Tylko 30 rolników zatrzymało wczoraj ruch na ważnym miejskim rondzie. Blisko stu nie dojechało, bo - jak twierdzili pikietujący - padli ofiarą wzmożonych kontroli drogowych policji.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168846" sub="Dziesięć minut po dwunastej zawyły syreny, a z megafonów cały czas odczytywano postulaty protestujących rolników. Większych utrudnień nie było, bo ruch odbywał się objazdami / Fot. Robert Małecki">W poniedziałek tuż przed godziną 12 rolnicy rozstawili się przy przejściach dla pieszych wokół ronda im. kard. S. Wyszyńskiego, na którym skupia się ruch tranzytowy północ-południe. Powiewały transparenty, flagi polskie i związkowe, grała chodnikowa muzyka. Wyprowadzono też czarną trumnę.
- Trzy czwarte pola miałem zalane przez zeszłoroczną powódź i nie dostałem od państwa ani grosza - denerwuje się Zbigniew Szcibor z Zakurzewa. - Tona wysłodków, czyli odpadu cukrowniczego, z których można zrobić paszę dla bydła, kosztowała w listopadzie 760 zł, a dziś 1270 zł. Śruta rzepakowa była po 800 zł za tonę, a w styczniu kosztowała 1100 złotych i stale drożeje. Z nawozami jest tak samo. Skąd mam brać na to pieniądze? Jak mam produkować i wyżywić rodzinę? Państwo powinno reagować!
- Może lepiej byłoby się skonsolidować i wspólnie robić zakupy? Wyszłoby taniej - radzimy.
<!** reklama>- Ciekawe jak, skoro jesteśmy rozdrobnieni. Nas czterech rolników we wsi zostało - kończy nasz rozmówca.
To niejedyny problem ludzi pracujących na roli. Z głośników odczytano 25 punktów.
- Do dziś nie mamy odpowiedzi od ministra rolnictwa na nasz apel z zeszłego miesiąca - mówili rolnicy ze związku zawodowego Samoobrona i związku Solidarność Sierpnia 80. - Jesteśmy niezadowoleni z niskich cen skupu żywca, mleka, tytoniu przy jednoczesnym wzroście cen paliw i energii. Taka polityka rolna prowadzi do zubożenia nie tylko rolników, ale też całego społeczeństwa. Jeśli nic się nie zmieni, to będziemy nadal blokować drogi. Nie chcemy utrudniać życia mieszkańcom, chcemy rozmów i racjonalnego rozwiązywania problemów polskiego rolnika, ale skoro z nami nikt rozmawiać nie chce, to musimy działać radykalnie.
Solidarni z rolnikami byli niektórzy mieszkańcy i kierowcy oczekujący na wjazd na rondo.
- Taki protest nic nie da. Tu trzeba rząd rzucić na kolana. Jak? Całe życie przepracowałem na roli i wiem, że rolnicy musieliby wspólnie drastycznie ograniczyć produkcję co najmniej przez rok. Rolnik na pewno to wytrzyma, a rząd już nie - mówił przy dźwiękach syren, Stefan Laszkowski obserwujący manifestację.
- Krzyku polskiej wsi nikt nie słyszy. Nadal sprowadza się do Polski droższą zagraniczną żywność, nawet z Chin. A o polską produkcję rolną nikt się nie martwi. Tak być nie powinno. A protest? Mnie nie przeszkadza, stracony czas nadrobię na trasie - mówił Bogusław Siekierski, kierowca z Warmińsko-Mazurskiego.
Pikieta rolników, której przyglądali się policjanci, trwała godzinę. Dwukrotnie rolnicy pozwolili przejechać samochodom, dzięki czemu drobne zatory w mig się rozładowały. Rolnicy narzekali jednak na policję. - Ponad 100 osób zatrzymały drobiazgowe kontrole. To zrobiono specjalnie - grzmiał Marek Duszyński, szef powiatowej Samoobrony i organizator protestu.
- To nieprawda. Nie było takiej akcji - odpowiada na zarzuty będąca na miejscu nadkomisarz Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka prasowa grudziądzkiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?