w 2014 roku.

NIK jasno podkreśliła w nim, że zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, „jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy” (cytat).

Kontrolerzy wytknęli też, że strażnicy często przenoszą fotoradar bez zgody policji po prostu tam, gdzie więcej zarobi.