MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To już jego ósmy Finał WOŚP na Skarpie i nadal gra

Redakcja
Radosław Boroch, szef sztabu 24. Finału WOŚP w III LO na Skarpie Fot. Renata Ciesielska
Radosław Boroch, szef sztabu 24. Finału WOŚP w III LO na Skarpie Fot. Renata Ciesielska
Każdy finał jest inny, a zarazem taki sam. Widzę po tych paru latach współpracy ze społecznością 3LO, że udało się wypracować bardzo dużo systemów pracy. Widzę, że wiele spraw załatwianych jest znacznie sprawniej - mówi Radosław Boroch, szef sztabu

Kiedy zaczęła się Pana przygoda z wolontariatem?
Zaczęła się osiem lat temu, podczas tworzenia sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w 3LO. Jako uczeń tej szkoły brałem udział w akcji Szlachetna Paczka. Jednak będąc przewodniczącym Samorządu Uczniowskiego tego liceum brałem udział w kilkunastu innych akcjach - mniejszych i większych.
Co daje Panu praca na rzecz innych?
Spełnienie, samorealizację, a przede wszystkim uśmiech.
Czy Pana zdaniem warto być wolontariuszem?
Wszystkim będę powtarzał, że warto! Wystarczy posłuchać komentarzy znaczących osób, które przyglądają się naszej pracy. Krytyka jest nieobecna. Tegoroczni wolontariusze przychodzili do mnie i opowiadali mi, jak to pięknie im dziękowano, za to, że jest w nich chęć pomocy, o której tak często wspominam.
Jaka Pana zdaniem jest najtrudniejsza forma wolontariatu?
Moim zdaniem nie można klasyfikować wolontariatu pod względem, o który Pani pyta. Wolontariat definiuję jako nieprzymuszoną pomoc innym. Chęć pomocy innym. Każdy z nas podejmuje się takich form, którym jest w stanie sprostać. I tak jak dla mnie WOŚP jest „top of the top”, tak dla wolontariuszy z fundacji DUCHA jest praca z podopiecznymi tego ośrodka.
Jak zachęciłby Pan młodych ludzi z Rubinkowa i Skarpy, żeby włączyli się do działań WOŚP lub innej akcji charytatywnej?
Uważam, że w ogóle nie muszę tego robić. Ludzie sami zgłaszają się do nas by nam pomagać, by być Krasnalami. Ludzie sami przychodzą w dzień finału, by w siedzibie sztabu dorzucić coś od siebie. W tym roku mieliśmy ciekawą sytuację pod koniec zbiórki. W momencie w którym razem z pracownikami banku rozliczaliśmy nasz sztab, i kiedy wszystkie bezpieczne koperty były już zamknięte, przyszło do nas kilku mieszkańców pobliskich bloków z zapytaniem, czy mogą jeszcze „dorzucić się do puchy”. Nie mogli tego zrobić wcześniej, bo byli w pracy do późna. Oczywiście udało im się.
Mieszkańcy naszego osiedla, tak samo jak mieszkańcy innych części Torunia muszą pamiętać, że włączając się w działania WOŚP, pomagają sobie, a jeśli nie, to na pewno członkom swoich rodzin, czy sąsiadom. Wystarczy spojrzeć na ilość urządzeń szpitalnych, które posiadają logo w kształcie serduszka.
To cieszy i motywuje. Czy poprzez jakikolwiek wolontariat człowiek nie podnosi własnych morałów? Oczywiście, że tak. Wykorzystujcie mój przykład. To już ósmy finał, … a ja nadal gram. Z roku na rok bogatszy w doświadczenie i bogatszy "w sercu”.
Kiedyś osoby działające na rzecz innych osób byli określani społecznikami. Czy ta nazwa pasuje do współczesnych wolontariuszy?
Teraz pasuje jeszcze bardziej. Ponieważ sam rzeczownik – społeczność – określa wiele. Społeczność osiedla, danego miasta, regionu, czy państwa. Pomoc wolontariuszy trafia do każdej z przedstawionych przeze mnie płaszczyzn.
Czy myśli Pan już o kolejnym Finale WOŚP i czy zostanie Pan szefem sztabu w III LO?
Oczywiście, że myślę. Zawsze i po każdym finale, choć niepewności jest we mnie wiele. Po prostu jestem osobą bardzo porywczą, często wyciągającą wnioski zbyt wcześnie. Nie wszystkim podoba się sposób mojego działania. Bo za szybko, bo za chaotycznie, bo na ostatnią chwilę. Ale ja tak działam od zawsze i jeszcze nigdy nie dałem plamy. Nie DALIŚMY plamy. Jeśli sztab moich ludzi powie, że dostarczy dokument, że dowiezie identyfikatory to faktycznie tak będzie. Może za pięć pół do .. może pięć po wpół do… ale spełni on swoje zadanie.
A czy zostanę szefem? Tego nie wiem. Zobaczymy, jakie zmiany dla mojego życia przyniosą nadchodzące miesiące.
Czy ten finał różnił się od poprzednich?
Każdy finał jest inny, a zarazem taki sam. Widzę po tych paru latach współpracy ze społecznością 3LO, że udało się wypracować bardzo dużo systemów pracy. Widzę, że wiele spraw załatwianych jest znacznie szybciej, lepiej i sprawniej. O niektórych rzeczach już w ogóle nie musimy myśleć, bo załatwiają się one same.
Widzę również mobilizację Polaków. Pojawiło się wiele słów krytyki, również skierowanej w moją stronę. Ale ludzi to nie zniechęciło. Nie poddali się manipulacjom nieprzyjemnych środowisk. Pokazali, że kierują się tym, co mają w sercu, dzięki czemu mniejsza liczba wolontariuszy nie wpłynęła w żaden sposób na zebraną kwotę. To bardzo cieszy.
Czy jest jakaś organizacja (polska lub międzynarodowa), z którą chciałaby Pan współpracować jako wolontariusz?
Oczywiście. Tą organizacją jest Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Teczka personalna

Radosław Boroch uczył się w Zespole Szkół nr 5 przy ulicy Wyszyńskiego i w III Liceum Ogólnokształcącym przy ulicy Raszei. Po maturze wyjechał z Torunia, ale lubi wracać do rodzinnego miasta. Stało się już jego tradycją, że w weekend przypadający w okolicę urodzin zaprasza znajomych do wspólnego ich świętowania.
Lubi słuchać polskich wykonawców z czasów świetności festiwalu w Opolu, oczywiście na winylu. Pracuje w miejscu, w którym - jak sam mówi - można znaleźć największą ilość butelek w Polsce i dlatego wolny czas poświęca na doszkalanie się. Interesuje się wydarzeniami politycznymi naszego kraju i państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska