Stuprocentowa skuteczność MPO. Spółka wygrywa wszystkie przetargi

<!** Image 3 align=none alt="Image 214142" sub="Jedna z inwestycji zrealizowanych przez MPO bezpośrednio w związku z rewolucją śmieciową - nowe pojemniki o wartości 700 tys. zł pokazuje Joanna Pepłowska. Wkrótce kupione zostaną śmieciarki za 1,4 mln zł.
Fot.: Jacek Smarz">

Detronizacji nie będzie. „Król Śmieciarzy” - jak sam żartobliwie mówi o sobie Piotr Rozwadowski, prezes MPO, pozostanie na tronie. Mimo rewolucji śmieciowej, spółka utrzymała swoje królestwo.

Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania wystartowało w przetargach na odbiór śmieci z 7 pobliskich gmin i w każdym przypadku złożyło najkorzystniejsze oferty. Dzięki tej ekspansji przez firmę przepłyną sumy rzędu około 70 mln złotych.

<!** reklama>

Największą część tej kwoty stanowią przychody z odbioru toruńskich śmieci. W ciągu 30 miesięcy MPO zarobi na nich 57,5 mln zł. Pozostałe umowy nie są już jednak tak lukratywne. Władze spółki przyznają, że obrona dotychczasowego rynku to pewien sukces, który pozwoli na zachowanie dochodów na stabilnym poziomie, a tym samym utrzymanie zatrudnienia dla 320-osobowej załogi. Na podliczanie konkretnych zysków jest jednak za wcześnie.

- Można się spodziewać, że w pewnych gminach, w których świadczyliśmy już usługi, pojawi się dodatkowo nawet 20-30 procent „nowych” gospodarstw - mówi Piotr Rozwadowski, prezes MPO. - My tymczasem kalkulujemy swoje oferty zgodnie z tym, co gmina określi w przedmiocie zamówienia. A jak wiadomo, w każdej gminie brakuje deklaracji. Rentowność będzie można określić dopiero w praktyce.

Na razie wiadomo, że w ubiegłym roku przychody spółki wyniosły 43,7 mln zł. Z tego czysty zysk to 3,27 mln zł, podobny do tego sprzed dwóch lat. - Prognozy na 2013 rok nie są jednak już tak optymistyczne, choć nadal przewidujemy zysk - mówi Piotr Rozwadowski. - Trzeba oszczędzać. Do tego trzeba doliczyć spłatę kredytu zaciągniętego na budowę Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych. Rocznie, aż do 2020 roku, płacimy ratę w wysokości 2 mln zł.

Sam ZUOK, do którego będą trafiać odpady, częściowo na siebie zarabia, ale trudno mówić o samofinansowaniu. W ubiegłym roku udało się sprzedać odzyskane surowce o wartości 1,7 mln zł. To zaledwie około 10 proc. kosztów funkcjonowania ZUOK. Na kondycję finansową MPO częściowy wpływ będą miały także zakupy związane ze śmieciową rewolucją. Spółka zamierza kupić dwie śmieciarki o łącznej wartości 1,4 mln zł. Za 700 tys. firma nabyła już dodatkowe pojemniki na odpady. Do bilansu trzeba też doliczyć niezadowolenie części społeczeństwa.

- Nie rozumiem, dlaczego tej samej firmie, za tą samą usługę musimy płacić więcej - skarży się Janusz Warlińczak, torunianin.

Urzędnicy tłumaczą, że wysokość opłat wynika ze specyfiki danej gminy. Dodają także, że od 1 lipca MPO będzie zabierało wszystkie śmieci z posesji, nie tylko te z pojemników. Dużo pieniędzy pochłonie także przetwarzanie odpadów i obsługa działania systemu. Co więcej, firmy o sztucznie zaniżonych stawkach mogą okazać się szkodliwe. Część z nich, chcąc ograniczyć koszty, od pewnego czasu wyrzuca śmieci nielegalnie i szkodzi środowisku.

- W Toruniu jest w miarę silna spółka miejska - pod względem inwestycji i zaplecza - ocenia Krzysztof Kawczyński, ekspert z Komitetu Ochrony Środowiska w Krajowej Izbie Gospodarczej. - Miasto znajduje się w dość dobrej sytuacji i nie ma obaw o zatruwanie środowiska.