To już tydzień, jak wyjechał od nas Sting. Gala z jego udziałem w sali na Jordankach to historyczne wydarzenie. Kiedy znów doczekamy w Toruniu tak atrakcyjnej imprezy, od której tak wielu postanowi trzymać się z daleka??? Niektórzy zapowiadali, że będą fotografować „wyjątkowych ludzi”, którzy przyjdą na galę. Ostatecznie zawiedli. Ale nie zawiodły „Nowości” i przyjrzały się, kto nie był, a kto był.
Za niebyły można uznać protest przeciw gali, którego symbolem były stringi. Sting - stringi: niby takie skojarzenie. Dla przypomnienia - stringi to takie majtki mało co zakrywające. Do protestu wzywał czołowy aktywista społeczny Torunia. Zawiódł. Jednak mocny jest głównie w internecie i w branży koszykarskiej. Ale pewnie to wizja obnażonego faceta paradującego w centrum Torunia tylko w stringach sprawiła, że na Jordankach było tylu policjantów (nie licząc byłego policjanta z zespołu The Police na scenie!). I tylu żądnych sensacji dziennikarzy.
Zobacz też:
Manifestantów było raptem sześciu. Broń Boże - nie mieli stringów na pupach! Tylko nimi machali. Widać inni potencjalni protestujący myśleli, że w zimny grudniowy wieczór będzie wypadało tylko w nie się ubrać, więc się poddali. Ta szóstka skandowała coś o „wodzie dla Winnicy”. W proteście przeciw Stingowi, któremu tak bliskie są kwestie ludzkiej krzywdy i ochrony środowiska??? To tylko w Polsce, gdzie tzw. prawica jest lewicą, a tzw. lewica to liberałowie!
Poseł Tomasz Lenz w inter-necie zameldował (są zdjęcia na dowód!), że w tym samym czasie był na koncercie, ale grupy TSA w pewnym klubie przy Kopernika. Nie było na gali, zgodnie z zapowiedzią daną „Nowościom”, prezydenta Michała Zaleskiego. Zarządzenia nie wydał, ale w ogóle trudno było dostrzec na Jordankach kogoś z Urzędu Miasta. Nawet wiceprezydenta Zbigniewa Fiderewicza! Widać podwładni zrozumieli, że lepiej nie wychodzić przed szereg i mającemu ostatnio nie najlepszy - delikatnie pisząc - wizerunkowo czas prezydentowi nie podpadać.
Z Rady Miasta też nikt się nie pojawił. Jej przewodniczący Marcin Czyżniewski, gdy podczas gali pojawił się w in-ternecie wpis, że na Jordankach jest dużo wolnych miejsc i by chętni wpadali, natychmiast dał znać, by na niego nie liczyć. I dodał, że od godziny chodzi w tę i z powrotem po jednej z toruńskich galerii handlowych, by jak najwięcej ludzi widziało, „gdzie mnie nie ma”.
Zobacz także:
Był natomiast na Jordankach marszałek Piotr Całbecki. Trzeba go zrozumieć. Klimaty młodości znów u niego wygrały! Kilka lat temu marszałek po angielsku wybył z jednej z imprez w Dworze Artusa. Pobiegł do Baja Pomorskiego, gdzie się odbywał festiwal poświęcony Edwardowi Stachurze. Podwładni wyjaśniali, że dla marszałka to tak ważny powrót do czasów młodości - gdy wędrował po Bieszczadach, śpiewał piosenki Starego Dobrego Małżeństwa ze słowami utworów Edwarda Stachury. I zapewne za zagrychę miał paprykarz szczeciński, a za popitkę wodę z górskiego potoku...
Był też na Jordankach przewodniczący sejmiku województwa Ryszard Bober. Tu też zdziwienia być nie może. To człowiek z PSL. A ta partia już dawno lansowała hasło „Człowiek jest najważniejszy”. Poza tym nie takie PSL numery wywijało - pamiętamy np. te z wsadzaniem swoich ludzi i ich rodzin do państwowych spółek. I nie ma co się chłopa czepiać. Znajomością angielskich przecież słów piosenek Stinga na pierwszy rzut oka i ucha wykazał się ponoć lepszą niż marszałek Całbecki!
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?